Neil Gaiman, już jakiś czas temu usłyszałem o tym pisarzu, lecz dopiero niedawno mogłem zapoznać się z jego utworami. Spodobały mi się na tyle, że sięgnięcie po Chłopaków Anansiego stało się oczywiste. To dziwna książka. Co przez to rozumiem? Dowiecie się z recenzji.
Pająk czy ojciec?
Wyobraźcie sobie, że wasz ojciec jest dziwakiem. Takim, że matka postanawia go porzucić i wyjechać z wami za ocean, byle jak najdalej od niego. Wyobraźcie też sobie, że kiedy planujecie swoje wesele, dostajecie wiadomość, iż tatuś odszedł z tego świata. Jedziecie na pogrzeb, a tam ktoś mówi, że denat był bogiem (w dodatku pająkiem) i poza domem zostawił wam w „spadku” brata, o którym nic nie wiedzieliście. Dziwne, co? Pomyślicie, że to niemożliwe. Gruby Charlie też tak myślał. Do czasu aż poznał brata. Jak wyglądałoby spotkanie takich półboskich latorośli, gdzie jedna odziedziczyła wszystkie umiejętności swojego ojca, a druga niekoniecznie? Na to pytanie odpowiada książka. Fabuła jest tak niesamowicie pokręcona, że aż fantastyczna. Nic się tu nie trzyma kupy. Bohaterowie to jedne z najbardziej niesamowitych postaci, jakie poznałem. Gruby Charlie i Spider (jego brat) stanowią niezwykle wybuchowy tandem. Przytrafiają im się takie przygody, że zwykły śmiertelnik potrafiłby sobie o nich co najwyżej pomarzyć. Albo lepiej nie, bo można się zacząć bać na przykład ptaków.
Wyznaczniki stylu? Gaiman ma własne
Styl pisarski Gaimana jest co najmniej dziwny. Niby mamy tu do czynienia z klasycznym urban fantasy, ale jednak coś nie pozwala przyporządkować tej książki w stu procentach do gatunku. Dużo magii, a jednocześnie całokształt tak prozaiczny i banalny, że wszystkie zaklęcia wydają się błahostkami. Mamy w tej książce zarówno do czynienia z humorem, jak i z horrorem. Autor nawiązuje do klasyki, między innymi: baśni Andersena czy Ptaków Hitchcocka. Żongluje konwencjami do tego stopnia, iż czasem nie bardzo nam wiadomo, o co chodzi. A wszystko w języku, jaki sprawia, że czytanie pozycji to sama przyjemność. Szybko pochłonąłem tę lekturę. I chcę jeszcze. Dajcie mi więcej Gaimana. Całe szczęście, że na półce czekają Nigdziebądź i Gwiezdny pył.
Graficznie – pierwsza klasa
Oprawa graficzna to majstersztyk. Okładka z grafiką Dark Crayona robi ogromne wrażenie, w sumie jak każda jego autorstwa. Dodatkowo książka ma twardą oprawę i zakładkę w formie tasiemki. To naprawdę wiele znaczy dla książkoholika. No i rzecz jasna korekta. Stoi na bardzo wysokim poziomie, ale niestety zdarzyły się uchybienia. Małe, bo małe, ale są i przeszkadzają (literówki i czasami nieco infantylnie zbudowane zdania).
Podsumowując, Chłopaki Anansiego to naprawdę kawał porządnej lektury. Z przyjemnością do niej wrócę, ale wcześniej zapoznam się z innymi utworami Gaimana. Polecam ją każdemu. Jej dziwność sprawia, że niełatwo o niej zapomnieć.
Nasza ocena: 8,6/10
Chłopaki Anansiego to naprawdę kawał porządnej lektury.
Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 8/10
Styl : 9/10
Korekta : 8,5/10