Site icon Ostatnia Tawerna

„Upadli” – recenzja filmu

Odkąd ekranizacja Igrzysk śmierci Suzanne Collins okazała się sporym sukcesem, walka o młodego widza trwa w najlepsze.  Powstają kolejne adaptacje młodzieżowych powieści, jak choćby Niezgodnej Veroniki Roth, Pięknych istot Kami Garcii i Margaret Stohl, Piątej fali Ricka Yanceya czy Akademii wampirów Richelle Mead. O ile jednak w przypadku Igrzysk doczekaliśmy się ekranizacji całej książkowej trylogii, o tyle z innymi wymienionymi tytułami sprawa nie przedstawia się już tak ciekawie.

Filmy oparte na cyklu Niezgodna z produkcji na produkcję miały coraz mniejszą oglądalność, ostatni obraz zostanie prawdopodobnie przeniesiony z dużych ekranów na małe, o ile w ogóle powstanie; Piękne istoty zakończyły swój żywot na pierwszej części; podobnie rzecz się przedstawia z Akademią wampirów, choć toczono bój, by zdobyć środki potrzebne do stworzenia kontynuacji projektu, i Piątą falą, tę ekranizację uznano za wielką porażkę.

Porażki książkowych adaptacji nie zniechęcają jednak kolejnych śmiałków przed sięganiem po następne powieści, jakie okazały się czytelniczymi perełkami. Większość literackich pozycji skierowanych do nastoletniego widza ma na okładce informację o wykupieniu praw do ekranizacji utworu przez znane studio.

„Upadli” – zdjęcie promujące film

Właśnie jeden z filmowych producentów postanowił zekranizować pierwszy tom serii Lauren Kate pod tytułem Upadli. W końcu historia o aniołach, i to na dodatek upadłych, miłości do ziemskiej dziewczyny i wątek reinkarnacji na pewno się sprzedadzą, prawda? Niekoniecznie, o czym może choćby świadczyć fakt, że film w Polsce pojawił się tylko i wyłącznie na DVD, nie grano go wcześniej w kinach. Po obejrzeniu Upadłych nie dziwi mi fakt, że dystrybutor nie zdecydował się na wyświetlenie tego obrazu na dużym ekranie.

Lucinda Price trafia do szkoły z internatem. Dość specjalnej i wyjątkowej placówki, w której uczą się tak zwane beznadziejne przypadki – dzieciaki z kartoteką, uzależnione od substancji odurzających, z różnego rodzaju zaburzeniami psychicznymi. Zero telefonów, zero ostrych narzędzi i zero normalnego życia. Do tego pokoje wyglądają jak cele… Bohaterka poznaje nowych ludzi, jednym z nich jest Daniel Grigori. Luce ma wrażenie, że zna tego chłopaka, widziała go wcześniej, co więcej, nawiedzają ją wspomnienia wydarzeń, których nigdy nie przeżyła, a ich głównym bohaterem okazuje się właśnie Daniel.  Jaką tajemnicę skrywa bohater? Czy Price rzeczywiście widziała go już wcześniej?

Upadli to niezwykle rozczarowujący film. Z jednej strony mamy bardzo sztampową historię o upadłych aniołach i wielkiej zakazanej miłości, która sprowadza nie niektórych wysłanników nieba klątwę. Tak, w tej historii musiał także pojawić się ten motyw, w końcu jakoś trzeba wyjaśnić przebłyski wspomnieć Lucindy.

„Upadli” – zdjęcie z filmu

Nawet jak na produkcję skierowaną do nastoletniego widza twórcy wprowadzili za dużo dziwnych i nie łączących się w całość tematów. Całą opowieść jawi się jako niedokończona układanka – wzięto kilka motywów (jak choćby te o upadłych, wspomnieniach, klątwie), wrzucono je do jednego garnka i wymieszano. Niestety w ostatecznym rozrachunku ta mieszanka okazała się niestrawna. Wątki w ogóle się ze sobą nie łączą w jakiś usystematyzowany sposób – mamy główną historię, kilka pobocznych pomysłów, w końcu czymś trzeba zapełnić minuty trwania obrazu, i na ściągnięcie welonu okrywającego tajemnicę. Tylko że ten sekret widz rozwiązał już sobie sam wcześniej, o wiele wcześniej.

Może na początku odbiorcę interesowało to, dlaczego bohaterka trafiła do szkoły z internatem, co takiego zrobiła w przeszłości, by zasłużyła na takie zesłanie. Później doszedł jeszcze element wspomnień, który także mógł zafascynować. Jednak kiedy już poznano odpowiedzi na pytania związane z tymi zagadnieniami, okazało się, że prawda wcale nie jest ciekawa. Bardziej interesujące było jej wyczekiwanie niż poznanie.

Zresztą cały film okazał się jednym wielkim rozczarowaniem. I nawet nie chodzi o warstwę wizualną, bo ta akurat, jak na tak niski budżet, była dobra. Ktoś mocno namieszał w historii – pourywane wątki, za szybkie przeskoki, skróty myślowe… To miała być lekka produkcja, a wyszedł mały filmowy koszmarek, gdzie rozwiązania fabularne nie mają większego sensu.

„Upadki” – zdjęcie z filmu

Do tego należy jeszcze dodać tych nieszczęsnych bohaterów i niezwykle dziwny pomysł na wątek miłosny. Tak, dziwny. W pewnym momencie widz zupełnie nie wiem, o co chodzi tym zakochanym, klątwa klątwą, ale ich zachowanie nie miało po prostu żadnego sensu. Czego jednak oczekiwać po filmie, gdzie postaci to sztywne kukiełki, które bez przekonania wypowiadają swoje kwestie? Jedynie Lola Kirke, aktorka wcielająca się w Penn – przyjaciółkę protagonistki, wyróżniała się na tle innych osób występujących w tym obrazie.

Upadli są źli. Jeśli spodziewacie się przyzwoitej czy nawet przeciętnej ekranizacji książki, rozczarujecie się. Osobiście nie miałam większych wymagań, jeśli chodzi o tę produkcję, chciałam po prostu obejrzeć coś lekkiego i przyjemnego. Źle trafiłam, Upadli okazali się niezjadliwi, dobrze, że ścieżka dźwiękowa i zdjęcia można uznać za udane, bo inaczej ten film otrzymałby ode mnie tylko jeden tawerniany kufelek.

Exit mobile version