Site icon Ostatnia Tawerna

Walka bossów! – recenzja komiksu „Asteriks: Walka wodzów” t. 7

W związku z zapowiedzianą przez Netflixa premierą serialu Asteriks i Obeliks: Walka wodzów postanowiłem przyjrzeć się materiałowi źródłowemu. Czy tom siódmy opowiadający o niezwyciężonych Galach wyróżnia się na tle innych komiksów stworzonych przez René Goscinnego i Alberta Uderzo?

Na scenę wychodzi Asparanoiks

Asteriks: Walka wodzów jest kolejną wariacją na znany temat. Podobnie, jak w większości innych odsłon Asteriksa, tak i w tej części Rzymianie knują, jak pokonać niezwyciężonych Galów. Ponownie ich celem pada druid. I jak zawsze całość kończy się wielką ucztą. Ale czy te znane schematy mogą się znudzić? Jeśli się je odpowiednio dawkuje, to w żadnym razie. Bawiłem się wyśmienicie przy Walce Wodzów ze dwa razy parsknąłem śmiechem no i jak zawsze doceniłem piękną kreskę Alberta Uderzo. To, co najbardziej ujęło mnie w tej części, to pojawienie się druida specjalizującego się w chorobach psychicznych. René Goscinny pokazał kilku zabawnych pacjentów z nietypowymi dolegliwościami. Do tego dodajmy nowego antagonistę, czyli kolejnego drącego się centuriona o jakże sugestywnym imieniu Dremordus. Nie dość, że Uderzo doskonale pokazuje jego wybuchowy charakter, to użyta czcionka jeszcze dobitniej pokazuje, jaki z niego głośny dowódca. A największym zaskoczeniem była dla mnie tytułowa walka wodzów. Szczerze, nie spodziewałem się, takiego wyniku tego starcia, a także taktyki obranej przez Asparanoiksa. Cóż mogę powiedzieć, tom siódmy to po prostu więcej tego samego. Warto od czasu do czasu sięgnąć po Asteriksa, czasem wziąć jakiś tytuł na chybił trafił i dzięki temu natknąć się na taki ciekawy smaczek, jak druid psychiatra!

Zdumiewający ogrom zawartości dodatkowej

Lubię dodatki w komiksach. Bonusowe plansze czy okładki, a jeszcze lepiej jakieś ciekawostki o tworzeniu danego dzieła czy samych artystach. Jest to często ciekawe urozmaicenie powieści graficznej. W niniejszym przypadku jednak mam mieszane uczucia. Po pierwsze owe dodatki stanowią połowę całości. Co już jest trochę niepokojące, osobiście wolałbym jednak dostać dwie historie o Asteriksie w jednym tomie. Tym bardziej że owe dodatki nie należą do wybitnych. Na wstępie dostajemy trzydzieści stron, które w sumie opisują to, co zaraz zobaczymy w komiksie. Innymi słowy, mamy do czynienia ze spojlerami. Nie znałem tej historii, a ów wstęp zdradził mi o niej trochę za dużo. Poza tym zamieszczono tekst o Szwajcarach, dotyczący tomu 16, czyli Asteriksa u Helwetów. Nie lepiej byłoby ten dodatek wrzucić tam? Z lepszych rzeczy znalazło się kilka ciekawych grafik, krótka historia o twórcach czy przegląd gadżetów, zabawek stworzonych na podstawie Asteriksa. Jest to ładne wydanie, do tego wydane w twardej oprawie, ale osobiście wyrzuciłbym co najmniej połowę dodatków. Poza tym, czego się można tutaj czepiać, to klasyka, którą warto poznać.

Czy warto wracać do przygód Asteriksa?

Nie znałem tej historii, więc z tym większą przyjemnością czytało mi się opowieść o zmaganiach Asparanoiksa. Jest to jeden z niewielu tomów, który tak bardzo eksponuje postać wodza. Choć nadal pierwsze skrzypce gra Asteriks i Obeliks. Historia nie należy do oryginalnych, Goscinny i Uderzo korzystali ze sprawdzonych schematów, więc ich pomysły i zwroty akcji nie są zbyt zaskakujące. Jednakże nadal to jest świetna lektura. Zarówno młodzi czytelnicy, jak i starsi będą się dobrze przy niej bawić. Nie czuję osobiście potrzeby poznawać każdego tomu o przygodach Asteriksa, ale nie da się ukryć, że ten lekki komiks jest idealny, aby odprężyć się i zrelaksować po ciężkim dniu.

Nasza ocena: 7,3/10

Asteriks: Walka wodzów jest kolejną świetną historią o przygodach Asteriksa. Zaś to wydanie w twardej oprawie cierpi na nadmiar mało ciekawych dodatków.



Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 7/10
Oprawa graficzna: 9/10
Wydanie: 6,5/10
Exit mobile version