Site icon Ostatnia Tawerna

Wonder Woman. Tom 1

Wonder Woman, któż z nas o niej nie słyszał? Ucieleśnienie amerykańskiego snu, kobieta idealna, piękna, inteligentna i posiadająca niewidzialny myśliwiec, a na dokładkę członkini Ligi Sprawiedliwości. Nic zatem dziwnego, że podjąłem się recenzji komiksu opowiadającego o przygodach tej dzielnej Amazonki. Nie jest to zwykły album, ponieważ wchodzi w skład serii Deluxe, w której skład wchodzą klasyki. Wonder Woman to utwór autorstwa samego Grega Rucki, należącego do grona najwybitniejszych twórców komiksów poświęconych Dianie z Themiskyry. Zobaczmy więc, z czym mamy do czynienia.

Już na samym początku w oczy rzuca się rozmiar albumu. Dostajemy do rąk grubą, ciężką i o niestandardowym rozmiarze księgę w twardej oprawie, na którą nałożona jest obwoluta z wizerunkiem Wonder Woman.

W środku zaś dostajemy w zasadzie dwie historie. Jedna to powieść graficzna Hiketeja, opowiadająca o dawnym greckim rytuale, na skutek którego Diana musiała stawić czoło Batmanowi, by mogła wypełnić swoje zobowiązanie. Druga historia składa się z kilku części i nie została jeszcze zakończona. Główną osią fabularną okazuje się w niej intryga uknuta w celu zniszczenia Amazonki.  Spisek ma źródła zarówno na Ziemi, jak i na Olimpie. Przeciwko Dianie stają takie postacie jak Ares, gorgony czy Posejdon. Z  nimi wszystkimi ambasadorka Themiskyry będzie musiała się zmierzyć, na szczęście w potyczkach pomagają jej wierni przyjaciele zarówno z ambasady Amazonek, jak i z Ligi Sprawiedliwości

Przyznam się, że całą historię czytałem z wypiekami na twarzy. Należy do tych komiksów, który sprawiają, że nie wiesz, co robić dalej po przeczytaniu . Album ten to cudo w najczystszej postaci. Rozsądnie dawkowana akcja, mało efekciarstwa i masa, naprawdę masa dobrych dialogów. Oczywiście poza Wonder Woman spotykamy tutaj też innych superbohaterów, jak Superman, Batman, Flash i Martian Manhunter. Gdzieś tam nawet miga nam Wonder Girl – młoda protegowana naszej bohaterki.

Graficznie ten album to arcydzieło. Wypada w moich oczach nawet lepiej niż Wieczni: Batman i Robin, który zrobił na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Jak już wspomniałem, za samo wydanie należą się brawa dla wydawcy. Dołączono tu nawet szkice postaci. Każda scena i każdy rysunek to miód dla oczu. Rysownicy naprawdę się postarali, a niełatwym jest otrzymać komiks o zarówno świetnej fabule, jak i rysunkach.

Moje podsumowanie będzie krótkie, ale mówiące wszystko. Jeśli nie żal wam stu dwudziestu złotych, to musicie mieć ten komiks. Warto. Wierzcie mi, naprawdę warto. Nie będziecie żałować.

Exit mobile version