Za nami okres wakacji i wypoczynku intelektualnego. Z okazji powrotu do szkoły nasza redakcja przygotowała specjalny przegląd gier logicznych, które rozruszają Wasze szare komórki.
Rój
Rój pod względem mechaniki czy odczuć płynących z gry najbardziej przypomina szachy. Mamy tutaj kilka figur (pod postacią płytek bakelitowych), z których każda porusza się w inny sposób. Aby wygrać, trzeba otoczyć królową. Aczkolwiek główną różnicą jest pole gry, które gracze tworzą ze swoich płytek. Dzięki temu za każdym razem rozgrywka będzie przebiegać inaczej. Rój to po prostu lżejsza, łatwiejsza, szybsza i bardziej kompaktowa odmiana szachów.
Azul: Witraże Sintry
Azule to seria abstraktów, które są niczym innym jak prostymi grami logicznymi. Niemniej nie da się ukryć, że nawet jeśli temat jest doklejony na siłę, a klimatu nie ma tu wcale, to wykonanie zachwyca. Atrakcyjny wygląd przyciągnie każdego, a co jednak najważniejsze Azul przyjemnie rozgrzewa zwoje mózgowe. Trzeba trochę pokombinować, aby jak najlepiej ułożyć kafelki na swojej planszetce, a przy tym zaszkodzić przeciwnikowi, podbierając mu najcenniejsze płytki. Osobiście wolę Witraże Sintry, albowiem mam większe poczucie kontroli nad grą, ale nie da się ukryć, że niewątpliwie wszystkie trzy części dobrze przyjęły się w Polsce, jak i na świecie.
Little Big Fish
Logiczna gra, w której kierujemy rybkami, a naszym celem jest zjedzenie odpowiedniej ilości podopiecznych rywala. Za każdym razem, gdy nasze stworzenie zje jakiś pokarm, to rośnie, a – jak powszechnie wiadomo – większe zwierzę poluje na mniejsze. Do tego dochodzą pola specjalne z wydarzeniami, które dodają nutkę niepewności w rozgrywce (na przykład: rybak – wyławia po jednej rybce każdego gracza na danym obszarze). Nie dość, że ta niepozorna dwuosobówka przepięknie prezentuje się na stole (figurki rybek), to dodatkowo temat dobrze łączy się z mechaniką, a sama rozgrywka jest niezwykle miodna. Na jednej partii na pewno się nie skończy! – Hubert Heller
Fits Travel
Fits travel to świetna łamigłówka. Lubię Tetrisa, stąd jego odpowiednik planszowy również mi się spodobał. Zaletą tej edycji jest jej niska cena i niewielki rozmiar. Tylko przez wzgląd na te powody warto zdecydować się na tę wersję. W innym wypadku sądzę, że chyba lepiej zainteresować się podstawowym Fitsem. Najbardziej ubolewam nad małą ilością plansz. Szkoda, że nie postarano się nadać tej wersji indywidualnego charakteru albo dodać jakieś warianty. Najważniejsze jednak, że Fits travel generuje masę pozytywnych emocji, a zabawa – co prawda czasem pozbawiona interakcji – daje masę satysfakcji. –Hubert Heller
Red7
Red7 to mała, logiczna karcianka, która zrobiła niemałe zamieszanie na planszówkowym świecie , gdy wchodziła na polski rynek. Grano w nią wszędzie – na konwentach, w domach i w podróży. Czym to małe pudełko, mieszczące zaledwie 49 kart, zaimponowało tak wielu graczom?
Karty od 1 do 7 w siedmiu kolorach tęczy zapewniają sporo możliwości kombinowania przy naprawdę małej ilości zasad. Poziom trudności można zwiększać, ale podstawowa zasada jest taka, że wykłada się kartę przed siebie, na wspólny stos lub wykonuje się obie te czynność równocześniei. Zostajemy w grze, jeśli po wykonanym ruchu nasz zestaw kart wygrywa z pozostałymi, biorąc pod uwagę obowiązującą na stole zasadę, czyli wierzchnia karta na wspólnym stosie. Reguły są przypisane do kolorów, a wśród nich np. najwięcej kart z liczbami parzystymi lub takich poniżej 4.
Przy tak szybkiej i prostej rozgrywce Red7 nadaje się właściwie na każdą okazję i dla każdej grupy graczy. Wymaga logicznego myślenia i planowania, ale jednocześnie sytuacja na stole zmienia się co turę przy kolejnych wykładanych kartach, więc trzeba być uważnym. A po zakończonej partii na pewno będziecie chcieli zagrać jeszcze raz. – Katarzyna Satława