Dan Brereton ma niewątpliwy talent, a jego styl jest zachwycający. Stworzył swój unikalny, mroczny świat w Nocturnalsach. Czy tom drugi, mający o ponad sto stron więcej od pierwszej części, ma faktycznie też o wiele więcej do zaoferowania?
Kilka szybkich słów o pierwszym tomie
Nocturnals wpadło do mnie zupełnie przez przypadek. Gdy Nagle Comics zapowiedziało ten tytuł, w ogóle mnie to nie ruszyło, a po premierze zapomniałem o tym komiksie. I w sklepie czy też u kogoś na blogu zobaczyłem jeden kadr z Usagim. Jako wielki miłośnik twórczości Stana Sakai od razu zaopatrzyłem się w Nocturnals. Może to szaleństwo kupować dzieło ze względu na gościnny występ jednego z twoich ulubionych twórców. Niemniej poza tymi pięcioma stronami narysowanym przez Stana, zachęciła mnie też mroczna oprawa graficzna. Pierwszy tom okazał się przyjemną, choć raczej przeciętną opowieścią, ale za to z grupką nietypowych, fascynujących postaci. Składają się na nią Doktor Horror, piromanta Phestus, zjawa Polly, ostatnia przedstawicielka rybo-ludzi – Rozgwiazda, a także urocza Halloween Girl, córka Doca. Gościnnie do zespołu dołączyli smok bez skrzydeł – Komodo i Bandyta, czyli przerośnięty szop pracz. Pora jeszcze wspomnieć o moim ulubionym towarzyszu Doca Horrora, czyli ożywionym truposzu Gunnym! Ma zaszyte usta, wygląda niczym nawiedzony rewolwerowiec i po prostu wymiata! Była to na tyle sympatyczna gromadka bohaterów, że aż nie mogłem sobie odpuścić ponownego z nimi spotkania.
Dodatki, dodatki i jeszcze więcej dodatków
Po dorwaniu tomu drugiego spotkało mnie głębokie rozczarowanie. Pomimo większej objętości względem jedynki, w części drugiej, komiksy stanowią mniej niż połowę zawartości, a dokładnie sto siedemdziesiąt dwie strony z ponad czterystu. Po przekartkowaniu poczułem się trochę oszukany. Rozumiem, że to omnibus i zbiera wszystko, co tylko wyszło na temat Nocturnalsów, ale według mnie dodatki nigdy nie powinny przekroczyć połowy objętości tomu. Doceniam wszelkie dodatki, ale zawsze najbardziej interesują mnie komiksy. I dwie z trzech opowieści trzymają dobry poziom. Wieczny mrok kontynuuje wątki z pierwszego tomu, dodaje do tego element iście Lovecraftowski – tak, jak Brereton, też uwielbiam mitologię Cthulhu. Kolejna opowieść skupia się na pobocznej przygodzie Gunny’ego, który wraz z Halloween Girl przybywa do miasta opanowanego przez dwa klany wampirów. Trzecia opowieść natomiast, niestety, pełni rolę krótkiego prologu, aż chciałoby się przejść do właściwej treści, ale niestety, na tym opowieści o Nocturnalsach się kończą. I pozostaje jedynie ponad dwieście stron dodatków.
Malownicza kreska Breretona!
Komiks Breretona wygląda obłędnie, bardzo mi się podoba jego styl – jest taki malowniczy. Do tego akcja dzieje się w nocy, więc jest mrocznie, ponuro i bardzo klimatycznie. Każdy kadr przez niego stworzony to dla mnie małe dzieło sztuki. Niestety drugą z historii narysował Ted Naifeh. I to nie jest dla mnie problem, że komiks jest czarnobiały. Po prostu kreska Teda wygląda bardzo biednie, gdy ją przyrównać do stylu Breretona. Pomówmy jeszcze o tym nieszczęsnym wydaniu. Prawie dwie stówki za tom wypełniony w większości dodatkami, czy to jest warte tej ceny? Według mnie nie do końca. Nocturnals to przyjemny komiks, ale fabuła i świat nie jest aż tak intrygujący, żebym potrzebował dwieście stron wypełnionych pamiętnikami Halloween Girl, wspomnieniami Doca w formie dramatu, czy licznymi grafikami. Te ostatnie są bardzo piękne, Polly i Rozgwiazda prezentują się często bardzo seksownie. Ale dla mnie sercem jest komiks, a w tomie drugim niestety uświadczymy tylko trzy historię, z czego jedną bardzo krótką. Co do jakości wydania Nocturnals mam drobne zastrzeżenie. Pierwszy tom zaczął mi się trochę rozlatywać, szycia okazały się niezbyt udane, ale tom drugi, póki co trzyma się dobrze.
Czy warto dać się oczarować Halloween Girl?
Tom drugi Nocturnalsów jest trudny do ocenienia. Z pierwszą częścią byłoby mi łatwiej, po prostu poleciłbym ją miłośnikom horroru i czarnego kryminału z domieszką superbohaterstwa. A już na pewno warto, aby sięgnęli po nią wszyscy, których oczarował styl Beretona już po spojrzeniu na przykładową planszę. Kontynuacja zdecydowanie skierowana jest przede wszystkim do tej drugiej grupy – mnóstwo w niej całostronicowych kadrów do podziwiania. Choć spędziłem przyjemnie czas, to jednak złe wrażenie pozostało. Według mnie proporcje nie zostały należycie zachowane. Ponadto szkoda po prostu, że to na chwilę obecną koniec, choćby ze względu na kilka ciekawych wątków, które zostały porzucone.
Nasza ocena: 6,8/10
Nocturnals t. 2 zawiera ponad dwieście stron dodatków, jest to część skierowana przede wszystkim do miłośników kreski Breretona.
Fabuła: 6/10
Bohaterowie: 7/10
Oprawa graficzna: 8,5/10
Wydanie: 6/10