Czy twórcom z polskiego studia Draw Distance udało się stworzyć angażującą i satysfakcjonującą historię w uniwersum Vampire: The Masquerade?
Trzech bohaterów
Grę zaczynamy od wyboru jednej z trzech postaci reprezentujących różne klany wampirów. Jest młody punk (Brujah), cyniczna bizneswoman (Ventrue) i niespełniony artysta (Toreador). Bohaterowi możemy nadać imię, jednak przynależność do konkretnego klanu nie ma wielkiego wpływu na fabułę. Historia zaczyna się od uwiedzenia postaci, w którą wciela się gracz, przez tajemniczą postać zamieniającą protagonistę w wampira. Wkrótce poznajemy Camarillę, niebieską krew wampirzego społeczeństwa, która niestety skazuje nas na śmierć. Na szczęście w ostatniej chwili bohater zostaje uratowany przez Sophie Langley, jedną z najbardziej niesławnych i potężnych wampirzyc w Nowym Jorku. Sophie przypada rola mentorki prowadzącej bohatera przez jego nowe „życie”. Szybko jednak okazuje się, że postać gracza staje się pionkiem w grze pomiędzy dwoma frakcjami.
Życie nowego wampira
Rozgrywka rozwija się przez określoną liczbę nocy. Czasami gracz będzie zmuszony zrobić coś, aby rozwinąć główną historię, ale przez większość czasu możne realizować własny plan. Podczas rozgrywki napotka wielu potencjalnych sojuszników z różnych klanów m.in. sprytnego prywatnego detektywa Nosferatu D’Angelo lub nieprzewidywalną wampirzycę z klanu Gangrel o imieniu Tamika. Wszyscy towarzysze posiadają własne warte uwagi historie. Przykładowo, D’Angelo rekrutuje bohatera do pomocy w schwytaniu seryjnego mordercy. Każda z tych serii zadań może skończyć się dobrze lub źle, w zależności od dokonanych wyborów. Istnieje również wiele mniejszych pobocznych opowieści niezwiązanych z sojusznikami, które gracz może realizować – na przykład znaleźć sposób na zbyt ciekawskiego dziennikarza. Ze względu na ograniczoną liczbę nocy należy wybierać co i z kim będziemy robić.
Oczywiście, będąc wampirem musimy również zadbać o wiecznie obecne pragnienie krwi u naszej postaci. Gra w pewnych momentach oferuje okazję do jego zaspokojenia. Wiążą się one z różnymi rodzajami podejmowanego ryzyka. Nie należy jednak zwlekać zbyt długo, jeśli nie chcemy zamienić bohatera w szaloną, krwiożerczą bestię. Niektóre opcje pojawiają się tylko w momencie bycia na granicy transformacji. Mechanika ta nie jest może zbyt rozbudowana, ale potrafi być angażująca.
Bogaty świat
Coteries of New York świetnie przedstawia wampiry jako rozbudowaną i bogatą społeczność, w której sposoby rozwiązywania problemów stawianych przed graczem mogą się wydawać bardzo nietypowe. Jak w wielu grach gatunku visual novel obserwujemy w większości statyczne plansze. Za pomocą wielu detali twórcom udało się bardzo dobrze oddać klimat tego mrocznego świata. Nie uświadczymy tutaj dialogów mówionych, a dodatkowym czynnikiem jeszcze bardziej zagęszczającym klimat staje się muzyka.
Chcę więcej!
Niestety, twórcy nie wykorzystali w pełni potencjału wykreowanego przez siebie świata. W momencie kiedy całkowicie pochłonął mnie jego klimat, gra skończyła się – zdecydowanie przedwcześnie. Swoją historię postać gracza kończy dalej będąc zwykłym trybikiem w wielkiej machinie, a budowane relacje i sojusze mają znikomy wpływ na finał opowieści. Ukończenie gry zajmuje od czterech do sześciu godzin w zależności od szybkości czytania. Mimo że z tej historii dałoby się wycisnąć zdecydowanie więcej, jestem w stanie polecić Vampire: The Masquerade – Coteries of New York fanom tego rozbudowanego uniwersum. Jako przystawka przez Vampire The Masquerade: Bloodlines 2 sprawdzi się idealnie.
Nasza ocena: 7/10
Vampire: The Masquerade – Coteries of New York jest krótką i rozbudzającą apetyt na więcej historią o stawiającym pierwsze kroki w wampirzym życiu protagoniście.Grafika: 7/10
Udźwiękowienie: 7/10
Fabuła: 7/10
Grywalność: 7/10