Site icon Ostatnia Tawerna

Wrocławskie DF-y, czyli sposób na fantastyczne zakończenie sierpnia

W ostatni weekend sierpnia we Wrocławiu odbywały się Dni Fantastyki – konwent umożliwiający, jak określił to jeden z jego uczestników, „bycie sobą przez trzy dni”. Choć DF-y organizowane są nieprzerwanie od 2004 roku, ja uczestniczyłam w nich po raz pierwszy. Mam jednak nadzieję, że nie ostatni.

Serial Pingwin na DVD

Jeszcze zanim przekroczyłam bramę Centrum Kultury Zamek, wiedziałam, że czekają mnie intensywne trzy dni. Wystarczył jeden rzut oka na wypakowany do granic możliwości atrakcjami program, w tym roku zorganizowany wokół tematu przewodniego „Granice Magii”, by w głowie pojawiła mi się rozpaczliwa myśl: potrzebuję zmieniacza czasu. Na cito! Gdy jednak dotarło do mnie, że te zostały przecież roztrzaskane w czasie Bitwy w Departamencie Tajemnic, a opanowanie innej metody bycia w wielu miejscach na raz zapewne zajęłoby zbyt dużo czasu, nie pozostało mi nic innego, jak tylko spędzić parę wieczorów przed ekranem laptopa na redagowaniu listy prelekcji, na które naprawdę chciałam iść, spośród tych, które miały odbyć się w tym samym czasie. A było ich wiele – od dyskusji na tematy niezwykle mi bliskie, po wykłady o rzeczach, do których zawsze mnie ciągnęło, ale jakoś nigdy nie było okazji, by coś z tym zrobić.

Po tygodniu rozważania wszelkich za i przeciw miałam gotową listę miejsc, w których planowałam się pojawić. Gdy więc nadeszło piątkowe południe, uzbrojona w koszulkę z fantastycznym nadrukiem ruszyłam w kierunku wrocławskiej Leśnicy. Jeszcze w drodze dane było mi wczuć się w nastrój zbliżającego się konwentu. W pewnym momencie do tramwaju wsiadł bowiem doktor plagi, który zapewnił zaciekawioną jego strojem pasażerkę, że jest tu po to, by zapewnić bezpieczeństwo podróżnych. Po chwili dosiedli się także średniowieczni rycerze, których broń przyciągnęła tyle samo uwagi, co maska z dziobem lekarza.

Kilka minut później szłam już w kierunku białych bram CK Zamek. Choć na miejsce dotarłam z zapasem czasu, by móc jeszcze przed pierwszą prelekcją rozeznać się choć po części, co gdzie można znaleźć, sporo uczestników konwentu już spacerowało po terenach zielonych, oczekiwało na możliwość kupienia pamiątek od rozkładających się jeszcze wystawców czy zjedzenia czegoś w strefie gastronomicznej.

Wśród prelekcji, na które wybrałam się w piątek, była ta poświęcona podróży po Eriadorze w wykonaniu Jakuba Rabiegi (znanego również jako Gotri z kanału na YouTube o tej samej nazwie). I trzeba przyznać, że jak na pierwszy występ na żywo poradził sobie świetnie. Opowiadał ciekawie i z chęcią wysłuchiwał, co miała do powiedzenia zebrana publiczność, a z tego, co widziałam, nie byłam jedyną, która przez sporą część panelu siedziała z uśmiechem na twarzy.

Trochę później uczestniczyłam w prelekcji Grzegorza Wielgusa Prawdziwe wampiry oraz wilkołaki, podczas której dowiedziałam się o kilku postaciach historycznych, których działania spowodowały, że zaczęto opowiadać o nich legendy o charakterze fantastycznym. Zaskoczyła mnie ilość takich historii, a także to, że wcześniej się z nimi nie spotkałam, choć, jak zwrócił na to uwagę sam prowadzący, może to i lepiej, że nie gloryfikujemy każdego mordercy, którego jedyną „zasługą” był poziom bestialstwa, jaki towarzyszył jego zbrodniom.

Piątek zakończyłam opowieścią doktora Dawida Głowni o japońskich motywach pojawiających się w amerykańskich komiksach. Jako że dopiero zaczynam swoją przygodę z ilustrowanymi opowieściami o superbohaterach, byłam ciekawa, czego mogę dowiedzieć się o ich związkach z Krajem Kwitnącej Wiśni. Wyszło, że choć dość często relacja ta opiera się przede wszystkim na stereotypach, to zdarzają się również całkiem ciekawe pomysły na opowiedzenie historii m.in. członków grupy X-Men na gruncie japońskiego folkloru.

Sobotę rozpoczęłam z prelekcją Jakuba Bielawskiego dotyczącą krajobrazu postindustrialnego w literaturze niesamowitej, w czasie której prowadzący odwoływał się m.in. do twórczości Thomasa Ligottiego i Wojciecha Guni. Ciekawym dodatkiem były nagrania autorów, którzy odczytywali fragmenty omawianych tekstów.

