Site icon Ostatnia Tawerna

Zabójca Doskonały nie ma przyjaciół – jedynie cele. „Droga cienia” – recenzja książki

  Trylogia ,,Nocnego Anioła” jest literackim debiutem Brenta Weeksa. Bez wątpienia mogę uznać  ją za dobre fantasy. Pierwsza część, której niedawno wysłuchałam, była naprawdę przyjemną. Miała ciekawie nakreślonych bohaterów, akcję, która nie nudziła po kilkunastu minutach, fabułę wciągającą na długie godziny, a także rozbudowany świat z ogromnym potencjałem.

  Merkuriusza poznajemy jako młodego chłopaka, każdego dnia walczącego o przetrwanie na ulicy. Dba nie tylko o siebie, ale również o dwójkę przyjaciół: Jarla i Laleczkę. Potrafi się skradać, kraść, zastawiać zasadzki, a przynajmniej tak mu się wydaje. Podczas jednej z wędrówek za potencjalną ofiarą spotyka znanego siepacza, Durzo Blinta. Pod wpływem chwili postanawia zmienić swoje życie. Zamierza nie tylko wyrwać się ze slumsów i dostać na nauki do któregoś z cechów. Pragnie również zacząć szkolenie u najlepszego zabójcy, który nigdy nie przyjmował uczniów,. Pytanie tylko, czy młody chłopak z podrzędnej gildii jest w stanie spełnić wymogi postawione przez legendarnego Durzo?

  Postaci wykreowane przez Weeksa są naprawdę interesujące, nie można ich ze sobą pomylić, każda ma własny charakter. Nie są jednoznacznie czarne bądź białe, raczej namalowane w wielu odcieniach szarości. Dwie główne postaci, to znaczy Merkuriusz (czy może raczej Kylar) oraz Durzo Blint są właśnie takie. Przez cały czas balansują na granicy prawa i występku. Nie poznajemy szczegółów  ich wspólne, wczesnej historii, bowiem początkowo spotykali się raczej rzadko, a sam trening sprowadzono w opisach do minimum, ukazując jedynie najważniejsze wydarzenia z wielu lat szkolenia. Jednak  możemy zaobserwować zmiany zachodzące w obu mężczyznach. Dokonują się one zarówno pod wpływem własnych przemyśleń, jak i wzajemnych relacji.

  W książce pojawiają się wątki, których możemy domyślić się niemal na samym początku. Jednakże większość historii pozostaje zaskoczeniem, starannie tworzonym, z powolnym i przemyślanym dokładaniem kolejnych fragmentów układanki. Czasami jednak autor dokłada tych kawałków za dużo lub za mało, przez co czytelnik zaczyna tracić orientację. Dzieje się to szczególnie w momentach, gdy Brent Weeks wprowadza zbyt wiele informacji o świecie w jednym momencie, często gubiąc przy tym kontekst, co utrudnia możliwość powiązania ich w logiczną całość. Uniwersum mogłoby stać się jedną z najmocniejszych stron ,,Drogi Cienia”, a czasami wypada po prostu średnio. Moim zdaniem Brent Weeks mógłby ukazać je czytelnikowi w nieco bardziej przystępny sposób. 

  ,,Drogę Cienia” czyta Tomasz Ignaczak, który w moim odczuciu sprawdził się w roli lektora naprawdę dobrze. Dialogi w jego wykonaniu nie były tylko monotonnie wypowiadanymi zdaniami, wczuwał się w   słowa i myśli bohaterów, odpowiednio dobierając ton i tempo głosu. Opisów również nie przedstawiał jako jednostajny wykład, przez co nie można było się przy nich nudzić. Głos Ignaczaka szczególnie pasował mi do Durzo Blinta, idealnie zgrał się z moim wyobrażeniem zabójcy lawirującego na granicy prawa, zbuntowanego  przeciw wszystkiemu, co zostało ustanowione przez władców.

Jeżeli zastanawiacie się nad tym, czy warto poznać tę pozycję, odpowiem, że owszem, warto. Pomimo pewnych mankamentów jest książką dobrą i przyjemną. Nic tylko sięgnąć po kolejne części.

 

Exit mobile version