Site icon Ostatnia Tawerna

Uśmiech, morze krwi i Eggers, czyli najbardziej oczekiwane horrory 2024 roku

Chylący się ku końcowi 2023 rok był niezwykle płodny pod kątem produkcji ambitnych, podbijających serca widzów. Także horrory mają swoje miejsce w tym gronie, bowiem na sale kinowe i serwisy streamingowe zawitały takie filmy jak Pearl, Krzyk VI, Martwe Zło: Przebudzenie, czy Mów do mnie!

Na podsumowanie jednak przyjdzie jeszcze czas, zatem warto pochylić się nad tym, co dopiero nadejdzie. Nie spodziewamy się przełomu w postaci zwrócenia oczu Akademii na kino grozy. Ostatnie lata pokazują bowiem, że ten gatunek zdaje się nie istnieć w oczach jej członków, nawet gdy twórcy i aktorzy wznoszą się na wyżyny talentu. Dobitnie pokazało to zwłaszcza zignorowanie wybitnej roli Toni Colette (artystki o dość bogatej filmografii i nazwisku znanym w Hollywood) w Dziedzictwo. Hereditary Ariego Astera.

Dość jednak narzekań, gdyż, jak powszechnie wiadomo – filmowi nie trzeba oscarowej nominacji, by mógł być uznany za świetny. Paradoksalnie, może właśnie dzięki brakowi zainteresowania mainstreamu pojawia się tak dużo dobrych horrorów, będących nieskrępowanymi niczym poza wizją twórców dziełami. 2024 rok zapowiada się jako bogaty w produkcje, które wbiją w fotel, będą bazować na nostalgii widza lub przebiją poprzedników.

Oto nasze propozycje horrorów, co do których wiadomo (lub często pojawiają się doniesienia), że ich światowa premiera nastąpi w przyszłym roku.

Kruk (reż. Rupert Sanders)

Fani kultowego oryginału z 1994 roku wreszcie doczekali się nowej adaptacji. Ta rodziła się w ekstremalnych bólach – według ostatnich wieści miał ją wyreżyserować Corin Hardy, a w główną rolę miał wcielić się Jason Momoa. Historia ma nie różnić się znacząco od tej sprzed 30 lat – w jej centrum ponownie znajdzie się Eric Draven, zamordowana (wraz z narzeczoną) gwiazda rocka, która po roku od śmierci zostaje wskrzeszona i ogarnięta pragnieniem zemsty. Apetyty rozbudza także nazwisko aktora, który się wcieli w Dravena – mowa o Billu Skarsgardzie, którego fanom horrorów z pewnością przedstawiać nie trzeba. Szwed, znany z roli Pennywise’a w dylogii To, ostatnio znów zachwycił – tym razem krótką, acz godną zapamiętania rolą w Barbarzyńcach Zacha Creggera. Za kamerą najnowszego Kruka stanie Rupert Sanders, znany z m.in. Ghost in the Shell czy Królewny Śnieżki i Łowcy. Data polskiej premiery nie jest jeszcze znana, zaś amerykańską prognozuje się na jesień 2024 roku.

The First Omen (reż. Arkasha Stevenson)

Jak to z filmami bazującymi na klasykach bywa – wiemy. Davidowi Gordonowi Greenowi udało się ostatnio zmaltretować fanów Egzorcysty najnowszym filmem z tej serii. Mam w sobie wielkie pokłady nadziei, że jego losów nie podzieli The First Omen, będący w swoim założeniu prequelem produkcji, która na stałe zapisała się złotymi zgłoskami w annałach kina grozy i słusznie nazywana jest klasykiem – mowa oczywiście o Omenie z 1976 roku. Ujawniono, że nowy film ma koncentrować się na losach Amerykanki wysłanej do Rzymu. Dziewczyna ma zacząć w tamtejszym kościele nowe życie, jednak znajdzie się w centrum mrocznego spisku, którego domyślnym następstwem są narodziny zła. Na pierwszy rzut oka historia brzmi dość banalnie, ale magia i klimat związany z oryginałem sprawia, że daję Arkashy Stevenson kredyt zaufania. Ponadto w obsadzie figurują nie byle jakie nazwiska – poza stosunkowo nieznaną Nell Tiger Free na ekranie pojawią się takie nazwiska jak Bill Nighy, Ralph Ineson czy Sonia Braga. Data polskiej premiery nie jest jeszcze znana, zaś w amerykańskich kinach film pojawi się 5 kwietnia.

Ciche miejsce: Dzień pierwszy (reż. Michael Sarnoski)

W trakcie CinemaConu John Krasinski, pomysłodawca, producent i jeden z głównych aktorów serii, zdradził, że najnowszy film ma znacząco rozwinąć jej uniwersum. Film w dużo większym stopniu ma się skoncentrować na pochodzeniu istot stanowiących zagrożenie dla ocalałych ludzi. Tym razem Abbottowie nie będą w centrum wydarzeń. Główną rolę w filmie Ciche miejsce: Dzień pierwszy otrzymała Lupita Nyong’o – aktorka wcieli się w kobietę próbującą przetrwać początki apokalipsy. To nie koniec nowości, bowiem funkcji reżysera nie będzie już piastował John Krasinski – na jego stołku zasiądzie Michael Sarnoski (Świnia). W obsadzie zobaczymy także Josepha Quinna, Alexa Wolffa czy Djimona Hounsou. Dotychczasowe filmy z tej serii uczciwie można zaliczyć do jednych z najlepszych apokaliptycznych horrorów ostatnich lat, zatem oczekiwania wobec spin-offu są naturalnie wysokie. Amerykańska premiera nastąpi 28 czerwca, data polskiej nie jest jeszcze ujawniona.

