Site icon Ostatnia Tawerna

W ramionach absurdu – recenzja „Alcatraz kontra Bibliotekarze. Tom 5. Mroczny talent”

Jednym z powodów, dla których czytelnicy sięgają po powieści z gatunku fantasy, jest możliwość oderwania się od problemów dnia codziennego. Właśnie dlatego pisarze starają się ze wszystkich sił, powołując do życia niezwykłe światy pełne niewytłumaczalnych zdarzeń i baśniowych stworzeń. Czy zastanawialiście się jednak kiedyś, co się stanie, jeśli pisarz stara się za bardzo? Jeżeli frapuje Was ten dylemat, z pewnością powinniście sięgnąć po Mroczny talent.

Brandon Sanderson jest amerykańskim autorem, który ma na swoim koncie już niejedną serię książek fantasy. Polscy czytelnicy mogą kojarzyć go z takich cykli, jak Biały Piasek, Ostatnie Imperium czy Mściciele. Tym razem mamy szansę przyjrzeć się bliżej powieści Alcatraz kontra Bibliotekarze. Tom 5. Mroczny talent.

Książka koncentruje się na przygodach rodu Smedrych, który, podobnie jak w czterech poprzednich częściach, walczy o panowanie nad światem z Bibliotekarzami. Stawka konfliktu jest wysoka: jeśli Smedrowie przegrają to starcie, ludzie znajdą się pod bibliotekarskim nadzorem, co w konsekwencji może doprowadzić do śmierci z nudów. Na szczęście dzięki wspaniałomyślności autora czytelnikowi to nie grozi.

Superbohaterowie na opak

Czytając opis fabuły powieści Sandersona, można dojść do wniosku, że jest to kolejna książka o ratowaniu świata. Nic bardziej mylnego. Narratorem powieści jest Alcatraz Smedry, nastoletni chłopak, który, podobnie jak jego krewni, jest obdarzony talentami. Nie są to jednak zwyczajne talenty, a raczej… antytalenty. Główny bohater posiada umiejętność niszczenia wszystkiego, co znajduje się w pobliżu, natomiast jego dziadek jest obdarzony niezwykłą mocą spóźniania się na każde możliwe wydarzenie – nawet na własną śmierć. Mimo wielu przeciwności zwariowana rodzina, często zupełnie przypadkowo, znajduje sposoby na wyjście z sytuacji.

Postacie w Mrocznym talencie w sposób wyjątkowo jawny parodiują klasycznych superbohaterów, którzy nawet z najcięższej opresji wychodzą bez szwanku. Smedrowie, w odróżnieniu od wielu postaci z utworów fantastycznych, będących sumą samych zalet, są bohaterami nieidealnymi. Mogą drażnić niezdarnością, ignorancją oraz brakiem umiejętności przewidywania konsekwencji swoich czynów, nie sposób im jednak odmówić dziwacznego uroku.

Wszystkie chwyty dozwolone

W powieści Mroczny talent Sanderson pozbywa się wszelkich hamulców, jeśli chodzi o fabułę. Pisarz zaprasza czytelnika do świata ociekającego absurdem. Jeżeli samo wybranie bibliotekarzy odzianych w dziergane kamizelki i muszki do roli antagonistów w powieści fantasy wydaje się Wam mało absurdalne, Sanderson śpieszy z kolejnymi pomysłami, jawnie żartując z konwencji. Przybycie do Wielkoteki w celu jej zinfiltrowania zwyczajnym statkiem powietrznym? Nie bądźmy takimi sztywniakami! Do tego celu bohaterowie używają gigantycznego pojazdu w kształcie pingwina. Próba wtopienia się w tłum i zorganizowana akcja? To byłoby zbyt proste! Smedrowie nie tylko nie są w stanie wykonać żadnego zadania incognito, ale również muszą wyjątkowo uważać, aby ratując świat, przypadkowo nie przyczynić się do jego zagłady.

Czy jest na sali pisarz?

Już po paru pierwszych stronach powieści można dostrzec, że Sanderson doskonale bawi się, kreując absurdalne sytuacje, jednak niemniejszą radość sprawia mu droczenie się z czytelnikiem. Autor, który, jak sam twierdzi, jest również głównym bohaterem powieści, nieustannie dzieli się ironicznymi komentarzami dotyczącymi samego procesu tworzenia, czyniąc z książki doskonały przykład utworu autotematycznego. Czytelnik ma szansę dowiedzieć się, dlaczego rozdziały mają imiona oraz jakie literackie triki stosuje pisarz, aby podtrzymać zainteresowanie powieścią. Na szczególną uwagę zasługuje niekonwencjonalne użycie przypisów, za pomocą których autor tłumaczy pojęcia i zjawiska, które zdecydowanie tego nie wymagają. Nie sposób przeoczyć faktu, że Sanderson wyjątkowo ceni sobie interakcje z czytelnikiem, niestety niejednokrotnie niebezpiecznie balansuje on na granicy dobrego smaku.

Tylko dla amatorów mocnych literackich wrażeń

Mroczny talent jawi się w moich oczach jako wybitnie dziwny eksperyment literacki. Książka jest z pewnością ciekawą propozycją dla fanów gatunku fantasy, którzy nie tylko lubują się w łamaniu wszelkiego typu konwenansów, ale również posiadają dużą dozę dystansu do siebie. Nie mogę oprzeć się jednak wrażeniu, że pisarz staje na głowie, aby tylko uniknąć sztampowych rozwiązań, gdzieś po drodze gubiąc to, co najważniejsze: zainteresowanie czytelnika.

Nasza ocena: 6/10

Jeżeli nie traktujecie literatury zbyt poważnie i cenicie sobie niekonwencjonalne rozwiązania, Alcatraz kontra Bibliotekarze. Mroczny talent będzie dla Was idealną lekturą.

Fabuła: 3/10
Bohaterowie: 6/10
Styl: 6/10
Korekta i redakcja: 10/10
Exit mobile version