Zapowiedź reżyserskiego debiutu Jordana Peele’a wywołała spore zamieszanie. Amerykanie kładą spory nacisk na poprawność polityczną, w filmie musi wystąpić jakiś przedstawiciel mniejszości narodowej, a najlepiej kilku, gdyż w przeciwnym razie taka produkcja zostanie napiętnowana, a jej twórcy, zwłaszcza ci o białym kolorze skóry, oskarżeni o rasizm. Przypomnijcie sobie całą aferę wokół nowych Transformers – Michael Bay otoczył się białymi scenarzystami, nie zatrudnił żadnego czarnoskórego współpracownika, za co spadła na niego fala nienawiści. Wyobraźcie więc sobie trailer horroru, w którym biali Amerykanie zabiją czarnych, i nie ma to nic wspólnego z Ku Klux Klanem.
Zwiastun produkcji Uciekaj! nie pozostał niezauważony. Wprawdzie sam trailer nie zdradzał wiele, jeśli chodzi o fabułę obrazu, jednak najważniejszy koncept (ten dotyczący motywu rasistowskiego) został ujawniony.
Kontrowersyjny temat w horrorze? Niby nic nowego, przecież samo zabijanie, a dokładnie pomysły na coraz brutalniejsze pokazywanie rzezi, budzi spore wątpliwości. Zresztą sam motyw wspomnianego wyżej Ku Klux Klanu także nie jest czymś nowym w produkcjach grozy. Jednak w filmie Peele’a nie było mowy o zakapturzonych postaciach. Jaka więc była motywacja białych bohaterów Uciekaj!?
Chris Washington od kilku miesięcy spotyka się z Rose Armitage. Niebawem ich związek znajdzie się na nowym poziomie, ukochana bohatera zaprasza go bowiem na wycieczkę do jej rodzinnego domu. Chłopak pozna jej rodziców i brata. Zapewne całą ta wyprawa nie byłaby niczym złym, gdyby nie jeden drobny szczegół – Rose nie uprzedziła swoich bliskich, że jej nowy ukochany ma inny kolor skóry niż ona. Wprawdzie dziewczyna zapewnia swojego partnera, że jej rodzice nie mają nic przeciwko „mieszanym” związkom, ojciec bohaterki uwielbia Obamę i gdyby mógł, zagłosowałby na niego trzeci raz. To jednak nie zmienia faktu, że Chris czuje pewną presję i obawy, jego przyjaciel Rod Williams tylko dolewa oliwy do ognia, mówiąc, że wyjazd na pewno zakończy się tragicznie. Bardzo szybko jego słowa stają się prawdą.
Przyznam się szczerze, że nie spodziewałam się po Uciekaj! niczego specjalnego. Ot, wątek rasistowski obleczony prawdopodobnie w krwawą otoczkę. Prawdopodobnie, gdyż trailer nie zdradzał, w jakim kierunku będzie podążać cała historia. I dobrze, dzięki temu widz nie wiedział, z czym tak naprawdę przyjdzie mu się zmierzyć, produkcja okazała się sporym zaskoczeniem i to o dziwo w dobrym tego słowa znaczeniu.
Początek jest całkiem zwyczajny – wyprawa do rodziców Rose. Jednak kiedy tylko zakochani przekraczają próg domostwa bliskich bohaterki, rusza prawdziwa akcja. Widz zaczyna się zastanawiać, o co tak naprawdę chodzi w tym filmie, dlaczego rodzice Rose zachowują się tak dziwnie. Do tego dochodzi jeszcze historia pracowników zatrudnianych przez państwa Armitage, którzy są czarnoskórzy. Niby zadowoleni z pracy, wszyscy zapewniają, że są traktowani jak członkowie rodziny, jednak zachowują się tak, jakby ktoś kierował każdym ich ruchem.
Oczywiście na początku Chris nie zwraca na to specjalnej uwagi. Jednak im więcej dziwnych rzeczy zaczyna się dziać, tym bardziej niespokojny się staje . Do tego dochodzi sesja hipnozy u mamy Rose, na którą protagonista nie wyraził zgody, oraz bankiet, gdzie bohater jest ciągle oceniany, a każdy jego krok śledzony.
Coraz więcej niewiadomych, coraz więcej postaci, które nie są do końca szczere i czytelne, coraz więcej tajemnic. A widz powoli zaczyna dopasowywać do siebie poszczególne części tej zawikłanej układanki, by zacząć składać z nich niepokojący obraz. Zresztą nie tylko odbiorca stara się poukładać wszystkie wydarzenia, Chris także coś podejrzewa. Jednak prawda okazuje się jeszcze gorsza od tego, co bohater sobie wykoncypował.
Peele powoli buduje napięcie, by w momencie kulminacyjnym wyciągnąć wszystkie asy ze swojego rękawa. I robi to naprawdę dobrze. Warto jeszcze raz podkreślić, że Uciekaj! to jego reżyserski debiut. Bardzo często pierwsze kroki stawiane w świecie twórców produkcji kinowych bywają nieudane, jednak tym razem mamy akurat do czynienia z naprawdę ciekawym i dobrze poprowadzonym filmem. Ten suspens, tajemniczość, jump scares… Peele wie, w jaki sposób pobudzić wyobraźnie odbiorcy i jak wciągnąć go do filmowej gry.
Szkoda tylko, że zapomniano o jednym – lepszym wytłumaczeniu motywów stojących za czynami rodziny Armitage. Twórcy nie wyjaśnili bowiem do końca, o co tak naprawdę chodzi w tej całej potrzebie „polowania” na czarnoskórych. A szkoda, bo ten wątek był niezwykle interesujący i pozostawił spore pole do twórczej zabawy.
Uciekaj! nie jest typowym horrorem. To skrzyżowanie strasznego filmu z thrillerem i elementami komediowymi. Generalnie dominuje ten drugi gatunek, dopiero pod koniec otrzymujemy więcej charakterystycznych dla kina grozy motywów. A komedia? Peele postanowił dodać do swojego obrazu sporą dawkę zabawnych scen, niejako głównym generatorem tych humorystycznych momentów w produkcji okazuje się Rod.
Przyjaciel Chrisa na początku jawi się jako przewrażliwiony na punkcie koloru skóry i nieco stuknięty facet, jednak to właśnie on jako pierwszy łączy wszystko w spójną całość i zaczyna działać. Robi to wprawdzie w niezwykle zabawny i fajtłapowaty sposób, niemniej zastosowanie w tym filmie humoru słownego, sytuacyjnego i postaci, tak rzadkie w horrorach, pasuje do przedstawianej historii.
Uciekaj! to produkcja, która zaskakuje. Spodziewałam się kolejnej nieciekawej wariacji na temat zabijania, a dostałam coś, co wymagało ode mnie myślenia, a nie tylko tępego wpatrywania się w ekran i liczenia zwłok. Jordan Peele spisał się bardzo dobrze, po tak udanym debiucie nie mogę się doczekać jego kolejnych obrazów, najlepiej kolejnych historii oscylujących gdzieś pomiędzy thrillerem a horrorem z nutką komizmu. Bo w tym sprawdza się znakomicie.