Uśmiechnij się 2 (reż. Parker Finn)

Zeszłoroczny horror, wyreżyserowany przez Parkera Finna, okazał się znakomitym, skutecznie straszącym dziełem. Do boomu na Uśmiechnij się znacząco przyczyniła się również zręcznie rozkręcona kampania marketingowa. Film zarobił 217 milionów dolarów (przy budżecie wynoszącym blisko 12 razy mniejszą kwotę), zatem grzechem byłoby z tego nie korzystać. Główną bohaterką pierwszej części jest psychiatrka Rose Cotter (znakomita Sosie Bacon), która wskutek niepokojącego zdarzenia z udziałem pacjentki zaczyna doświadczać przerażających zjawisk. Szczegóły kontynuacji tego hitu jeszcze nie są znane, ale jeśli poziom zostanie podtrzymany, to zapowiada się kawał dobrego kina. Na ekrany ma zawitać 18 października.

Terrifier 3 (reż. Damien Leone)

Pierwsza część „przygód” klauna Arta nie odbiła się gigantycznym echem, za to zeszłoroczna kontynuacja stała się ogólnoświatowym hitem. Jej promocję dodatkowo podkręciły doniesienia o mdlejących na sali widzach. Fakt faktem, Terrifier 2 przebił poprzednika pod niemal każdym względem – zarówno fabuły i rozwoju bohaterów, jak i brutalności sekwencji mordów popełnianych przez Arta. Pewne wątki jego historii wciąż pozostają otwarte, wiadomo też, że na ekran powróci postać Sienny (Lauren LaVera). Reżyser Damien Leone zapowiada trzecią część jako jeszcze mocniejszy film, zawierający w sobie więcej obrzydliwych scen i wykorzystujący w swoim budżecie zarobione uprzednio pieniądze (11 milionów dolarów). Patrząc na dotychczasowe efekty jego pracy – wierzę mu. Premiera zaplanowana jest na 25 października.

MaXXXine (reż. Ti West)

Mia Goth słusznie została obwołana nową królową kina grozy. Grywająca już wcześniej w filmach z tego gatunku aktorka może uznać ostatnie dwa lata za szczególnie udane – kilka miesięcy temu pokazała się z fenomenalnej strony w Infinity Pool u Brandona Cronenberga, zaś rok temu zachwyciła widzów doskonałą, podwójną rolą w X. Jej następstwem było powstanie Pearl – prawdopodobnie najlepszego horroru ostatnich lat, który poza brawurową rolą Goth, raczy oko widza doskonałą scenografią, kostiumami i stylem wizualnym produkcji – nakręcono go bowiem w technikolorze. MaXXXine będzie zwieńczeniem trylogii Westa i wiele wskazuje na to, że stanie się wisienką na bardzo smacznym torcie. Tytułowa bohaterka po wydarzeniach z X wyrusza do Los Angeles, by zostać gwiazdą filmową. Do projektu zaangażowano naprawdę solidne nazwiska. Ogłoszono, że w finałowej części trylogii zobaczymy m.in. Elizabeth Debicki, Halsey, Kevina Bacona, Giancarlo Esposito, czy Bobby’ego Canavale’a. Mimo bogatej w uznane twarze obsady nie ma co się oszukiwać – królowa jest tylko jedna i, o ile nie dojdzie do żadnych opóźnień, w przyszłym roku powinniśmy ją ujrzeć na ekranach kin.

Nosferatu (reż. Robert Eggers)

Jeden z najbardziej wyczekiwanych horrorów nadchodzącego roku. Wydaje się, że nie tylko dla widzów, ale także dla samego reżysera, który nieraz określał Nosferatu – symfonię grozy za jeden z jego ulubionych filmów, a także źródło inspiracji i fascynacji grozą od najmłodszych lat. Ba, Eggers jako nastolatek wyreżyserował teatralną sztukę wzorującą się na motywach z tego filmu. To druga pozycja w tym zestawieniu, w której główna rola (w tym przypadku hrabiego Orloka) przypadła Billowi Skarsgardowi, jednak reszta obsady, przynajmniej na papierze, zdecydowanie nie ustępuje szwedzkiemu aktorowi. Na ekranie zobaczymy także Lily-Rose Depp i Nicolasa Houlta, którzy wcielą się w małżeństwo Hutterów. Eggersowi udało się również zaangażować do projektu Aarona Taylora-Johnsona, Emmę Corrin i Willema Dafoe. Biorąc pod uwagę pozytywną fiksację twórcy oraz jego dotychczasowy dorobek, można spodziewać się dzieła doskonałego stylistycznie i znakomicie operującego strachem. Nie pierwszego, nie ostatniego, ale na pewno dokładającego cegiełkę do wyjątkowej, kinematograficznej kolekcji Eggersa. Zdjęcia do Nosferatu zostały zakończone kilka miesięcy temu, zaś premiera filmu będzie miała miejsce w przyszłoroczne Boże Narodzenie, 25 grudnia.

Exit mobile version