Dobry film jest jak wykwintna uczta. Potrafi zachwycić swym bogactwem, dopracowaniem niuansów, sycić oczy pięknem barw i zjawiskowych kompozycji. Widz niczym uczestnik wystawnej kolacji smakuje kolejnych scen i wątków – doskonałych potraw serwowanych przez uzdolnionego kucharza-reżysera. Oglądanie produkcji Nieznajomi: Ofiarowanie można z kolei przyrównać do zjedzenia garści ziemi z przydomowego ogródka – seans pozostawia niesmak i chęć zwrócenia tego, co się właśnie skonsumowało.
Sprzeczne informacje
Fabuła filmu skupia się na czteroosobowej rodzinie Jamesonów porzucających dotychczasowy dom i wyruszających w podróż do miejsca, gdzie niesforna córka, Kinsey, ma zacząć uczęszczać do szkoły z internatem. Bohaterowie zamierzają spędzić ostatnią wspólną noc w domku na kempingu, należącym do ich krewnego. Rodzinny wypoczynek zamienia się jednak w koszmar za sprawą trójki zamaskowanych morderców, którzy atakują Jamesonów bez żadnego powodu. Historia opowiedziana w horrorze Nieznajomi: Ofiarowanie okazuje się mało skomplikowana, lecz na okładce wydania DVD oraz we wnętrzu dołączonej do niego książeczki znajdziemy dwie różne wersje opisu fabuły, znacznie odbiegające od tego, co zarejestrowano na taśmie filmowej.
Według okładkowej zapowiedzi Jamesonowie zostają zmuszeni do przeprowadzki w odludną okolicę. Wspomniana informacja mija się z prawdą: decyzja o przeprowadzce zależała wyłącznie od chęci zdyscyplinowania sprawiającej problemy wychowawcze córki, nie wiązała się z przymusem. Ponadto bohaterowie nie zamierzali zamieszkać w domku kempingowym na odludziu na stałe, planowali zatrzymać się w nim na jedną noc. Zapowiedź z książeczki dołączonej do filmu to jeszcze większy przypadek nie popartej fabułą fantazji autora. Według niego rodzina wybrała się na wycieczkę autem. Jamesonowie nie podróżowali jednak dla przyjemności, jak sugeruje mini-streszczenie początkowych scen, lecz by zawieźć Kinsey do szkoły z internatem. Dwa przywołane opisy wprowadzają widza w błąd. Historia z Nieznajomych: Ofiarowanie jest banalnie prosta, dlatego nie rozumiem problemu z przekazaniem jej zgodnie z prawdą.
Na osłodę
Film wyreżyserowany przez Johannesa Robertsa okazuje się do bólu nudny i męczący. Zanim jednak utopię ten kiepski slasher w kilku wiadrach pomyj, pragnę wskazać zalety produkcji. Nieznajomi: Ofiarowanie mają dokładnie trzy mocne punkty. Pierwszym i najistotniejszym z nich okazuje się podjęcie tematu banalności przemocy. W filmie dość umiejętnie ukazano, że okrucieństwo może dotknąć w zasadzie każdego z nas. Wystarczy spotkać niewłaściwych ludzi albo trafić do niebezpiecznej okolicy, by stać się ofiarą. Skrzywdzenie kogoś bez powodu albo dla zabawy wydaje się dziecinnie proste, a przez to wyjątkowo przerażające. Kolejnym atutem horroru zrealizowanego według scenariusza Bryana Bertino jest ścieżka dźwiękowa rodem z lat 80. (doceniam też dźwięk w jakości Dolby Digital 5.1). Muzyka z minionej dekady świetnie współgra z sekwencjami przemocy podkreślając jej rozrywkowy charakter i pokazując, że sprawianie bólu to nic trudnego. Ostatnim elementem Nieznajomych: Ofiarowanie, który zasłużył na pochwałę, wydaje się być scena przy basenie. Neonowe kolory, dobry dobór piosenki w tle oraz emocjonujący pojedynek prezentują się razem spójnie i klimatycznie. Ale na tym przyjemność oglądania filmu się kończy.
