Site icon Ostatnia Tawerna

W duchu przeszłości – recenzja DVD „Podpalaczka”

Krytycy filmowi zwykle nie gustują w remakach filmowych. Dlaczego? Odpowiedź nie zaskakuje: rzadko kiedy nadarza się możliwość oglądnięcia perełki. Zawiodły nas już Psychol, 1998 (Psychoza, 1960), Gabinet woskowych ciał, 2005 (Gabinet figur woskowych, 1953) czy Nawiedzony, 1999 (Nawiedzony dom, 1963). Teraz czas na Podpalaczkę.

Na kolacji u Mistrza Grozy

Mimo upływu lat Stephen King nie przestaje inspirować. Ekranizacje jego powieści nieustannie przyciągają odbiorców do kin, więc nie powinno nas dziwić, że jest ich tak wiele. Warto wyróżnić, jednocześnie rekomendując: Lśnienie (1980), Misery (1990), Carrie (1976) Martwą strefę (1983), Skazani na Shawshank (1994), Zieloną milę (1999), Sekretne okno (2004), Mgła (2007), 1408 (2007), To (2017) czy To 2 (2019). Najnowsza zekranizowana opowieść to Podpalaczka (chociaż, jak zapewne powszechnie wiadomo, już wcześniej twórcy kina mierzyli się z adaptacją). Historia trzyosobowej rodziny, mającej ponadnaturalne zdolności, pojawiła się po raz pierwszy na ekranie w 1984 roku i krytycy wypunktowali zarówno jej słabe, jak i mocne strony. Ponadto w 2002 roku doczekała się kontynuacji – tajna organizacja rządowa znów zapragnęła zawładnąć umiejętnościami (pirokinezy) bohaterki, Charlene ‘Charlie’ McGee. Sequel nie miał jednak nic wspólnego z twórczością Kinga, co od początku nie zwiastowało niczego dobrego. Jednym słowem: był zwyczajnie niepotrzebny. I mamy rok 2022, i pojawia się kolejny pomysł, tym razem autorstwa Keitha Thomasa (reżyseria) i Scotta Teemsa (scenariusz). Czy najnowsza podpalaczka rozpali serducho widza? Nie. Nein. No. Non. Nej. Hayir. Ni.

Materiały promocyjne filmu „Podpalaczka” od Galapagos Films

Nie wszystko złoto…

Blumhouse Production zaskakiwał nas już nie raz, stając się trampoliną do sukcesu dla wielu produkcji grozy. Za sprawą działań tej amerykańskiej filmy pojawiły się na rynku m.in. Paranormal Activity, Naznaczony, Sinister, Wizyta, Amityville, Halloween, Noc oczyszczenia, Ouija czy Jessabelle. Współpraca z takimi reżyserami jak Mike Flanagan, Christopher Landon, James Wan, Spike Lee, James DeMonaco, Leigh Whannell, Damien Chazelle, Jordan Peele czy M. Night Shyamalan przyniosła oczekiwany efekt – rozgłos. Niestety, najnowszej propozycji Blumhouse Production należy oszczędzić miłych słów. Podpalaczka, adaptacja powieści Kinga z 1980 roku, nie zachwyca. Fabuła – podobnie jak w 1984 roku – koncentruje się na rodzinie obdarzonej nadprzyrodzonymi zdolnościami, której życie zmienia mroczny medyczny eksperyment. Nie da się ukryć, że nieco uwspółcześniony przekaz przypomina inne popularne dziś produkcje. Charlie to taka trochę siostra Jedenastki ze Stranger Things (razem mogłyby zwojować świat!). Niestety, aktorzy grający w najnowszej adaptacji wydają się być totalnie przypadkowi. Szczególnie drażnił mnie Zac Efron, superojciec, który na pewno świetnie sprawdziłby się w komedii (nawet romantycznej). W Podpalaczce natomiast jego rola zupełnie mnie nie przekonała – prezentuje jedną minę w każdej sytuacji. Kreacja tytułowej podpalaczki również jest niedopracowana – dziewczynka mówi o miłości do rodziców, jednak później jakby o tym zapomina. Widz jednak pamięta, że bohaterka z umiejętnościami pirokinetycznymi potrafi być niebezpieczna.

Materiały promocyjne filmu „Podpalaczka” od Galapagos Films

…co się święci.

Podpalaczka nie rozpali Waszych serc, co najwyżej w ciągu 90 minut ulula Was do snu. Reżyser i scenarzysta niewłaściwie wykorzystali bazę (chyba w ogóle nie czytali pierwowzoru…) i wprawili widza w niewesoły nastrój – musiał walczyć sam ze sobą, aby nie zasnąć. Można zaakceptować próby uwspółcześnienia oryginału, ale… nie absurdy fabularne. To zaważyło o ostatecznej ocenie. Można bronić produkcję – klocki, układanka, brak kleju, ale niestety… jeśli ktoś oglądał pierwszą adaptację z Drew Barrymore, nie pozwoli sobie wcisnąć kitu. Ale… niewątpliwie na docenienie zasługuje muzyka pewnego trio – John Carpenter (brawo, brawo, brawo!), jego syn Cody i chrześniak Daniel Davis wykonali świetną robotę i przypomnieli nam lata 80.!

Wizualnie

Płyta prezentuje się bardzo dobrze – ogarnięta płomieniami główna bohaterka patrzy prosto w oczy kupującego i niewątpliwie przykuwa jego uwagę. To jednak nie wystarczy… Jeśli chodzi o specyfikację techniczną filmu, mamy do wyboru polskiego, angielskiego i hiszpańskiego lektora oraz napisy: polskie, czeskie, duńskie, hiszpańskie, norweskie, szwedzkie oraz angielskie dla niesłyszących. Na opakowaniu znajdziecie również informację, że z uwagi na to, że płyta jest dwuwarstwowa, krótkie pauzy są możliwe. Potwierdzam, tak się niestety dzieje, co tylko wzmaga irytację. Jeszcze przed seansem.



Exit mobile version