Site icon Ostatnia Tawerna

Wszystkie Karole to martwe chłopaki – recenzja komiksu „Mówili na niego Karol”

W 2012 roku Internet został zdobyty szturmem przez piosenkę Dumb ways to die. Wirusowy materiał okazał się kampanią australijskiego metra, ale zapisał się w pamięci (przynajmniej mojej) poprzez humorystyczne ukazanie dziwacznych rodzajów śmierci. Polski komiks Mówili na niego Karol jest swego rodzaju duchowym następcą tego utworu.

Każdy zna jakiegoś Karola. Jak podaje serwis Otwarte dane, na dzień pisania recenzji, imię to nosi 163382 Polaków (w tym tak znamienite postaci jak Karol Strassburger). Z czego w samym 2019 roku szeregi Karoli zasiliły 1923 noworodki. A ilu ich imienników zmarło? Takiej statystyki nie udało mi się znaleźć. Mówili na niego Karol przedstawia historię śmierci dwudziestu osób o tym imieniu. Ale czy aby na pewno? Wszakże tytułowa fraza może oznaczać, że „Karol” to jedynie pseudonim, a imię postaci jest zupełnie inne.

Śmierć jednego Karola to tragedia, śmierć milionów Karoli to statystyka

Komiks Jerzego Łanuszewskiego (scenariusz) i Ewy Ciałowicz (rysunki) jest dość problematyczny do recenzji. Bynajmniej nie ze względu na jego prawie że „niemą” treść, która tu spisuje się wyśmienicie. Każda strona, podzielona na sześć paneli (choć zdarzają się też pojedyncze grafiki), skupia się na przyczynach lub konsekwencjach śmierci poszczególnych postaci, a jedynym tekstem, jaki się tam pojawia, jest tytułowe stwierdzenie: „mówili na niego Karol” (co ciekawe, choć wiedziałem, czego się spodziewać, to za każdym razem je czytałem). Trudność w ocenie wynika z tego, że jest to komiks jednego dowcipu – przeczytasz jedną stronę, a znasz już wszystkie. Absolutnie nie twierdzę, że to wada. Dzięki krótkiej formie uniknięto monotonii. Przede wszystkim dlatego, że twórcy wybronili się poprzez mieszanie czasu i miejsca akcji. Niebezpieczeństwo czeka na Karoli wszędzie – podczas szermierskiego pojedynku, walki z Godzillopodobnym stworem (moja ulubiona historyjka), czy też po prostu na linii produkcyjnej w zakładzie mięsnym. Tym, co łączy wszystkie epizody, to brak patosu, zazwyczaj towarzyszącego śmierci. Koniec życia nie szokuje tutaj nikogo, co najwyżej budzi zniesmaczenie.

Och, Karol(e)!

O polskim komiksowie zdaje się panować równie powszechna, co niesłuszna opinia, że rodzimi artyści nie posiadają warsztatu, a kreowane przez nich historie są szkaradne. Mówili na niego Karol powinno być przymusowym zakupem dla wszystkich sceptyków. Oprawa graficzna autorstwa Ewy Ciałowicz jest cudna. Choć panele bardziej przywodzą na myśl ilustrację prasową niż „typowy” komiks, jest to tylko zaleta, dzięki której tytuł wyróżnia się na tle innych. Kolory są żywe, a każdą z grafik mógłbym mieć wydrukowaną i powieszoną na ścianie. Rzadko przemoc i flaki bywają tak estetyczne.

Karol – człowiek, który został… martwy

2020 zapisze się w historii jako bardzo ponury rok. Mówili na niego Karol stanowić może niezwykle przyjemną i potrzebną odskocznię. Zamiast turpizmu czytelnik dostaje komiks, w którym śmierć jest pomysłowa i zabawna. A do tego pięknie narysowana.

Nasza ocena: 9/10

Kim jest Karol? Karol jest trupem. Ale za to jakim pięknym i zabawnym. Przeczytanie tej recenzji zajmuje więcej niż przyswojenie sobie całości komiksu. Więc co tu jeszcze robisz?

Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 9/10
Oprawa graficzna: 10/10
Wydanie: 8/10
Exit mobile version