Niemal każdy bohater filmowy, książkowy itp. przeżywa swoje przygody otoczony bliskimi, dlatego postanowiliśmy uczcić Dzień Przyjaciela (9 czerwca) w formie specjalnego zestawienia największych przyjaciół w fantastyce.
Magiczne Trio – Harry, Ron, Hermiona
Ciężko o trójkę osób, skłonną poświęcić dla siebie nawzajem tyle, ile bohaterowie kultowego Harry’ego Pottera. Choć przyjaźnić zaczęli się mając zaledwie 11 lat, nie pozwolili by cokolwiek ich rozdzieliło, a przeszkód napotkali na swojej drodze wiele. Mierząc się z trudami dorastania, jednocześnie czuli, że to właśnie na ich barkach spoczywa los świata czarodziejów.
Choć odpowiedzialność za powodzenie wielu misji spoczywała głównie nad Harrym, przyjaciele nigdy nie opuścili jego boku, nieważne czy chodziło o naukę do końcowych egzaminów, czy pozostawienie domu, rodziny i wyruszenie w niebezpieczną podróż, mającą na celu zniszczenie Lorda Voldemorta. Wielokrotnie ryzykowali życiem, by stanąć w swojej obronie i bez względu na wszystko pozostawali wobec siebie lojalni. Przez wiele lat to właśnie Harry Potter uczył najmłodszych czym jest prawdziwa przyjaźń, a Ron, Harry i Hermiona stali się swego rodzaju symbolem tej niezwykłej więzi. – Elżbieta Kutarska
Boyakki i Tonzler
Przyjaźń zwykle kojarzy nam się z dobrem i pozytywnymi bohaterami. To przecież oni łączą swe siły i stają ramię w ramię, aby walczyć z siłami zła. Ale czy „bad guye” nie mogą się przyjaźnić? Oczywiście, że mogą! Często ich więź jest równie silna, a może nawet i silniejsza niż ta łącząca naszych wybawicieli. A jako przykład podam tu Boyakkiego i Tonzlera z anime Yattaman. Ci dwaj przestępcy należący do bandy Drombo i służący Dokurobeiowi nie raz i nie dwa udowadniali, że są dla siebie jak bracia. Pomimo porażek podnosili się nawzajem na duchu i pocieszali. Jeden drugiego osłaniał własnym ciałem, kiedy kolejny raz obrywali od Yattamana, jego robotów czy ich szefa. Byli gotowi poświecić dla siebie nawet własne życie, co doskonale widać w pełnometrażowym filmie Yattaman. I płakali jak dzieci, kiedy przyszedł czas ich rozstania. Dlatego w Dniu Przyjaciela nie mogliśmy ich pominąć! – Piotr Markiewicz
Geralt i Jaskier
(…) Czyżby w naszej przytomności powstawał poemat? Rapsod? Epos? Romanca? Kancona? – Nie – zaprzeczył Geralt, przysuwając się do ogniska i okutując plecy derką. – Ja go znam. To nie może być mowa wiązana, bo on nie bluźni, nie mamrocze i nie liczy sylab na palcach. Pisze w cichości, a zatem to proza.
W opowiadaniach i wiedźmińskiej sadze motyw przyjaźni występuje na wielu płaszczyznach. Żadna z nich nie jest jednak tak wyrazista i tak prawdziwa jak relacja między Geraltem i Jaskrem. Zapoczątkowana w zbiorze opowiadań, rozwinięta w pięcioksięgu, świetnie oddana w grach i serialach. Przyjaźń protagonistów jest bardzo wiarygodna. Plus przyciągany przez minus. Małomówny, wyrachowany i spokojny Geralt przez wygadanego, nieodpowiedzialnego bawidamka. Bardzo przyjemnie śledzi się ich przygody, bowiem postaci znakomicie się uzupełniają. Tam, gdzie brakuje Geralta, scena jest oddana bardowi i odwrotnie. We wszystkich wiedźmińskich tekstach kultury Don Kichot ma swojego Sancho Pansę. Mimo, że taka kombinacja nie jest zbyt innowacyjna, autorzy wyżej wymienionych dzieł dołożyli starań aby była różnorodna i interesująca w odbiorze, co się udało. Cechy Geralta i Jaskra to nie skrajności. Trubadur jest inteligentny, potrafi się obronić a wiedźminowi zdarzają się chwile słabości, gdzie ratuje go ten pierwszy. Charaktery bohaterów są jednak tak odmienne, że trudno uwierzyć w to, że są oni przyjaciółmi. Dzięki temu każda ich przygoda jest warta poświęcenia jej odrobiny czasu. Odwdzięcza się z nawiązką, pozostając w pamięci na długo. – Wojciech Chmiel
Turin i Beleg
