Site icon Ostatnia Tawerna

Upominek z okazji 30-lecia magazynu „Kaczor Donald”

28 kwietnia 2024 r.minęło 30 lat odkąd ukazał się pierwszy numer magazynu Kaczor Donald – najdłużej wydawanego czasopisma dziecięcego w Polsce. Oczywiście magazyn zaliczył wzloty i upadki, przetrwał już ponad 1000 numerów, a mimo to wciąż dobrze się trzyma.

Tu 30, tam 90

Niby czasopismo jest wydawane od 1994, a jednak wcześniej mieliśmy z pierwowzorem, gdzie tytuł był związany z Myszką Miki. No cóż, jednak Egmont świetnie zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę potencjał tkwi w kaczorach, gdyż ich komiksów jest więcej, i to kacze przeciętne życie kochają Polacy. Rebranding – o ile tak to można nazwać –nastąpił w 60. rocznicę urodzin Donalda. Dzisiaj mija 90 lat od jego „narodzin” – pojawienia się na ekranie w krótkometrażówce Mądra Kurka.

Wiem, że wydawnictwo, które publikuje komiksy z kaczką w marynarskim wdzianku, planuje jeszcze parę ciekawych akcji. A trzeba przyznać, że takich było wiele, a to ze względu na 50 wydanych kolejnych numerów (mniej więcej co rok, bo czasopismo było przez większość wydań tygodnikiem), czy okrągłe jubileusze. Dziesięć lat temu fani otrzymali w wersji cyfrowej dostęp do pierwszego numeru magazynu, jednak w tym roku inicjatywa uczczenia świata Donalda wypadła lepiej.

Piękny upominek

Zazwyczaj to my otrzymujemy prezenty kiedy mamy urodziny, tym razem jednak było inaczej, bo to redakcja słynnego „Kaczora” rozdawała prezenty swoim wiernym czytelnikom. Również i ja, otrzymałem paczkę z rzeczonym upominkiem, a w niej znalazłem sporo dobroci, choć wiem, że było kilka wariantów „kaczego prezentu”. Wśród wielu rzeczy w torbie były naklejki z członkami kaczej rodziny jak Donald, Sknerus, Goguś, Daisy – idealnie przyozdobią mój laptop. Ponadto znalazł się też najnowszy tom Gigant Poleca Extra: Galaxy t. 4 z historią przewodnią na 139 stron zatytułowaną Odyseja Ko(s)miczna, autorstwa włoskiego rysownika Francesco Guerrini opowiadająca o tym, jak Wujek Sknerus chciał założyć swój skarbiec w kosmosie. Obok tego tomu znalazło się w paczce miejsce na tradycyjnego Giganta z tytułową historią Przygody Kapitana Nemo – Kryształowe Królestwo, które jest włoską adaptacją przygód literackiego Kapitana Nemo, a wszystko to przedstawione w atmosferze ostatnich lat wieku pary.

Na sam koniec crème de la crème – najnowsze wydanie Kaczora Donalda –czyli numer 1034, z błyszczącą okładką, ciekawym komiksem pt. Złoto Nibelkuprów, wkładką „Figle Figlarzy” oraz stu stronami… Ale jak to? Pierwszy raz w dziejach taka sytuacja, zazwyczaj najgrubszy numer liczył 80 stron… Jednak jak się okazuje z drugiej strony wydania znajdziemy dołączony przedruk pierwszego numeru z 1994. Oczywiście, posiadanie tego typu numeru było życzeniem fanów w całym kraju nad Wisłą (a może i poza Polską), więc cieszy, że mamy go w fizycznej formie.

Teraz jednak minusy. Po pierwsze na każdej stronie dostajemy informację, że jest to „przedruk”. Zabrakło słynnej kartonowej gry – Giełdy Kaczogrodu. W związku z tym, że mamy do czynienia najprawdopodobniej z kserem i to lichej jakości, otrzymujemy wyblakłe kolory, jak po praniu w wybielaczu, a obrazki ulegają rozmyciu. Także papier nie jest taki sam jak kiedyś – no ale cóż, to da się wybaczyć, bo kto inny odpowiada za druk, co nie oznacza, że jest on gorszy. Miło, że zachowano reklamę z pierwszej strony, ale czemu zaburzono czasoprzestrzeń i zmieniono tę na przedostatniej stronie, ze współczesny anons Disneylandu obok konkursu z nagrodami, którego deadline wyznaczono na wiosnę 1994?

To, co chyba najbardziej dziwi, to fakt, że znalazła się adnotacja o przeprosinach za niestosowne żarty, które kiedyś były akceptowalne…A przyznam, że w porównaniu z kreskówkami nie ma tutaj aż tak niestosownych dowcipów. Mimo tych kilku uwag trzeba przyznać, że dostaliśmy jednak interesujące wydanie, a zarówno ja, jak i moi już „dorośli” koledzy z podwórka zauważają, że ten numer kiedyś będzie sporo wart.

Na sam koniec dodam, że nie zabrakło też gadżetów w postaci najsłynniejszych przyrządów do robienia pranków, jakie pojawiły się na przestrzeni dziejów w magazynie Disneya. Choć tym razem to nie one jednak cieszą się chyba największą popularnością… Jeszcze raz dziękuję redakcji za możliwość nostalgicznego przeniesienia się do czasów dzieciństwa oraz otrzymania tego niezwykłego numeru.

Exit mobile version