Site icon Ostatnia Tawerna

„World of Warcraft. Narodziny hordy”

Stara gwardia graczy komputerowych zapewne dobrze pamięta pierwsze produkcje Bizzard’a z serii Warcraft’a. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że większość fanów fantastyki przynajmniej słyszała o World of Warcraft, a niejeden z was, drodzy Czytelnicy, spędził  w Azeroth dziesiątki godzin. Zastanawialiście się kiedyś skąd wzięli się orkowie  w świecie ludzi? Kto rozpoczął ten odwieczny konflikt? Od czego pochodzi nazwa Draenor? Kim byli Archimonde i Kil’jaeden?  Lore uniwersum Warcrafta to świetnie przemyślana, wciągająca konstrukcja. Każdy, kto choć trochę jara się światem wykreowanym przez stajnię Blizzard’a w grach, powinien sięgnąć do opowieści, opisujących tło historyczne produkcji komputerowych. Idealnym punktem wyjścia będą „Narodziny Hordy”,  które ukazały się nakładem wydawnictwa Insignis, po raz pierwszy w języku polskim!  

„Narodziny Hordy” rozpoczynają cykl opowiadań osadzonych w świecie Warcrafta. Autorka, Christie Golden, zabiera nas w czasy zacznie poprzedzające to, z czym spotkaliśmy się  w „nowożytnej” erze gier. Pisząc nowożytnej, mam na myśli trzeciego Warcrafta oraz WoW’a wraz ze wszystkimi dodatkami. Historia opowiedziana w powieści, przybliża nam powstanie pierwszej Hordy. Niegdyś orkowie żyli w luźno związanych ze sobą klanach, dwa razy do roku zbierając się, by uczcić równonoc. Ich harmonijną egzystencję zakłóciły wydarzenia, na które nie mieli najmniejszego wpływu. Na odległej planecie Argus,  lud eredarów uległ pokusie potężnej istoty, zwanej Sargerasem. Jego wola rozpoczęła łańcuch wydarzeń, który odbił się szerokim echem nie tylko w Draenorze, ale również w wielu innych światach.

Będę szczery, Golden „kupiła mnie” już od pierwszej strony swojej książki. Podszedłem do lektury z bardzo dużymi wymaganiami, gdyż jako wielki fan uniwersum Warcrafta, wysoko postawiłem autorce poprzeczkę. Oczekiwałem wielu wyjaśnień odnośnie lore’u, gdyż nigdy wcześniej nie miałem styczności z prozą, której akcja została osadzona w tym świecie. Ujęła mnie nie tylko historia, ujął mnie również świetny styl, idealnie, według mnie, dopasowany do opowiadania.

Mając wcześniejsze doświadczenie związane z grami komputerowymi, posiadałem już pewne wyobrażenie o postaciach, które spotkałem na kartach książki. Zdawałem sobie doskonale sprawę kim jest Durotan, Orgrim Doomhammer, Gul’dan czy potężny Grom Hellscream. Jednak dzięki „Narodzinom Hordy”, odkryłem na nowo bohaterów, o których wydawało mi się, że wiem tak wiele.

Ta książka zaoferowała mi dużo więcej niż się spodziewałem. Byłem przekonany, że dostanę do ręki opowiastkę, stworzoną na podstawie gry, niejako powielającą już scenariusz napisany wcześniej, na potrzeby wirtualnej rozgrywki. Jak bardzo się myliłem! Christie Golden przedstawiła wielką tragedię rasy orków, w barwny i wciągający sposób odrysowując pradawną prawdę, że żadna miłość, przyjaźń ani lojalność nie jednoczy bardziej, niż nienawiść przeciwko wspólnemu wrogowi.  Nakreśliła dylematy moralne głównego bohatera, który dla dobra swego ludu był gotowy stoczyć najtrudniejszą z walk, walkę z samym sobą. Jednocześnie pokazała, że są granice, których w żaden sposób nie można przekroczyć. Zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi wartość, jaką jest honor.

Moim skromnym zdaniem, „Narodziny Hordy” to pozycja obowiązkowa dla każdego fana Warcrafta. Jestem też przekonany, że nawet ktoś, kto o świecie stworzonym przez Blizzard nigdy nie słyszał, pochłonie tą powieść. Tak, pochłonie to dobre słowo. Już nie mogę się doczekać, kiedy Insignis wyda koleją część historii (zrobicie to, prawda?). Jedyne, czym ta książka zaszła mi za skórę to fakt, że była tak krótka. Tymczasem, na świeżo po lekturze, żegnam się z Wami drodzy Czytelnicy, jedynym słusznym pozdrowieniem: Ku chwale Hordy!

Exit mobile version