Site icon Ostatnia Tawerna

Zabobon i władza – recenzja książki „Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku”

Pewnie już znacie Bohdana Baranowskiego, jednego z najważniejszych badaczy ludowej historii magii, czarownic czy demonicznych wierzeń w powojennej Polsce. Tym razem Replika proponuje nam książkę skupioną na literaturze, a nie wywiadach i opowieściach snutych wieczorami.

To nasza historia

Na pewno słyszeliście to hasło: jesteśmy wnuczkami tych czarownic, których nie udało się spalić na stosie. Niestety, w takiej samej mierze dziedziczymy po ludziach, którzy na wiedźmy polowali, donosili, posyłali je na tortury lub „tylko” przyglądali się wszystkiemu, czasem z niemałym zachwytem. Książka Baranowskiego uświadamia nam to bardzo wyraźnie. Badacz, z charakterystyczną dla siebie ciętością języka, nie waha się nazywać niegdysiejszych praw zabobonem – a przecież tak bardzo w nie wierzono… Jak będzie się mówić o naszych współczesnych regulacjach i wierzeniach? Czy mamy w sobie wystarczająco empatii, żeby nie usprawiedliwiać ślepo systemowej przemocy?

Sam etnograf nie stawia powyższych pytań wprost, ale myślę, że czytelniczka czy czytelnik będą chcieli je sobie zadać przy którymś kolejnym rozdziale. Mogą zastanowić się, na ile polowania na czarownice wiązały się z jakimś uniwersalnym pędem do przemocy. Baranowski poświęca sporo stron z pierwszych rozdziałów na wskazanie, że to niemiecki folklor i prawodawstwo dały impuls do rozpalenia w Polsce stosów. Usprawiedliwia rodaków? Przekonacie się, że jest od tego daleki. Być może zapytacie, dlaczego ta fala terroru dotyczyła właściwie tylko kobiet? W nowszej literaturze znajdziecie sporo różnych hipotez, autor Procesów pozwoli wam wyczytać między słowami, że między innymi dlatego, że nie one miały władzę. A atmosfera sprzyjała – gospodarka miała się źle, ktoś musiał być temu winny. Jaka była rola kościoła katolickiego? Kluczowa, jak w całej kulturze i polityce tego okresu.

W Procesach czarownic Baranowski analizuje źródła pisane z XVII i XVIII wieku, pamflety, pisma prawne, kroniki, a także rozprawy analizujące zagadnienia związane z czarną magią. Stara się zrozumieć, skąd wzięła się cała „naukowa wiedza” o sabatach i czarach. Z niezrozumienia czy złej woli? Wskazuje na polityczne aspekty masowych sądów nad wiedźmami. Pisze o linczach, których jeszcze w XIX wieku dokonywano na domniemanych czarownicach.

Zanim sięgniecie po książki o ludowych wierzeniach

Polowania na czarownice to jedna z najwcześniejszych książek Baranowskiego, najstarsza z tych już wydanych przez Replikę. Pierwsza dotycząca tematyki ludowych wierzeń związanych z magią i demonologią. Napisał ją krótko po habilitacji, o ile się nie mylę, mając za sobą pierwsze etnograficzne wywiady z ówczesnymi mieszkańcami prowincji. W tym tekście ogranicza się jednak do analizy źródeł z epoki, bez wiązania ich z folklorem XX wieku. Właśnie dlatego stanowi on świetny wstęp do polskiego folkloru – w końcu to, co dzisiaj nazywamy ludowością, ma korzenie w XVII wieku, nierzadko w kulturze dworskiej, a jednocześnie w kościelnych naukach.

Baranowski napisał tekst popularnonaukowy. Dogłębny, wyrazisty, nieepatujący przemocą, ale piętnujący ją. Skoncentrował się na XVII i XVIII wieku, ale odnotowuje, że pierwszą czarownicę skazano na śmierć 1511 roku, niedaleko Poznania. Przywołuje historie ostatnich czarownic zamęczonych w Polsce, na przykład Krystyny Ceynowy z Chałup (1836). Ostatni akt samosądu na czarownicy, o którym wspomina, miał miejsce trzy lata przed pierwszą publikacją jego tekstu, w 1946 roku. Nie pisze o specjalnym piecu do palenia ludzi wybudowanym już w pierwszej połowie XVII wieku w biskupim Księstwie Nyskim – być może fakt ten nie był jeszcze znany historykom.

Nasz ulubiony etnograf od wiedźm i diabłów nie wiedział, oczywiście, jak potoczy się historia czarownic w XXI wieku. Mogę więc dopowiedzieć, że uznano ich wartość turystyczną. Czasami trafiają na hasła protestów. Bywa też, że próbuje się pośmiertnie je uhonorować, jak w Słupsku, gdzie imieniem Triny Papisten (Katrin, z domu Zimmerman) nazwano rondo, a jej historię od jakiegoś czasu opowiada się w Baszcie Czarownic.

Książka Baranowskiego stanowi idealny punkt wyjścia dla osób, które chcą zainteresować się głębiej tematyką magii i demonologii w polskim czy słowiańskim folklorze. Dzięki analizie źródeł pisanych z epoki pokazuje, jak wielki wpływ na ludowe wierzenia miała kultura niemiecka, w tym charakterystyczne dla niej baśnie i legendy, które urosły do rangi prawodawstwa. Baranowski nie ma złudzeń co do rodzimości tak rozumianego folkloru. Ani do jego apolityczności.

Nasza ocena: 9/10

W książkach wydanych dotąd przez Replikę Baranowski skupiał się w dużej mierze na przekazach ustnych, etnograficznych wywiadach głównie z mieszkańcami prowincji. Tym razem dostajemy tekst analizujący źródła pisane z epoki. Jak zawsze okraszony nieugiętym racjonalizmem badacza.



Fabuła: 10/10
Bohaterowie: 10/10
Styl: 8/10
Wydanie i korekta: 8/10
Exit mobile version