Przyjaźń u Tolkiena to nie tylko Sam i Frodo czy Legolas i Gimli. Jak dla mnie jednym z najlepszych wątków przyjaźni w tym przepastnym uniwersum jest gorzka przyjaźń Turina i Belega. Człowiek i Elf. Syn przeklętego Hurina i najlepszy łowca Thingola. Dziecię przeznaczenia i jego przybrany opiekun. Ta przyjaźń to niejako przyciąganie się przeciwieństw. Ale jakże ona jest mocna. Jak dojmująca. A jakże gorzko się kończy. Jak tragicznie. Trzeba to przeczytać. Poznać ich związek i to co za nim stoi. Warto. – Mikołaj Mielczarek
Goku i Vegeta
Trochę sztampa, a trochę powtórzenie, gdyż gdzieś kiedyś o tym już pisałem. Ale co mi tam. Para Saiyan z uniwersum Toriyamy to kwintesencja prawdziwej męskiej i twardej przyjaźni. Z jednej strony rywale, ba nienawidzą się, ale z drugiej strony druhowie na zabój. Jeden dla drugiego zrobi wszystko, jak tylko uwierzy, że to konieczne. Samonapędzający się tandem. Żaden nie może być lepszy od drugiego. Po prostu nie. Albo są razem na jednym poziomie, albo mamy do czynienia z nieustającą rywalizacją podbitą wzajemnym szacunkiem i uwielbieniem. – Mikołaj Mielczarek
Han Solo i Chewbacca
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce dwóch sprytnych wyrzutków wpadło na siebie zrządzeniem Mocy i stworzyło najbardziej zgrany duet, jaki kiedykolwiek naprzykrzał się Imperium! Choć w półświatku przemytników ciężko o zaufanie, Han Solo i Chewbacca stanowią przykład przyjaźni idealnej, w której jeden rozumie drugiego niemal bez słów i ma absolutną pewność, że nigdy nie zostanie sam w potrzebie.
Bez względu na to, czy spojrzymy na Legendy czy też na nowy kanon Disneya, najważniejsze elementy tej relacji pozostaną niezmienne. Młody i zagubiony Han Solo ratuje Chewbaccę przed niewolą i śmiercią w szponach przedstawicieli Imperium, co łączy go z potężnym kudłaczem tzw. długiem życia, czyli więzią nadzwyczaj ważną w rodzimej kulturze Wookieech. Od tej pory Chewie, zobowiązany wdzięcznością, zostaje jego wiernym towarzyszem, drugim pilotem i niezastąpionym druhem. Pozostają oni zgranym duetem znanym w całej galaktyce aż do samego końca, czyli poświęcenia się Chewbakki w obronie dzieci Hana i Lei wg. starego kanonu lub śmierci Hana z rąk Kylo Rena wg. nowego.
Kiedy wyobrażamy sobie przyjaciela, z pewnością chcielibyśmy, by był to ktoś, kto nas akceptuje, dopełnia, skoczy za nami w ogień, a przy tym nigdy nie zwróci się przeciw nam i pozostanie przy naszym boku na długie lata. I właśnie kimś takim są dla siebie Han i Chewie, mimo dzielących ich różnic i burzliwych czasów, w jakich przyszło im żyć. – Krzysztof Dzieniszewski
Buzz i Chudy
Kiedy myślę o Toy Story, pierwsza do głowy przychodzi mi piosenka Ty druha we mnie masz, doskonale ukazująca sedno całej serii. Każdy zna jednak Toy Story na tyle dobrze, że chyba nie trzeba bliżej przedstawiać jego fabuły. Chudy przez wiele lat był ulubioną zabawką i najlepszym przyjacielem Andy’ego, dopóki w jego życiu nie pojawił się Buzz Astral. Od tej chwili zdradzony Chudy zaczął pałać nienawiścią do nieproszonego gościa, przez co zabawki przeżyły wiele niebezpiecznych przygód. Jednak mimo trudnych początków, relacja kowboja i kosmonauty przerodziła się w prawdziwą przyjaźń, jedynie wzmocnioną wspólnym wychodzeniem z różnych opresji. Mimo że Andy jest najważniejszą osobą w świecie zabawek, tak naprawdę to Chudy i Buzz idealnie pokazują, na czym polega prawdziwa przyjaźń – to nie tylko spędzanie razem miłych chwil, a przede wszystkim zaufanie i wsparcie w najtrudniejszych chwilach. – Olga Tomczak
Doktor i Mistrz
Kultowego Władcę Czasu i jego głównego arcywroga możemy również uznać za największych przyjaciół, gdyż ich skomplikowane relacje na przestrzeni setek lat ulegały zmianie. Bohaterowie wielokrotnie wspominają, że byli ze sobą mocno związani jeszcze w czasach pobytu w Galiffrey, jednak ich losy sprowadzały się również do wielokrotnych prób: wzajemnego zakończenia swojego żywota (zwłaszcza ze strony schwarzcharakteru) i przekonania do zmiany strony barykady. Niemniej, ponownie zbliżyli się do siebie, gdy Mistrz zregenerował się w Missy, kilkukrotnie ratując Doktora z opresji. – Mateusz Michałek