Site icon Ostatnia Tawerna

Wrzuć rywala do jeziora i biegnij do mety, ile sił w nogach – recenzja gry „Królewski wyścig”

Gry wyścigowe nie należą do najpopularniejszych. Znam kilka tytułów, w których gracze dążą do przekroczenia linii mety, ale żadna nie zagrzała u mnie miejsca na dłużej. Wydawnictwo Muduko postanowiło zaproponować graczom planszówkę właśnie z tej kategorii. Czy Królewski wyścig to dobry przedstawiciel swojej kategorii?

Rozgrzewka przed startem

Przed rozpoczęciem gry należy przygotować pionki. Na każdym z nich powinny zostać przyklejone dwie naklejki tego samego koloru. W ten sposób na jednej stronie krążka znajdzie się postać aktywna, a na drugiej uśpiona. Plansza składa się z pięciu mniejszych. Początkowa i końcowa muszą otwierać i zamykać trasę, ale trzy pozostałe mogą zostać ułożone w dowolnej kolejności. W odpowiednich miejscach na brzegach planszetek kładziemy żetony punktów rosnąco w kierunku mety. Każdy gracz otrzymuje żetony zwycięstwa w takiej samej liczbie – 6 (2 graczy), 4 (3 graczy) lub 3 (4 graczy).

Gotowi do startu? Start!

Każdy gracz wybiera, kto będzie go reprezentował – rycerze, czarodzieje, ludzie lasu czy gnomy i gobliny. Te cztery klany co 100 lat biorą udział w wyścigu, w którym nagrodą jest możliwość wyboru nowego króla. Każdy z nich jest reprezentowany przez czterech biegaczy. Niezależnie od liczby graczy zawsze na początku trasy staje szesnastu śmiałków. Na każdym z czterech pól startu należy położyć po jednym pionku w danym kolorze. Następnie pierwszy gracz rzuca wszystkimi kośćmi i wykonuje akcje, które zostały wyrzucone na ściankach. Dowolną liczbę kości można przerzucić raz w swojej turze. Następnie kolejna osoba w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara wykonuje swój rzut i akcje.

Na ściankach znajduje się sześć różnych symboli. Pozwalają one na zabieranie żetonów zwycięstwa przeciwnikom, usypianie/budzenie biegaczy, wrzucenie/wyciągnięcie pionka z jeziora, skopiowanie dowolnej akcji, dogonienie najbliższego biegacza lub poruszenie dowolną liczbą pionków z jednego pola w przód, zostawiając na każdym mijanym obszarze jednego z nich. Po przekroczeniu mety biegacze są ustawiani na polach z punktacją od najwyższego. Gra kończy się, gdy wszystkie punktowane miejsca, których jest osiem, zostaną zajęte. W rozgrywce dwuosobowej wygrywa ten, kto przemieści cały swój klan na metę.

Kto pierwszy, ten nie zawsze najlepszy

Królewski wyścig to prosta planszówka dla dzieci od 7 roku życia. I owszem, przy pierwszej grze, gdy uczymy się jak to działa, może się wydawać, że radosne przesuwanie krążków to wszystko, co może zaproponować ten tytuł. Pędzić do celu będą młodsi gracze, bo w końcu to wyścig. Ale o ile zabawniej jest przeszkadzać innym! Jeśli wrzuci się kogoś do jeziora i uśpi, to aby coś zdziałać tym pionkiem, gracz musi poświęcić dwie akcje, aby go poruszyć – najpierw obudzić, a potem wydostać z wody. I to tylko przy założeniu, że uda mu się wyrzucić odpowiednie ścianki. Przy złośliwych graczach i większym gronie, dotarcie do mety nie jest wcale takie proste.

Zakończenie wyścigu nie gwarantuje wygranej. Gracze zliczają punkty z podium i żetonów zwycięstwa oraz z pól, na których znajdują się pionki, które nie ukończyły biegu. Dlatego ważne jest nie tylko dotarcie do końca trasy, ale także zbieranie żetonów, bo to one mogą nam pomóc, gdy biegacze naszego klanu nie są w formie.

Wspomnianej wyżej negatywnej interakcji jest całkiem sporo, jak na tak lekki tytuł. Oczywiście znowu to kości decydują o akcjach, jakie mamy możliwość wykonać, ale prędzej czy później trafi nam się ścianka z negatywnym działaniem. Oczywiste jest, że zostanie ono wykorzystane na pionki innych graczy, a nie nasze. Dla dzieci będzie to dobra nauka przyjmowania “ciosów” od pozostałych, ale także decydowania o tym, czy lepiej kierować się do mety swoimi biegaczami, czy raczej opóźniać rywali.

Kombinowanie to coś, czego nie spodziewałabym się w tak prostej grze. Przy pełnym składzie zawsze poruszamy czyimś pionkiem, ale przy 2 lub 3 graczach zaczyna się wykorzystywanie biegaczy, którzy nie należą do nikogo. Na każdym polu mogą stać maksymalnie cztery krążki. Biorąc wszystkie i rozkładając po kolei, naszego zawodnika możemy posłać cztery kroki do przodu, a to naprawdę dużo. Dodatkowo po drodze na pewno miniemy jakieś jezioro, a tam zostawiamy oczywiście pionek innego gracza. Dla doświadczonych graczy to szybka, trochę wredna “wyścigówka”, która będzie zabawnym fillerem podczas planszówkowego spotkania. Natomiast dla dzieci to dobry moment, na naukę optymalizacji dostępnych ruchów.

Królewski wyścig nadaje się na półkę z grami rodzinnymi i myślę, że na wielu stołach będzie często rozkładany. Baśniowa oprawa graficzna cieszy oko, a zmienna trasa, chociaż ma zawsze te same elementy, pozwala na ułożenie innych odległości między jeziorami w kolejnych rozgrywkach.  Liczę na to, że autor ma w zanadrzu pomysły na inne przeszkody i nowe kafle trasy, ponieważ modularność planszy daje w tym zakresie sporo miejsca na kreatywność.

Nasza ocena: 8/10

Szybka i ładna gra wyścigowa dla całej rodziny, w której przeszkadzanie innym jest tak samo ważne, jak bieg do mety.

Grywalność: 8/10
Jakość wykonania: 9/10
Regrywalność: 8/10
Exit mobile version