Mało Wam podbojów Eivor w Anglii? Być może warto więc sięgnąć po nową powieść poszerzającą historię wypraw wikingów z gry Ubisoftu.
Znów „Assassin” na papierze
Ubisoft przez lata przyzwyczaił odbiorców do tego, że kolejnym grom z cyklu Assassin’s Creed towarzyszą powieści adaptujące wydarzenia przedstawiane na komputerach i konsolach. Tym razem mamy jednak do czynienia ze znacznie inną sytuacją. Assassin’s Creed: Valhalla, to w końcu tytuł ogromny, z fabułą rozpisaną na kilkadziesiąt godzin, a zatem coś, co trudno byłoby sensownie znowelizować. Matthew J. Kirby (autor osadzonej w assassyńskim uniwersum młodzieżowej serii Ostatni potomkowie) napisał więc w zasadzie spin off ostatniej gry Ubisoftu, pod względem budowy bardzo przystępny dla osób nie znających cyklu. Przez większość czasu historia dzieje się mniej więcej w podobnym czasie i lokacjach co AC: Valhalla, ale zgodnie z tytułem – Saga Geirmunda, ma zupełnie innego protagonistę. Eivor pojawia się zaś tylko epizodycznie w kilku scenach, choć poświęcono też trochę miejsca innym postaciom znanym z gry.
Ku chwale
Sama powieść to natomiast klasyczna historia drogi, osadzona w realiach wikińskich podbojów. Główny bohater, Geirmund Heloskóry, to syn norweskiego króla, który jednak nie ma szans na odziedziczenie tronu. Marzy za to o zasłużeniu się w walce, by zapracować na miejsce w Valhalli. Po dość kameralnym wprowadzeniu, protagonista rusza więc wbrew woli rodziny do Anglii, gdzie waleczni, lecz również podzieleni Danowie prowadzą boje z lokalnymi królestwami. Na przestrzeni niecałych pięciuset stron obserwujemy nie tak powolną przemianę bohatera z młodego i niedoświadczonego, do prowadzącego własną drużynę i cieszącego się uznaniem wielu ludzi. Jak natomiast można się domyślić, z wielką mocą tradycyjnie wiąże się wielka odpowiedzialność i wraz z postępującymi sukcesami, przed Geirmundem stawiane są kolejne wyzwania, nierzadko powiązane z intrygami.
Naturalnie nie brakuje w tym wszystkim krwawych starć, dodatkowo czyniących pozycję atrakcyjniejszą dla szukających lekkiej rozrywki. Trzeba również przyznać, że autor dość sprawnie osadził akcję w sytuacji na wyspach w IX wieku, jak i wiarygodnie przedstawił sam proces podróży z kolejnymi przystankami. Niezbyt oryginalnym, ale ciekawie poprowadzonym wątkiem było również kilkukrotne zetknięcie ludów północy z chrześcijanami i konfrontacja sposobu postrzegania ludzkiego przeznaczenia. Inna sprawa, że samo „przeznaczenie” i „los” pojawiają się w powieści trochę zbyt często, tworząc główną motywację bohatera.
Ukrytych ostrzy brak
Sięgając po sagę Geirmunda, odbiorca może mieć pewien problem. Mimo frazy Assassin’s Creed w tytule, książka nie ma w zasadzie nic wspólnego z serią gier Ubisoftu. Jak najbardziej, zdaję sobie sprawę, że poszczególne części od lat odchodziły od pierwotnych założeń i znacznie mniej są skupione na zakapturzonych zabójcach z ukrytym ostrzem, ale tu rzecz wygląda jeszcze radykalniej. Głównym punktem wspólnym jest czas i miejsce akcji. Poza drobnymi nawiązaniami do pełnoprawnej Valhalli, łącznikiem jest jedynie dość niewielki objętościowo wątek, poświęcony jednemu z charakterystycznych dla serii artefaktów. Jednak z kontekstu nawet nie wynika, że do nich należy, więc równie dobrze mógłby to być niezależnie wprowadzony motyw. Stąd też sporym zawodem jest brak jakiegokolwiek sensownego rozszerzenia uniwersum, lore Assassin’s Creed i ignorowanie rozwijanych w cykle wątków fantasy i science fiction. Na upartego można jednak podciągnąć, że bohaterowie zwykle muszą mierzyć się z przewagą liczebną wrogów i wykorzystać trochę sprytu, co bardziej wpisuje się w growe realia. Mamy właściwie do czynienia z fikcją historyczną, z marginalnymi elementami fantastyki.
Czy przeszkadzało mi to w trakcie lektury? Po wsiąknięciu, mniej niż przypuszczałem. Taka formuła zyskuje na przystępności, a powieść napisano bardzo lekko, nie nużąc. Tym bardziej, że liczne postacie potrafią zyskać sympatię i są dość zróżnicowane jak na grupę wojowników z północy. Lektura jak najbardziej powinna więc przypaść do gustu osobom, które po prostu szukają strawnej pozycji we wczesnośredniowiecznym settingu.
Nasza ocena: 6,5/10
Assassin’s Creed: Valhalla – Saga Geirmunda to całkiem udana historia drogi wpleciona w tło wikińskich podbojów, będąca jednocześnie rozczarowująca w kontekście osadzenia uniwersum Ubisoftu.Fabuła: 6/10
Bohaterowie: 7/10
Styl: 6/10
Wydanie i korekta: 7/10