Site icon Ostatnia Tawerna

Wybierasz się w podróż? – wakacyjne propozycje małych gier do plecaka

Wakacje to czas, w którym często podróżujemy. Jak pogodzić to z graniem w planszówki? Znaleźć takie tytuły, które zmieszczą się do plecaka.

Ubongo Extreme 

Ubongo Extreme – to przykład małej gry, idealnej do zabrania w podróż. Mieści się w niewielkim pudełku, a co najważniejsze, daje tyle samo frajdy, co większe pozycje z tej serii (Ubongo, Ubongo 3D). Założenia są proste, trzeba za pomocą konkretnych figur zapełnić wszystkie białe pola na karcie. Tym samym wychodzi kolejny plus tego tytułu, mianowicie zajmuje bardzo mało miejsca. Dodatkową zaletą jest możliwość gry solo. Zamiast rozwiązywać sudoku czy krzyżówki, można przed śniadaniem wysilić szare komórki i znaleźć poprawny układ w Ubongo Extreme. Dzięki nietypowym kształtom oraz dwóm poziomom trudności, niewątpliwie ta pozycja będzie sporym wyzwaniem, ale też starczy na dłuższy czas.

Hubert Heller 

Rękawica Nieskończoności  

Nie wyobrażam sobie wyjazdu wakacyjnego bez gier, a w takich okolicznościach Marvel: Rękawica Nieskończoności to pewniak. Fanom Listu miłosnego nie trzeba tej karcianki przedstawiać, a miłośników uniwersum przekonywać do kupienia.

Ten mały i niepozorny tytuł to propozycja dla 2-6 osób,  zaskakująco dobrze działający w każdym składzie. Zawsze jeden gracz gra talią Thanosa, a pozostali bohaterami. Antybohater chce zebrać wszystkie Kamienie Nieskończoności lub wyeliminować przeciwników, natomiast cała plejada komiksowych postaci stara się temu zapobiec. Karcianka zapewnia całkowicie różne odczucia, w zależności od strony konfliktu, po której przyjdzie nam się opowiedzieć. Dzięki temu nie ma szans na szybkie znudzenie się tym tytułem.

Świetne grafiki i porządne wykonanie to atuty gry. Ponadto dostajemy woreczek na komponenty, który zastępuje opakowanie i wygląda świetnie na półce. Mechanicznie Marvel: Rękawica Nieskończoności to prosta karcianka z ogromną dawką negatywnej interakcji. I choć moje serce należy do drużyny Avengers, rola Thanosa w tym konkretnym przypadku – zbieranie Kamieni i gra przeciwko wszystkim, jest stworzona dla mnie.

Katarzyna Satława

Red 7 

Niepozorna talia 49 kolorowych kart to kwintesencja gry logicznej. Gdy pierwszy raz siadałam do rozgrywki, nie spodziewałam się, że ten tytuł tak wiele razy będzie trafiał na mój stół i zostanie u mnie na zawsze.

W swojej turze gracz musi wyłożyć przed siebie kartę, aby wygrywać zgodnie z obecnie obowiązującą zasadą na stole, zmienić ją, aby jego zestaw wygrywał lub wykonać obie te czynności. Prostota reguł i krótki czas rozgrywki sprawiają, że rozgrywa się kilka partii z rzędu. Natomiast wielkość talii pozwala na łatwe przenoszenie. To wszystko sprawia, że Red 7 jest idealną grą na podróż.

Katarzyna Satława

Kości Zombie

Jeśli szukacie gry, którą można zabrać ze sobą zawsze i wszędzie, to idealnym wyborem będą tu Kości Zombie od Black Monk. Małe pudełko sprawi, że zmieści Wam się ono do torby, plecaka, a nawet większej kieszeni. Solidne opakowanie zapewni, iż jego zawartość nie wysypie się i nie ulegnie zniszczeniu. Z kolei proste zasady pozwalają na szybką rozgrywkę niemal wszędzie, gdzie znajdziecie kawałek w miarę płaskiego podłoża, po którym sześcienne kostki będą mogły się turlać. Czeka Was emocjonująca i wciągająca zabawa. Oto bowiem wszyscy zostajecie żywymi trupami polującymi na ludzi, a przy okazji konkurującymi między sobą. Wygrywa ten, kto pierwszy zje 13 pysznych mózgów. Musicie jednak uważać! Wasze ofiary potrafią się bronić i będą do Was strzelać, a trzy postrzały oznaczają utratę wszystkich wcześniejszych posiłków i rozpoczęcie łowów od nowa. Na szczęście nie będziecie też głupimi ożywieńcami. Tu sami decydujecie, w którym momencie powiedzieć „stop”, zgarnąć zdobyty posiłek i przeczekać do swojej kolejnej tury. Tylko czy przez ten czas inne zombie nie zjedzą tego, co należało się Wam?

Piotr Markiewicz 

A na przekąskę – Sałatka Punktowa

Gra Point Salad daje nam okazję do przyrządzenia własnego dania, które będzie skomponowane z kart warzyw oraz zasad punktowania. Z bufetu rozłożonego na środku stołu, po kolei dobieramy składniki sałatki, a gdy talia się wyczerpie, przechodzimy do liczenia punktów.

Karty są dwustronne: po jednej stronie przedstawiają któreś z sześciu typów warzyw, a po drugiej opisują unikalny sposób na zdobycie punktów. Czasem chcemy zbierać konkretne warzywa, zestawy trzech, mieć najwięcej lub najmniej danego typu, zebrać parzystą liczbę kart, unikać którychś warzyw itd. Dzięki takiej różnorodności, każda partia w Point Salad będzie wyglądała inaczej. Nie można tu powiedzieć, że „cebula jest lepsza od sałaty” albo „zawsze trzeba iść w marchew”. Przydatność danej karty zależy od tego, co już zebraliśmy, co w danym momencie mają przeciwnicy oraz jak oceniamy swoje szanse na dobranie konkretnych warzyw w przyszłości.

Gra jest mała objętościowo – po nauczeniu się zasad pozostaje nam do zabrania tylko talia kart. Dużą zaletą jest to, że jednocześnie może się nią delektować nawet sześciu graczy. Sałatka z bardzo czytelnych i kolorowych warzyw zostaje skomponowana w kilkanaście minut. Gramy sprawnie, liczymy punkty i… chcemy dokładkę. Jako prosta, szybka gra w budowanie silniczka punktowego ze szczyptą taktyki, Point Salad sprawdzi się wyśmienicie.

Liść kapusty, plaster pomidora, kawałek papryki i punkty, punkty, dużo małych punkcików – to brzmi smacznie. Mniam!

Jarek Wójcicki 

 

Exit mobile version