Ojciec Ziemia jest niekompletny, co rodzi jego niepohamowaną złość. Trwa Piąta Pora Roku, być może ostatnia dla rodzaju ludzkiego. Essun sejszy (to znaczy wyczuwa dzięki swoim zdolnościom), że ten sezon prawdopodobnie będzie utrzymywał się przez tysiące lat, w związku z czym człowiek nie ma szans na przetrwanie. Czy istnieje jakieś rozwiązanie, by powstrzymać apokalipsę?
Drugi tom Trylogii Pękniętej Ziemi swoim klimatem bardzo przypomina mi książki ukazujące się w ramach serii Metro 2033. Jest to spowodowane przede wszystkim tym, że skupia się na przetrwaniu wspólnoty, w której obecnie żyje Essun. Oczywiście, jak to w książkach oscylujących w klimatach postapokaliptycznych bywa, ludziom nie doskwierają jedynie brak jedzenia, trudne warunki życia czy niedobór światła słonecznego. Człowiek człowiekowi wilkiem, zatem bezwspólnotowcy, ale też całe wspólnoty, by przetrwać, próbują ukraść zapasy innych. Taka sytuacja stwarza niebezpieczeństwo dla mieszkańców Castrimy. Zmuszeni są oni do walki o swój dom, a co za czym idzie, swoje być albo nie być.
Autorka w końcu poświęca w swojej powieści czas Nassun, córce głównej protagonistki. Ta zaledwie dziesięcio-, a później jedenastoletnia dziewczynka nie tylko musi nauczyć się posługiwać w odpowiedni sposób górotwórstwem, ale też manipulować ludźmi. W przeciwnym razie po prostu nie przetrwa. Jej ojciec po zabiciu młodszego syna Uchego i ucieczce od żony pozostaje niestabilny psychicznie. Wyraźnie widać u niego mechanizm wyparcia. Niegdyś kochający mąż i ojciec, teraz morderca i bezwspólnotowiec wędruje do miejsca, w którym podobno odnaleziono lekarstwo na górotwórstwo.
Podczas gdy Jija i Essun docierają do Odzyskanego Księżyca, miejsca gdzie, jeśli wierzyć plotkom, odnaleziono sposób na przemianę roggi w zwykłego człowieka, Nassun ponownie współpracuje z Alabastrem. Dawny kochanek informuje kobietę, że stoi przed nią bardzo trudne zadanie. Jeśli jej się uda, już nigdy nie nastanie Piąta Pora Roku, a ludzie zdołają przetrwać.
Wrota Obelisków, podobnie jak Piąta Pora Roku, to książka przepełniona plastycznymi opisami i doskonale skonstruowanymi psychologicznie bohaterami. Jeśli wcześniej mieliście wątpliwości co do motywacji niektórych protagonistów i antagonistów serii, drugi tom wszystko wyjaśni. Nie znajdziecie tu jednakże wartkiej akcji, ponieważ ciągnie się ona jak melasa. Jest zatem gęsta aczkolwiek słodka.
Zawiodłam się nieco na tym tomie, bo nie wzbudził we mnie takich zachwytów jak poprzedni. Miałam nadzieję, że ponieważ jest to trylogia, nie otrzymam odpowiedzi na wszystkie pytania, które wyniknęły z lektury pierwszego. No ale z drugiej strony czy można to uznać za wadę? Nie sądzę. Mam przeczucie, że N. K. Jemisin jeszcze nas zaskoczy w ostatniej odsłonie trylogii. Niemniej jednak Wrota Obelisków polecam, głównie ze względu na konieczność zaspokojenia ciekawości. Bo nie wierzę, że ktoś, kto czytał Piątą Porę Roku, nie będzie chciał kontynuować przygody ze Światem Bezruchu.