Kate i Alex Murry są małżeństwem naukowców, a ich metody wychowawcze, choć z pozoru rozczulające, nie przekładają się na rozwój dzieci. Już na pierwszy rzut oka widać, że bezstresowe wychowanie i eksponowanie wyłącznie cech i umiejętności, które przychodzą pociechom łatwiej, prowadzi do odpuszczenia innych, równie ważnych dziedzin.
Doskonałym przykładem skupienia się na jednych przedmiotach jest Meg – protagonistka książki – radząca sobie świetnie z matematyką, a zapominająca podstawowych wiadomości, na przykład na lekcjach języka angielskiego.
Obecnie rodzina dziewczynki jest niekompletna, odkąd ojciec zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Nastoletnia Meg zaczyna mieć coraz większe kłopoty w szkole. Dodatkowo rówieśnicy wytykają dziewczynkę palcami i nazywają ją dziwną. Bohaterka jednak nie jest jedynym dzieckiem, które sprawia matce problemy wychowawcze. Charles Wallace to najmłodsza latorośl klanu. Postronni obserwatorzy mają chłopca za niedorozwiniętego, ponieważ bardzo rzadko się odzywa. Przysłowiową wisienkę na torcie stanowią bliźniacy Sandy i Dennis, którzy często wdają się w bójki i nie dają sobie w kaszę dmuchać. O nich jednak nie trzeba się martwić, sami sobie świetnie poradzą.
Kiedy wszystko jest nie tak
Niestety w Pułapce czasu poza piękną okładką nie spodobało mi się nic. Historia Meg i Charlesa Wallace’a – swoją drogą już sam fakt, że to jedyna postać z dwuczłonowym imieniem mnie odrzuca – ruszających bez zastanowienia na ratunek ojcu zagubionemu we wszechświecie do mnie nie przemawia. Podobnie jak antagonista książki, czyli To, byt posiadający zdolność kontrolowania umysłów. Zatem nie polubiłam ani bohaterów, ani fabuły. Wszystko tutaj jest w moim odczuciu odtwórcze, opierające się na bardzo oklepanych schematach. Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać ciekawe przedstawienie ustroju totalitarnego, powinien sięgnąć po Dawcę (przykład powieści młodzieżowej oczywiście przytaczam celowo), a nie Pułapkę czasu.
Podsumowanie
Choć przepiękna okładka kusi – a ponadto do przeczytania książki zachęca również film – ja tej pozycji nie polecam. Choć Pułapkę czasu czyta się bardzo szybko (bo liczy sobie zaledwie dwieście dwadzieścia cztery strony) uważam, że szkoda marnować czas i lepiej sięgnąć po inny tytuł o podobnej tematyce.
Jeżeli fascynują was międzyplanetarne podróże, koniecznie sięgnijcie po inne pozycje na stronie Virtualo.
Recenzja powstała we współpracy z Virtualo.
Nasza ocena: 6/10
W Pułapce czasu większość rzeczy mi się nie podobała. Może poza tym, że książka jest krótka – szybko się skończyła.
Fabuła: 4/10
Bohaterowie: 2/10
Styl: 8/10
Wydanie: 10/10