Ach, gdyby tak stać się Alicją i pokazać Królowej Kier, gdzie jej miejsce… Nie zliczę, ile razy przychodziła mi taka myśl do głowy. Alicja w krainie czarów to jedna z moich ulubionych bajek i zawsze kibicowałam jej głównej bohaterce. Niezliczone przygody, spotkania z królikiem, rośnięcie, malenie i potyczki z władczynią, to była bardzo ciekawa odskocznia od rzeczywistości. Kto, choć raz, nie chciał zniknąć w króliczej norze?
Naprzeciw takim marzeniom wychodzi Wydawnictwo Rebel, które ma ciekawą propozycję dla maniaków książek oraz gier. Herbatka dla dwojga to hybryda obu, a możliwość spędzenia miło czasu we dwoje jest dodatkowym atutem. Można napisać, że jest to idealna pozycja, na czas koronawirusa, kiedy to dni upływają nam głównie na kontakcie z domownikami.
Nie ukrywajmy, Rebel potrafi w gry. Mają dużo cudownych propozycji, i ta, o której wspominam, niczym nie odbiega. Piękne, prawie kieszonkowe wydanie naprawdę cieszy oko i przyciąga do grania. Niewielkie pudełeczko kryje ciekawy środek, a przy tytule można spędzić wiele godzin – i u mnie tak właśnie było.
A kto za tym stoi?
Twórcą tego zacnego tytułu jest Cendrick Chaboussit, francuski projektant gier planszowych, który ma na swoim koncie kilka interesujących pozycji. Widać, że zna się na rzeczy, a tworzenie rozrywki dla ludzi, to dla niego nie pierwszyzna. Z jego dzieł szczególnie dobrze wspominam Eyes on the Prize.
Coś miłego dla oka
Zanim przejdę do opisu zasad, chciałam skupić się na samym wydaniu, które jest po prostu piękne! Utrzymane w łagodnych barwach, z dbałością o nawet najdrobniejszy detal. Ciekawe zdobienia jeszcze bardziej podbijają walory estetyczne. Po otwarciu pudełka, oczom ukazuje się plansza w pastelowych odcieniach. Po jednej stronie mamy rysunek znajdujący się na froncie pudełka oraz zastawę do herbaty, jak i ciastka. Po drugiej zaś dwadzieścia pięć pól, po których poruszamy się pionkami – kapeluszem lub królikiem – miejsce na karty do kupienia oraz płytki misji. Dalej, w pudełku, znajduje się planszetka zegarka kieszonkowego do samodzielnego złożenia, pięćdziesiąt kart postaci, figurka różowego flaminga, pięć płytek misji (dwustronnych), po dwa pionki oraz żetony filiżanek, pięć klepsydr, dziewięć ciast oraz instrukcja.
Zacznijmy zabawę!
Kiedy już wiemy, co jest w środku, czas zacząć grę! Bierzemy planszę i rozkładamy ją między uczestnikami. Przydziela się pionki i ustawia je na polu 0, a żetony filiżanek na 25. Płytki misji trzeba potasować i ułożyć dowolną stroną na wyznaczonych miejscach. Twórcy dali podpowiedź, jak sytuacja powinna wyglądać podczas pierwszej rozgrywki. Dwadzieścia pięć kart postaci układa się w pięć stosów według wartości. Teraz trzeba zdecydować, kto z czym startuje. Np. osoba, która ostatnia piła herbatę, bierze trzy kawałki ciasta i flaminga, a druga pięć kawałków ciasta. My korzystaliśmy z dołączonej, limitowanej, metalowej monety. Reszta elementów pozostaje w banku do rozdysponowania podczas rozgrywki. Planszetka z zegarkiem kieszonkowym dostępna jest dla wszystkich i leży pośrodku. Każdy z graczy wykłada kartę ze swojego stosu i wygrywa wyższa wartość. Uczestnik może nic nie robić, wykorzystać nagrodę z kartonika lub kupić postać z planszy. Wszystko zależy od tego, czy różnica punktów mu na to pozwoli. Flaminga wykorzystuje się podczas remisu, a ten, kto ma go w garści, wygrywa. I tak toczy się rozgrywka, dopóki z planszy nie znikną obie filiżanki z dwudziestego piątego pola.
Kilka wariantów
Uwielbiam Herbatkę dla dwojga, ponieważ jest naprawdę ciekawie skonstruowaną grą, a do tego całkiem złożoną. Zmusza nas ona do dokładnego przemyślenia swoich ruchów. Na jakość gry mają wpływ planszetki misji. Przy pierwszej rozgrywce nie jest źle, ponieważ każde ciasto to jeden ruch, a klepsydra dwa, ale kiedy wypadnie inny układ, poruszać się można tylko za pomocą kieszonkowego zegarka. Wtedy zabawa trwa o wiele dłużej. Jest też szansa na zniszczenie karty swojej lub przeciwnika, a wtedy odkłada się ją na specjalne miejsce znajdujące się na planszy.
Z narzeczonym jesteśmy zachwyceni i za nami już kilkadziesiąt rozgrywek. Nie zliczę, ile razy się śmialiśmy albo walczyliśmy o flaminga, który często ratuje tyłek. I jakimś dziwnym cudem, ja zawsze zapominam, że jak znikną obie filiżanki z dwudziestego piątego pola, następuje koniec tury. Nie wiem dlaczego, chyba tak dobrze się wkręcam, że chcę grać dalej!
Rysa na szkle
Nie obyło się jednak bez wad, co trochę mnie smuci. Sama gra jest dopracowana, ale problem pojawia się przy instrukcji, w niektórych momentach wprowadza w błąd albo gracze muszą się domyślić co zrobić. Na przykład nie zostaje doprecyzowane, czy planszetki z misją odnoszą się do całej planszy, czy tylko do fragmentu, przy którym leżą. Ma to znaczenie przy poruszaniu się oraz ostatecznym zliczaniu punktów. Kolejnym minusem jest fakt, że Herbatka dla dwojga jest przeznaczona dla tak małej ilości graczy i nie można pobawić się w większym gronie. Może twórcy pomyśleliby również o jakiejś rozbudowanej wersji, co naprawdę nie byłoby trudne do zrobienia.
Walka o punkty
Przy każdej zakończonej turze zlicza się punkty według schematu podanego dla konkretnej rozgrywki. Znaczenie może mieć wszystko: ilość zniszczonych kart, ciast, klepsydr, kart w ręce, to, jakie kartoniki się ma, co zalecają płytki misji… Naprawdę, kombinacji jest wiele i trzeba bardzo uważnie wszystko sprawdzać. Czasem dwa punkty przesądzają o wygranej!
I na koniec…
Myślę, że nie muszę tego dodawać, ale polecam! Na nieliczne wady można przymknąć oko i ustalić niewyjaśnione kwestie we własnym zakresie. Uważam, że tytuł jest naprawdę fajnym połączeniem karcianki z planszówką, które zacnie umili Wam czas. Warto zainteresować się tą pozycją, jeśli lubicie rozgrywki we dwoje, które nie podążają utartym schematem, ale gdzie o niektórych aspektach decyduje los. Świetna sprawa dla fanów Alicji w Krainie Czarów, ponieważ szata graficzna będzie ciekawym uzupełnieniem kolekcji.
Nasza ocena: 9,3/10
Bajkowa alternatywa dla dwojga, przy której człowiek naprawdę dobrze się bawi. Alicja rządzi!Grywalność: 9,5/10
Jakość wykonania: 10/10
Regrywalność: 10/10