Epicka wyprawa na niezbadaną planetę, ulepszanie zaawansowanej technologii i odkrywanie nieznanej dotąd cywilizacji? Nic z tych rzeczy. Za to mamy bardzo przyjemną pozycję rodzinną z tetrisową układanką.
Pozory mogą mylić. I chociaż w planszówkach mam już spore doświadczenie, to nadal zdarzają się niespodzianki i spore rozbieżności pomiędzy tym, co przewiduję dostać w pudełku a tym, co rzeczywiście się w nim znajduje. Niezbadana planeta od Portal Games to moje najnowsze tego typu zaskoczenie. Zarówno tytuł jak i okładka przekonały mnie do siebie, ponieważ uwielbiam wszelkie kosmiczne gry. Natomiast po wydawnictwie i grafice spodziewałam się skomplikowanej planszówki dla średniozaawansowanych graczy. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jest to tytuł, który z powodzeniem na stół mogą wyciągnąć także rodziny i mniej doświadczone osoby. Może nie od razu będą umiały zaplanować tworzenie swojej planety, ale jak najbardziej opanują zasady i będą w stanie cieszyć się rozgrywką.
Dzięki świetnej stacji kosmicznej pełniącej rolę podajnika wszystkie płytki terenu są od razu posortowane i na ogół nie przemieszczają się po pudełku. Można by pokusić się o jakąś pokrywkę, ale i bez niej nie jest źle. Pozostałe komponenty, czyli karty, znaczniki zasobów, wskaźniki magazynu, łaziki, kapsuły ratunkowe, meteoryty, zbiorowiska biomasy, notes punktowania, plansze planet i korporacji oraz znacznik dowódcy mają swoje miejsce wokół podajnika, który zajmuje znaczną część pudełka.
Przygotowania do lotu
Przed rozpoczęciem rozgrywki każdy bierze jedną planetę i korporację. Na pierwszej planszetce ustawiamy kapsuły ratunkowe na oznaczonych obszarach, a na drugiej znaczniki zasobów na startowych polach. Każdy otrzymuje dwa trójkątne wskaźniki magazynu w wybranym kolorze. Jeden trafia na planszetkę korporacji, a drugi obok stacji kosmicznej przy jednym z magazynów. Na stację najlepiej patrzeć jak na pizzę podzieloną na sześć kawałków (magazynów). Na każdym są po dwa rodzaje terenów — mały bliżej środka i duży przy krawędzi. Jak w klasycznym Tetrisie mają one różne kształty. Znajdziemy na nich symbole łazika, cywilizacji, wody, biomasy i technologii, których wybudowanie powoduje podniesienie poziomu na odpowiednim torze, a także ikonę meteorytu, na którą należy położyć odpowiedni znacznik. Jednak to wszystko dopiero po ułożeniu płytki na planecie.
Pierwszy gracz posiadający znacznik dowódcy może dowolnie obrócić stację kosmiczną. Następnie każdy bierze jedną z dwóch dostępnych płytek z magazynu, przy którym leży jego wskaźnik. Pobrane tereny są układane na planszach. Wszyscy przesuwają swoje znaczniki zasobów, których symbole znajdują się na nowo dołożonej płytce i dokładają meteoryty, jeśli odpowiednia ikona pojawiła się na planecie.
Wydawałoby się, że centralną częścią gry jest właśnie planeta, ale równie ważna, a może i ważniejsza, jest planszetka korporacji. Im wyższy poziom osiągamy na poszczególnych torach, tym więcej punktów zdobędziemy na koniec, ale wcześniej możemy zebrać wiele innych akcji. Po przesunięciu znacznika na nowe pole wykonujemy to, co zakryliśmy. Może być to pobranie nowego łazika lub przesunięcie już znajdującego się na planszy, bonusowe podniesienie poziomu na dowolnym torze, zdobycie zbiorowiska biomasy czy wybranie karty cywilizacji.