Miało być krwiście, wyszło anemicznie
Choć nie jestem fanką slasherów, kiedy już sięgam po tego rodzaju produkcję, liczę na to, że spełni ona zasady obowiązujące w ramach wspomnianego gatunku albo że podejmie polemikę z klasycznymi motywami. Niestety, Nieznajomi: Ofiarowanie jako slasher wypadają dość blado, przede wszystkim z powodu obranego sposobu obrazowania przemocy. Sceny walk i morderstw nie porażają okrucieństwem i nie epatują obrzydliwością. Z ekranu nie wylewają się hektolitry krwi, nie widzimy też kończyn przelatujących z jednej strony kadru do drugiej. Gdy zaczęłam oglądać produkcję Robertsa, miałam nadzieję na kiczowaty festiwal gore wywołujący z jednej strony odruch wymiotny, a z drugiej ataki śmiechu. Horror o zamaskowanych mordercach bardzo mnie pod tym względem zawiódł. Ekranowa przemoc była nudna, mało fotogeniczna, wręcz przeciętna. Ponadto tempo akcji ciągle zwalniało, doprowadzając widza do granic wytrzymałości. Niektóre sceny niepotrzebnie wydłużono, zaburzając dynamikę wydarzeń.
Twórcy Nieznajomych: Ofiarowanie, jak można dowiedzieć się z książeczki dołączonej do wydania DVD, nawiązywali do takich horrorowych klasyków jak Halloween czy Teksańska masakra piłą mechaniczną. Oprócz tego, że w każdej z przywołanych produkcji oprawcy nosili maski, nie widzę żadnych czytelnych cytatów odsyłających do arcydzieł kina gore. Co więcej, porównywanie w recenzjach Nieznajomych… do filmów klasy B uważam za okrutną obelgę dla tych ostatnich.
Celujcie im w głowę
Jeśli slasher budzi w widzu krwiożerczy instynkt, filmowcy najprawdopodobniej popełnili błąd. Nie potrafiłam sympatyzować z ofiarami ani nie solidaryzowałam się z oprawcami. Protagoniści i antagoniści irytowali mnie w równym stopniu. Cindy (matka) była bezbarwna, Mike (ojciec) okazał się lekkomyślny, Kinsey (córka) to rozpieszczony dzieciak, Luke (syn) odwracał się plecami do zamaskowanych napastników, a psychopatyczni mordercy nie grzeszyli inteligencją. Śmierć kolejnych filmowych postaci sprawiała mi swego rodzaju satysfakcję, dlatego że stawała się karą za kretyńskie decyzje. Nie mogąc polubić żadnej postaci, kibicowałam punktowi na pasku postępu odtwarzania, wolniutko przesuwającemu się do końca mojej udręki.
Książeczkowy koszmar
Wspomniana wcześniej książeczka dołączona do wydania DVD została napisana w kiepskim stylu i aż roi się w niej od błędów interpunkcyjnych. Zdjęcia mają słabą jakość, a treść papierowego dodatku nie informuje czytelnika o niczym ciekawym. Błędny opis fabuły, niewymienienie aktorki grającej jedną z zamaskowanych kobiet, choć okazała się ważniejsza dla rozwoju akcji, niż na przykład matka głównej bohaterki czy ociekające lukrem wspomnienia dotyczące pracy z reżyserem filmu idealnie dopełniają obraz Nieznajomych… – bardzo nieudanego horroru o zaskakująco wysokich ambicjach.
Nieznajomi: Ofiarowanie w wydaniu na DVD dają szansę na zrozumienie widzów, którzy wychodzili w połowie kinowego seansu. Film Johannesa Robertsa pozostawia niesmak i poczucie, że nie uda się odzyskać czasu poświęconego na obejrzenie tej horrorowej katastrofy. Po napisach końcowych jedynym lekarstwem okazuje się powrót na przytulne i nieco stęchłe łono slasherów z lat 80., bardziej krwawych i – o dziwo – zrealizowanych z większym wyczuciem smaku.
Nasza ocena: 3,2/10
Nieznajomi: Ofiarowanie to nieporozumienie. Jeśli nie popełniłeś błędu oglądając ten film w kinie, nie trać czasu na wydanie DVD. Jeżeli jednak lubisz cierpieć albo chcesz sprawdzić, czy horror Robertsa naprawdę jest tak kiepski, jak napisałam, spodoba Ci się dźwięk w jakości Dolby Digital, nie wzbudzające zastrzeżeń napisy, dobry lektor i świetna muzyka.Fabuła: 1/10
Bohaterowie: 1/10
Obraz i dźwięk: 7/10
Wydanie: 4/10