Świat Asasynów jest tak rozległy, że wyszedł poza gry wideo i trafił do książek, filmów oraz innych wytworów kultury popularnej. Czasem zdarzają się nowe fabularnie twory, czasem dostajemy tylko zwykle adaptacje. Tym razem jednak uważam, że komiksowa adaptacja gry Assassin’s Creed Chronicles: China wyszła w punkt, zwłaszcza kiedy mowa o przeniesieniu historii na mangę.
Czego gra nie da, to komiksowy kadr uzupełni
Wydaje mi się, że historia sekwencyjna, jaką jest komiks, oraz jej japońska odmiana, manga, może przedstawić historię w zupełnie innym stylu. Po pierwsze, to my narzucamy sobie tempo eksplorowania historii, a w grze czasem zdarza się, że robi to za nas wirtualny świat podczas konkretnych wydarzeń. Co ciekawe,historię chińskiej zabójczyni można eksplorować w trzech różnych wytworach popkultury, a jej opowieść staje się iście trans medialna. Najpierw w filmie Embers, potem w grze, aż wreszcie w mandze. Ciekawy jest fakt, że do tej fabuły dołączono też współczesne czasy, gdzie templariusze odnaleźli w Japonii potomkinię Shao Jun, Lisę Huan, i pod przygrywką leczenia jej ataków agresji próbują dowiedzieć się, gdzie ukryty jest skarb. Ten dodatek dodaje tylko pewnego smaczku do całej narracji.
Podróż do historii
Postawienie na mangę wydaje się dobrym pomysłem. Odwzorowanie architektury Dalekiego Wschodu zazwyczaj w komiksach japońskich było dość dobre, gdyż autorzy czerpali inspirację z otaczającego ich środowiska, dlatego też tak samo jest w komiksie, gdzie w prosty sposób przedstawiono podobną chińską zabudowę. Sceny walki wręcz z mocno zarysowanym ruchem postaci też wyglądają przekonująco, wywołując u czytelnika poczucie obcowania z akcją na miarę filmów Kurosawy. Cieszy mnie też dbanie o detale historyczne i skrótowa historia Makau. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to brak pewnej konsekwencji w prowadzeniu narracji. Otóż miejscami podczas dialogów między przeciwnikami Shao Jun a nią samą wydaje się, jakby autor tracił wątek i zostawiał wszystko naszym domysłom, bez jakichkolwiek wskazówek.
Przygody w jeszcze bardziej odległej galaktyce
Co należy pochwalić? Fakt, że dołączono na końcu wskazówkę, jak czytać mangę. Uważam, że to jeszcze bardziej pomoże laikom zgłębić historię Shao Jun, zwłaszcza jeśli ten komiks czytają tylko dlatego, że kochają uniwersum zabójców i templariuszy. Z całą pewnością sięgnę po następne wydania, zwłaszcza że, jeśli jest to adaptacja gry i stanęliśmy na jej trzecim rozdziale, to pewnie przed nami jeszcze cztery tomy historii o chińskiej asasynce.
Nasza ocena: 8,6/10
Wartka akcja, azjatycki klimat, intryga, która wychodzi trochę poza pierwowzór. Dla mnie lepsze od gry wideo!
Fabuła: 7,5/10
Bohaterowie: 8/10
Oprawa graficzna: 9/10
Wydanie: 10/10