Gra kończy się, gdy któryś z graczy nie ma możliwości położenia na swojej planecie płytki lub jeden z magazynów jest pusty. Na wynik końcowy składają się punkty z całkowicie zapełnionych rzędów i kolumn na planecie (z wyłączeniem tych, na których znajdują się meteoryty), osiągnięte medale na torach planszetki korporacji, zebrane z planety meteoryty i kapsuły ratunkowe oraz punkty z kart cywilizacji i celów.
Houston, mamy problem, ale tylko jeden
Jeśli statek, którym mielibyśmy dolecieć na nową planetę byłby tak solidny jak planszetki, to mielibyśmy poważny problem. Portal Games wydaje dobre i solidnie wykonane planszówki, więc dziwi mnie to, jak cienkie są, a więc i podatne na zniszczenie. Reszcie komponentów nie mam niczego do zarzucenia. Grafiki pasują do tematu, a symbole są zrozumiałe.
Chociaż nie przepadam za Patchworkiem, który jako pierwszy przychodzi mi na myśl, gdy myślę o tetrisie w planszówkach, to w Niezbadanej planecie ta część mechaniki bardzo fajnie działa. Układając płytki, musimy wziąć pod uwagę kilka kwestii, co daje nam szansę na przyjemne główkowanie. Oczywiście chcemy zapełnić wszystkie pola, ponieważ za rzędy i kolumny są punkty. Jednak początkowo musimy omijać kapsuły ratunkowe, ponieważ chcemy je zebrać łazikiem, którego jeszcze nie mamy, a nie zniszczyć, kładąc na nich kafelek. Potem być może zostaniemy z pojedynczymi dziurami, w których ułożyć możemy już tylko zbiorowiska biomasy. Meteoryty również zbieramy naszymi kosmicznymi pojazdami, więc przy układaniu chcemy położyć ich znaczniki jak najbliżej łazików, żeby nie musiały daleko jeździć. Do tego dochodzą jeszcze płytki z symbolem energii. Nie ma osobnego toru rozwoju, ale pozwala na podniesienie poziomu na torze ikony, która znajduje się na dokładanym kafelku lub przylegającym do terenu energetycznego.
Równie dużo kombinowania jest na planszetce korporacji. Chcemy podnosić poziom cywilizacji, aby uzyskać karty, które dają dodatkowe punkty lub ułatwienia. Biomasa daje nam płytki, którymi możemy łatać dziury na planecie, a tor łazików umożliwia poruszanie pojazdów, aby zbierać meteoryty i kapsuły ratunkowe. Wszystko jest ważne, ale nie da się osiągnąć maksimum na każdym torze.
Niezbadana planeta to bardzo udana planszówka. Jedynym minusem są bardzo cienkie planszetki, które będę musiała zalaminować. Regrywalność jest duża, a jeszcze bardziej zwiększają ją dodatkowe, asymetryczne planety. Poziom kombinowania jest dla mnie satysfakcjonujący. Plusem jest także czas rozgrywki. Większość ruchów wykonujemy w tym samym czasie, więc nawet w pełnym składzie gra się nie dłuży. Ewentualnie drugim minusem, ale dla mnie akurat nieznaczącym, może być brak interakcji. Każdy jest skupiony na swojej planecie i torach. W grze dwuosobowej czasami spogląda się na przeciwnika i tak obraca stacją kosmiczną, żeby nie dać lepiej pasującej płytki do wyboru. Ale już w większym gronie nie da się zaszkodzić wszystkim jednocześnie, chyba że przypadkiem.
Chociaż spodziewałam się trudniejszej gry, Niezbadana planeta bardzo mi się spodobała. Na pewno zostanie u mnie w kolekcji i będę chętnie do niej wracała. Powinna trafić do szerokiego grona odbiorców, ponieważ mniej doświadczone osoby bez problemu zrozumieją jej zasady, a doświadczeni gracze znajdą wystarczająco dużo przyjemności z układania tetrisowej planety.
Nasza ocena: 8,1/10
Świetna tetrisowa układanka w kosmicznym klimacie.Grywalność: 8,5/10
Jakość wykonania: 7,5/10
Regrywalność: 8,5/10