Bycie superbohaterem to nie przelewki. Nadzwyczajne moce, co prawda, potrafią się przydać w życiu, ale wiecie… z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. A także (na ogół) wielka tragedia. Dlatego przyjrzałam się kilku wybranym herosom, zwracając uwagę na to, co złego ich spotkało, na którym etapie ich życia i jaki mogło mieć wpływ na ich dalszą bohaterską karierę.
Czy bycie superbohaterem MUSI wiązać się z tragedią? Teoretycznie nie, chociaż na ogół złe przeżycia stają się motywacją do dalszego działania (dobrego lub złego). Pod tym względem można je rozpatrywać w dwóch wersjach: jako tragedie presuperbohaterskie (czyli te dziejące się przed rozpoczęciem heroicznego stylu życia) oraz postsuperbohaterskie (czyli przytrafiające się już czynnym herosom). Zaprezentuję wam kilka przykładów.
Na początku była trauma
Przyglądając się przeszłości superbohaterów, tej przed rozpoczęciem heroicznego życia, zauważyłam dwa najczęstsze scenariusze, kiedy spotyka ich tragedia. W pierwszym z nich, potencjalnemu herosowi przytrafia się coś złego w dzieciństwie. Nie prowadzi to bezpośrednio do podjęcia kariery obrońcy niewinnych, chociaż z pewnością ma na to jakiś wpływ. W drugim przypadku kryzys wydarza się później i popycha protagonistę do rozpoczęcia (mniej lub bardziej) bohaterskiego życia tu i teraz. W tym scenariuszu mutacje czy też nadprzyrodzone umiejętności mogą zaistnieć wcześniej, jednakże dopiero to bardzo-przykre-wydarzenie-wytrącające-z-równowagi sprawia, że dana osoba wstępuje na ścieżkę herosa.
Pierwszy scenariusz nie jest zbyt popularny, być może dlatego, że nie zawsze wiąże się bezpośrednio z superbohaterską genezą. Przykłady? Peter Parker lub Jessica Jones. W przypadku Spider-Mana mamy prostą sprawę – osierocony za młodu i wychowywany przez wujostwo – nie wiąże się to z jego mocą, ale strata rodziców to niezaprzeczalnie trauma. Jessica to przypadek nieco bardziej złożony – także jest sierotą, ale jej rodzice zginęli w wypadku, za którego sprawą zyskała swoje moce. Traktuję to jednak jako przypadek niezwiązany bezpośrednio z superbohaterstwem, bo nie to pchnęło ją do wykorzystania swoich nadzwyczajnych umiejętności do rozpoczęcia nadzwyczajnej kariery.
Drugi scenariusz, ten w którym trauma staje się przyczynkiem do podjęcia bohaterskiego życia, zdarza się nieco częściej, więc przykładów jest więcej. Nie szukając daleko, można przywołać Batmana, Punishera czy Daredevila. A także, po raz kolejny, Spider-Mana.
Batman? Chyba nikomu nie trzeba tego tłumaczyć – jako dziecko był świadkiem morderstwa rodziców, dlatego poprzysiągł walczyć z kryminalistami. Podobnie ma się sprawa z Daredevilem, którego ojciec został zamordowany przez gangsterów. Wynik jest niemal identyczny – szukanie zemsty i walka o sprawiedliwość spowodowane tragiczną śmiercią rodzica.
Tylko z pozoru tak samo wygląda historia Franka Castle’a – jest ona znacznie mroczniejsza. Jeśli chcecie przeczytać więcej o jego traumie i motywacji, to zachęcam do przejrzenia artykułu na ten temat.
Przypadek Spider-Mana także pasuje do kategorii tragedii, która powoduje wkroczenie na superbohaterską ścieżkę. Peter Parker zyskał swoje moce jako nastolatek i początkowo wykorzystywał je dla własnych korzyści. Chociaż wtedy jeszcze o tym nie wiedział, mógł powstrzymać przyszłego zabójcę wujka Bena, uważał jednak, że łapanie złodzieja nie należy do jego obowiązków. Dopiero kiedy odkrył, że opryszek, którego wypuścił, jest mordercą, zmienił swoje podejście. Wtedy uznał, że posiadając niezwykłe moce, należy korzystać z nich rozsądnie i nieegoistycznie.
Cudowna moc czy najgorsze przekleństwo?
Jednak traumatyczne przeżycia to nie tylko przyczyna podjęcia superbohaterskiego życia. Czasem są jego wynikiem, a nadzwyczajne zdolności okazują się niewystarczające, aby im zapobiec. Jak można się domyślać, najczęściej ofiarą źle wykorzystanych mocy lub po prostu wrogów superbohatera padają ukochane osoby herosów.
Po raz kolejny przywołam Spider-Mana (pechowy z niego człowiek) – jest to chyba najbardziej modelowy przykład tragedii, która jednocześnie wynikła z heroicznych poczynań bohatera, jak również nie udało jej się zapobiec pomimo supermocy. Wiecie już o czym mówię? Oczywiście o komiksowej śmierci Gwen Stacy, która została porwana przez Green Goblina – przeciwnika Spider-Mana. W trakcie ich walki spadła z mostu i pomimo faktu, że Peter w ostatniej chwili dosięgnął ją liną – nie przeżyła.
Kolejny przykład – Daredevil i śmierć jego ukochanej Elektry. W tym przypadku serialowa wersja jest dla mnie bardziej poruszająca, kiedy kobieta poświęca życie dla swojego ukochanego. Matt obwiniał się o jej śmierć i mocno wpłynęło to na jego dalsze poczynania (spowodowało nawet tymczasową rezygnację z bycia Daredevilem).
Nie wiem, jak wy, ale ja przyglądając się superbohaterskim historiom, nie chciałabym wieść takiego życia. A na temat tragicznych przeżyć każdej ze wspomnianych postaci można by napisać elaborat. Nie da się jednak zaprzeczyć, że trauma kształtuje bohaterów, których motywy działania są na ogół osobiste.
Jakie znacie inne ciekawe przykłady superbohaterskich tragedii kształtujących dalsze losy herosów?
Dziwne, ale od razu przyszło mi na myśl porównanie – podobnie nie mogłabym (przez wzgląd na dużą odpowiedzialność za cudze życie) zostać lekarzem. Superbohaterzy jednak zazwyczaj nie mają wyboru, dostają moc, która w jakiś dziwny i tragiczny (bliższy ironii tragicznej) sposób każą im działać, nie pozostawać biernymi na cudzą krzywdę. I chyba dlatego tak ich kochamy.
Cóż. Gdyby mieli idealne życia, znacznie trudniej byłoby ich polubić. A tak chyba wydają się bardziej ludzcy. Coś w tym jest. 🙂