Na Boga Imperatora, ale jak to! Cóż… Wydawca gry Relic się tłumaczy. Jak to zwykle bywa w przypadku korporacji, brzmi to bezsensownie. A i gra traci jakiekolwiek wsparcie.
Niestety jako wielki fan tego uniwersum i jako gracz, wiedziałem po pierwszych gameplayach, że coś jest nie tak. I niech mnie bogowie chaosu zniszczą, miałem rację! Oto oświadczenie firmy Relic:
Choć Dawn of War III ma zaangażowaną grupę graczy, nie osiągnął on celów, jakie zakładaliśmy podczas premiery, i nie spełnił oczekiwań, które mieliśmy od tego czasu. Było to trudne dla nas jako profesjonalistów, którzy robią świetne gry dla naszych graczy, i jako ludzi, którym zależy na tym, co robią.
Kiedy gra sobie nie radzi, plany muszą się zmienić. W przypadku Dawn of War III nie mamy fundamentu, na którym moglibyśmy tworzyć nową zawartość. Blisko współpracujemy z Segą i Games Workshop, by obmyślić najlepszy sposób działania, a tymczasem przenosimy uwagę na inne projekty z naszego portfolio.
Co zawiodło? Kilka aspektów takich jak:
- Mała ilość ras (dostaliśmy tylko trzy – eldarów, kosmicznych marines i orków)
- Połączenie MOBA i RTS-a (kto wógóle wpadł na tak beznadziejny pomysł?)
- Małe i ciasne mapy (przypomnijcie sobie mapy z pierwszej odsłony)
- Brak świetnego trybu Last Stand z poprzedniej odsłony (Więcej w to grałem niż w multi przeciwko graczom)
- Wciśnięty na siłę system budowy (przy tak małych mapach, to bezsensowne)
To tylko niektóre grzechy tytułu, na który czekałem z ogromną nadzieją. Gra zebrała bardzo pozytywne recenzje i była chwalona m.in. za świetną grafikę i efekty cząsteczkowe. Jak widać jednak, fani nie rzucili się tak ochoczo, jak spodziewał się wydawca. Czy kiedyś twórcy zrozumieją, że gracze nie chcą dostawać przekombinowanej gry, tylko odświeżoną i ulepszoną wersję poprzedniej odsłony, którą pokochali? Chyba nigdy.