Kolejny punkt programu dotyczył jednej z moich najnowszych zajawek, a więc Doktora Who. Magdalena Stonawska z Whosome.pl podjęła się podsumowania i oceny kończącej się już epoki „pierwszej niemęskiej inkarnacji podróżującego przez czas i przestrzeń kosmity w niebieskiej budce”, co zostało później skonfrontowane z opiniami uczestników prelekcji. Mając na uwadze kontrowersje związane z tym okresem w historii serialu, nikogo chyba nie zdziwi fakt, że mieliśmy różne poglądy na konkretne jego elementy, przez co dyskusja, jaka się między nami wywiązała, choć dość krótka, była całkiem intensywna.

A nie mogła być dłuższa, bo każdy spieszył się do uczestnictwa w kolejnej atrakcji. Mi udało się na ostatnią chwilę wejść do sali, w której Adrianna Michno zaplanowała powrót do Hogwartu. Choć nie miałam jeszcze okazji obejrzeć reunionu zorganizowanego ze względu na dwudziestolecie powstania pierwszego z filmów o Harrym Potterze, to jednak postanowiłam, że z chęcią posłucham opinii innych. I okazało się, że podobnie zrobiła połowa uczestników tego spotkania, co jednak prowadząca wykorzystała w dyskusji, zderzając nasze wyobrażenia o tym, czym może być Powrót do Hogwartu, z tym, jakie wrażenia po jego seansie mieli pozostali. Omówiliśmy, co wypaliło, a co niezbyt i dlaczego.

Udało mi się również uczestniczyć w prelekcji doktor Moniki Biernat dotyczącej wilkołactwa, likantropii i innych chorób czy przypadłości, które obecnie kojarzą nam się ze stworzeniem nierzadko spotykanym w dziełach fantasy, a także kursie Agnieszki Mieli o tym jak bronić się przed urokami czy skutecznie przezwyciężyć klątwę.

Następnie po raz kolejny tego dnia miałam możliwość posłuchać o Ostatnim Władcy Czasu, choć w prelekcja wykonaniu I3althazara z Gallifrey.pl (co warto zaznaczyć – ubranego niczym Doktor, chociaż nie Who, a Strange) poświęcona była przede wszystkim osobom czy bytom, które spotykał on na swojej drodze, a które można (bądź nie) określić mianem magicznych.

W niedzielę raz jeszcze udałam się na prelekcję Jakuba Rabiegi, tym razem jednak na warsztat wzięty został najnowszy serial związany z uniwersum Tolkiena, a więc Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy. Istotną kwestią okazała się definicja słowa nadzieja i tego, jakie kto nadzieje ma w związku z produkcją Amazon Studios. Dyskusja, która miała miejsce, była jeszcze bardziej zażarta niż ta o Trzynastej Doktor, co jednak nie przeszkodziło w utrzymaniu dobrego humoru uczestników.

Chwilę później miałam okazję posłuchać co Julian Jeliński z kanału Brody z Kosmosu ma do powiedzenia o nadchodzącym filmie Marvela Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu. Prowadzący przywołał komiksowe przygody bohatera, których ekranizację z chęcią ujrzałby w przyszłych produkcjach (nawet jeśli trudno tego oczekiwać), a także omówił zmiany, jakie zaszły w projekcie od momentu jego ogłoszenia, i czego można się spodziewać w obecnej wersji filmu.

Ostatnia prelekcja, w której brałam udział, dotyczyła przesądów Japończyków, o których opowiadał Krzysztof Jurewicz. Okazuje się, że mieszkańcy Kraju Wschodzącego Słońca często dopatrują się wskazówek o powodzeniu bądź porażce w jedzeniu spożywanym przed egzaminami czy na weselach, z rozwagą planują pierwsze randki, by zapewnić sobie szczęśliwy związek, a od horoskopu ważniejsza jest dla nich grupa krwi, która w niektórych wypadkach może wręcz okazać się decydującym czynnikiem w trakcie szukania nowej pracy.

Jednak Dni Fantastyki to nie tylko panele dyskusyjne. To również mnóstwo atrakcji; czy to gry w game roomie, czy pokazy walki. Warsztaty szermierki, ale i tańca. To tematyczne koncerty i konkursy. To możliwość wykucia własnej klamry do pasa, strzelania z łuku czy kupienia konwentowej pamiątki. Przyjemność sprawić może również zwyczajne spacerowanie po okolicznych terenach, korzystanie z uroków przyrody i sierpniowego słońca w towarzystwie wielobarwnych postaci.

Dni Fantastyki okazały się być tym, czego oczekiwałam. To czas i miejsce dla tych, którym bliskie jest fantasy, gdzie Ciri może pozować do zdjęcia z Deadpoolem, a Ślizgoni i Gryfoni rozmawiają o ulubionym anime w drodze na panel poświęcony historii Śródziemia. Mogłam podyskutować na interesujące mnie tematy z innymi fanami najróżniejszych uniwersów, dowiedzieć się czegoś o obliczu fantastyki, którego dotychczas nie znałam, a przede wszystkim utwierdzić się w przekonaniu, że szeroko rozumiana magia wciąż żyje i, pomimo nowinek XXI wieku, ma się dobrze.

 

Exit mobile version