Site icon Ostatnia Tawerna

Trucizna sączy się powoli – recenzja komiksu „Lazarus” t. 4-5

Chwila oddechu i uspokojenia wątków w trzeciej odsłonie Lazarusa mija bezpowrotnie.  Duet Grega Rucki i Michaela Larka postanawia wrzucić czytelnika komiksu w wir zmian. Kolejne części – Trucizna i Odstrzał – przepełnione są zaogniającymi się konfliktami, prowadzącymi do wybuchu wojny. Pokazują także coraz wyraźniej rodzące się rozterki tytułowej obrończyni rodu Carlyle – Forever.

The future is now

Niedaleka przyszłość to świat, w którym rządzą rodziny mafiosów-milionerów. Podziały geograficzne lub kulturowe to przeszłość, najważniejsze są pieniądze. Czy taka rzeczywistość brzmi nieprawdopodobnie? Już teraz żyjemy w czasach, w których rządzą bogacze. Może to brzmieć jak truizm, ale zależy im przede wszystkim na poszerzaniu swoich wpływów finansowych, a nie na poprawie życia ogółu. Dobitnie pokazują to rządy Trumpa czy praktyczna dyktatura Putina (z majątkiem nie do oszacowania). Nie tylko prezydenci, ale i cała wspierająca świta bogacą się na potęgę i wzajemnie nagradzają bonusami pieniężnymi, jak np. ministrowie rosyjscy z ogromnymi, ukrytymi w rezerwatach willami czy Miedwiediew sztucznie sprowadzający śnieg na teren swojej posiadłości, żeby tylko poczuć atmosferę zimy. Z drugiej strony, międzynarodowe korporacje mają się bardzo dobrze i wywierają coraz większe naciski na państwa, a wartość jednostki, zwykłego człowieka, tylko traci na znaczeniu. Do tego wszystkiego dodajmy obecną pandemię, przewidywaną przez naukowców, a ignorowaną przez możnych tego świata. Brzmi wystarczająco dystopijnie?

Świat pełen podziałów

W Lazarusie takie działania to norma. Liczą się tylko Rodziny. Ich wierni poddani są wykorzystywani wyłącznie pragmatycznie. Mają wartość jedynie, jeśli potrafią wypełniać określone przez mocodawców funkcje. Można ich nazwać „nowoczesnymi niewolnikami”, ponieważ wszelki sprzeciw w ich przypadku jest bezcelowy. Reszta mieszkańców, która nie odgrywa żadnej istotnej roli, to nic niewarte najniższe warstwy społeczne, pogardliwie nazywane „Odpadami”.

Tom 4. i 5. mocno rozbudowują i odkrywają ten świat przed czytelnikami. Fabularnie, każdy z poprzednich Lazarusów bardzo mocno różnił się od siebie; był dzięki temu wyjątkowy.  Niestety Trucizna i Odstrzał zatraciły tę unikalną cechę, są sobie bliższe – gdzie jeden zaczyna wątki wojenne, drugi je kontynuuje. Trochę szkoda. Ale jest to przynajmniej okazja żeby zobaczyć więcej lazarusów z różnych rejonów Ziemi w akcji – ich współpracę i rywalizację. Dodatkowo możemy się przekonać, jak bardzo nie liczą się oni jako jednostki. Traktowani są prawie wyłącznie jako narzędzia w rękach swoich Rodzin.

Delikatny (nie?)spoiler

Wciąż zachowana jest dynamika rozwoju bohaterów. Oba tomy świetnie prowadzą postaci kobiece: pewne siebie i skomplikowane, ale także niepozbawione wad i wątpliwości. Widzimy, jak po ataku na nestora rodu Carlyle jego dzieci próbują odnaleźć się w nowej sytuacji. Siostra Forever – Johanna – przejmuje władzę. Staje się umiejętnym graczem, który stopniowo przekabaca na swoją stronę wewnętrznie skonfliktowaną Forever. Jest to nie lada przemiana: z zadufanej w sobie kombinatorki w zdeterminowaną, ale i bardziej odpowiedzialną Johannę. Z kolei Forever staje się dużo bardziej ludzka. Odkrywamy jej kolejną, pełną emocji i cierpienia twarz. Do rozgrywki wchodzi też nowa, z pozoru niewinna dziewczynka, która, jak podejrzewam, nieźle namiesza w przyszłych losach naszego Łazarza.

Oprawa graficzna na medal

Rysunki w wykonaniu Michaela Larka i Tylera Bossa, a także pokrycie ich kolorem przez Santiego Arcasa robią wrażenie. Poszczególne strony, dodatkowo podkręcone umiejętnym tuszowaniem, robią duże wrażenie. Głęboka czerń, która szczegółowo konturuje postaci oraz elementy tła, przeplata się z delikatnym, pastelowym kolorowaniem. Kadry są dynamiczne, a wśród nich znajdziemy też wiele pięknie krwawych. Owen Freeman natomiast cudnie wykonał strony tytułowe i plansze dodatkowe. To właśnie kapitalna okładka pierwszego komiksu przyciągnęła mój wzrok i zachęciła do jego kupna. Wizualnie jest po prostu świetnie: tak na początku serii, jak i w najnowszych jej odsłonach.

Jeśli chodzi o wydanie, mam tylko jedną malutką uwagę: czwórka i piątka na grzbietach komiksu są pogrubione, przez co na półce delikatnie odstają od poprzednich tomów. Ale uznaję to wyłącznie jako czepialstwo z mojej strony.

W oczekiwaniu na odrodzenie serii

Tom 5. kończy się brutalnym cliffhangerem i aż woła o pomstę do nieba, że Rucka strasznie ślimaczy się z nowym materiałem! Na horyzoncie pozostał bowiem tylko jeden tom, będący spin-offem serii, i wydaje się, że przyjdzie nam długo czekać na rozwinięcie się losów Forever i reszty.

 

Nasza ocena: 8,7/10

Tomy 4. i 5. dalej trzymają poziom. Świat przedstawiony staje się coraz większy i przerażający. Widząc, co spotyka Forever i poznając losy maluczkich, czytelnikowi robi się autentycznie przykro i trzyma kciuki, by przyszłość przyniosła naszym bohaterom choć odrobinę oddechu i nadziei.

Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 9/10
Oprawa graficzna: 8/10
Wydanie: 9/10
Exit mobile version