Site icon Ostatnia Tawerna

Trzy gwiazdy to zły omen: recenzja książki „Problem trzech ciał” Cixina Liu

Kiedy ostatnio czytaliście taką naprawdę azjatycką SF z krwi i kości? No właśnie. Problem trzech ciał przebył długą drogę, zanim trafił do Polski. W Chinach został wydany w 2007 roku, ale gdyby w 2014 książki nie przetłumaczył na angielski Ken Liu, pewnie nigdy byśmy o niej nie usłyszeli. A tak już w 2015 dostała nagrodę Hugo za najlepszą powieść (co czyni Cixina Liu pierwszym Azjatą uhonorowanym w tej kategorii) i teraz, w 2017 roku, mogła wreszcie trafić nad Wisłę.

Dla mnie pozycja jest tym bardziej wyjątkowa, że mocno osadzona we współczesnej historii Chin – o której zasadniczo wiem niewiele. Pierwsze rozdziały wprowadzają czytelnika w realia rewolucji kulturalnej z 1966 roku. Nie tyle przeobraziła ona kulturę, co ją zwyczajnie pożarła: w czasie wieców torturowano i poniżano, a nawet zabijano przedstawicieli inteligencji i w książce zostało to opisane na przykładzie profesora Ye Zhetaia. Jego córka, Ye Wenjie, nie dość, że była świadkiem zakatowania ojca, to jeszcze od tej pory stała się osobą podejrzaną politycznie. Po różnych perypetiach trafiła w końcu na rodzaj zesłania do tajnej bazy Czerwony Brzeg.

Tymczasem na początku XXI wieku dzieją się dziwne rzeczy: naukowcy popełniają samobójstwa z bliżej niejasnych przyczyn. Jedną z takich osób jest Yang Dong, córka Ye Wenjie. Co więcej, nagle podstawowe prawa fizyki okazują się zawodne. Wang Miao, specjalista od nanomateriałów, trafia na trop dziwnej gry o nazwie Trzy ciała, nie do końca wierząc, iż może ona mieć coś wspólnego z tymi wydarzeniami.

Cixin Liu wyraźnie zaznaczył, że książka jest w jakimś sensie kompilacją jego życiowych doświadczeń i fascynacji. Fascynacji nauką, zwłaszcza astrofizyką, i doświadczeniem biedy lat 70. oraz skutków rewolucji kulturalnej. Niesamowite, że potrafił te przeżycia tak dobrze przekuć w literaturę. Stworzył powieść hard SF, która przez większą część skupia się na tytułowym problemie – czyli niemożności stworzenia matematycznego opisu dla układu trzech wzajemnie przyciągających się ciał. Imponuje mi, że można tak po prostu wziąć problem fizyczny i wokół niego osnuć całą narrację.

Podoba mi się również – tu trochę spoileruję, ale nie tak znowuż bardzo, bo na tylnej okładce ów wątek zdradza opinia Baracka Obamy – sposób, w jaki przedstawiono kontakt z obcymi. Nie obyło się oczywiście bez pewnych uproszczeń. Niemniej Cixin Liu dobitnie pokazuje, że takie doświadczenie nie musi być dla ludzkości jednoczące – i prawdopodobnie wręcz stanowiłoby pretekst do jeszcze głębszych podziałów. Zastanawiać może naiwność co poniektórych bohaterów, wierzących w dobre intencje obcych, jeszcze zanim czegokolwiek się na ich temat dowiedzieli (i wbrew ostrzeżeniom!). Za fenomenalny zaś uważam wątek religijnego odnoszenia się Ziemian do kosmitów – oraz, o zgrozo, kosmitów do Ziemian.

No dobrze, koniec spoilerów. Pomówmy teraz o stylu autora. Na początku wydawał się przezroczysty. Nie zły, raczej poprawny – i nic więcej. Jednak podobnie jak akcja rozwija się tu powoli, tak i stylowi należało dać trochę czasu, aby ujawnił wszystkie swe walory – Cixin Liu jest po prostu bardzo subtelny. Udało mu się na przykład stworzyć dwie świetne, paralelne sceny, które, choć oddzielone jakąś setką stron, odbiorca bezbłędnie skojarzy ze sobą nawzajem. A kiedy dotarłam do części – tu kolejny maleńki spoiler – poświęconej sofonom, czułam się niemalże tak, jakbym czytała Bajki robotów lub inną baśń w konwencji science fiction.

Mimo to Problem trzech ciał jest zaskakująco… zachodni w odbiorze. Postaci noszą chińskie imiona i dźwigają ciężar przeszłości swego kraju, ale poza tym nie różnią się znacząco w działaniach i myśleniu od Europejczyków czy Amerykanów (a taka odmienność zawsze zwracała moją uwagę u Harukiego Murakamiego i u Kena Liu). Wątki szpiegowsko-wojenne chwilami kojarzyły mi się z utworami Gibsona i Brunnera. A samemu stylowi, mimo że potrafi być subtelnie piękny, daleko do egzotycznej liryczności znanej na przykład z cyklu Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu.

Co nie zmienia faktu, że Problem trzech ciał to pozycja bardzo dobra i niesztampowa, choć poruszająca z pozoru bardzo ograne tematy. Ale na tym właśnie polega prawdziwa sztuka, aby powiedzieć coś nowego tam, gdzie, zdawałoby się, wszystko już dawno powiedziano. Toteż z niecierpliwością czekam, aż będzie mi dane zasiąść do lektury kolejnego tomu Wspomnień o przeszłości Ziemi

Nasza ocena: 8/10

Hard SF osadzone w chińskich realiach. Niebanalna opowieść o pozornie banalnym temacie, czyli pierwszym kontakcie, osnuta wokół fizycznego problemu trzech ciał.

Fabuła: 8/10
Styl: 8/10
Bohaterowie i świat przedstawiony: 8/10
Wydanie: 8/10
Exit mobile version