Site icon Ostatnia Tawerna

TOP 5: Gwiezdne planszówki – najlepszy gry osadzone w uniwersum „Gwiezdnych wojen”

Z okazji 40. rocznicy premiery Imperium kontratakuje, przygotowaliśmy dla Was specjalne zestawienie. Gwiezdne Wojny doczekały się wielu planszowych interpretacji, karcianki kolekcjonerskiej, paru bitewniaków, klonów Monopoly, Stratego i Ryzyka. W których z nich Moc jest najsilniejsza?

Star Wars: Rebelia

Na początek najbardziej rozbudowana gra o losach odległej galaktyki. Star Wars: Rebelia przenosi nas w sam środek akcji starej trylogii.

Stajemy oko w oko po przeciwnych stronach konfliktu Imperium – Rebelia. Jako dowódcy każdego z obozów wydajemy rozkazy postaciom znanym z Sagi, przemieszczamy oddziały i przejmujemy kontrolę nad planetami.

Przed rozpoczęciem gry, gracz Rebelii wyznacza potajemnie jedną z planet jako miejsce kryjówki bazy. Warunkiem wygranej gracza Imperium jest znalezienie i zniszczenie jej. Rebelia wygrywa, gdy wystarczająco długo będzie stawiała opór.

Star Wars: Rebelia to gra w chowanego na galaktyczną skalę. Rekrutujemy wojska, budujemy statki i struktury defensywne, rozwijamy technologie, dokonujemy sabotażu, bierzemy wrogich dowódców do niewoli, niszczymy planety promieniem z Gwiazdy Śmierci.

Dodatkowo, poszczególne postaci mają swoje osobiste cele, które pozwalają rozgrywać wydarzenia znane z filmów lub zmieniać bieg znanej historii.

Gra jest bardzo dobrze wydana, z masą figurek, ogromną planszą, bogato ilustrowanymi kartami i wprost ocieka klimatem. Dla fanów Gwiezdnych Wojen, którym nie straszne jest spędzić 3-4 godziny nad złożoną grą – pozycja obowiązkowa.

Można się przyczepić jedynie do systemu walki, który bywa mocno losowy. Na szczęście dodatek poprawia ten aspekt.

Star Wars: Imperium Atakuje

Wciąż oczekujemy rozmachu, ale w mniejszej skali? Polecam potyczki w grze: Imperium Atakuje. Jest to gra typu “jeden przeciw wielu”, gdzie oddziałami Imperium pokieruje jeden z graczy, gdy reszta rozdzieli między siebie drużynę rebeliantów.

Standardowym sposobem na granie jest tryb kampanii. Jest to szereg połączonych ze sobą misji, między którymi możemy rozwijać postaci (lub wzmacniać wojsko w przypadku Imperium). Każda z misji to inna mapa taktyczna, na której bohaterowie Rebelii muszą wykonać jakiś cel, zanim zaleją ich nieskończone siły Imperium.

Imperium Atakuje w trybie kampanii daje wrażenie udziału w sesjach RPG. Herosi posiadają swoje cechy specjalne i unikalny ekwipunek oraz zdobywają doświadczenie. Gracz Imperium knuje i gromi kolejne oddziały wrogów, starając się powstrzymać co śmielsze plany graczy. W grze jednak chodzi o historię. Niestety część misji przyprawiona szczyptą kiepskich rzutów może być dla graczy Rebelii bardzo trudna do przejścia i w tych przypadkach gracz Imperium musi umiejętnie odpuścić, by wszyscy dobrze się bawili.

Drugi możliwy tryb gry to konfrontacja (ang. skirmish), w którym już bez otoczki fabularnej rywalizują dwie drużyny złożone z puli dostępnych figurek. W obydwu trybach spotkamy postaci z Sagi, szczególnie jeśli zainwestujemy w dodatki, których jest mnóstwo.

Jeśli tryb konfrontacji to coś dla Was, to polecam zainteresować się również pełnoprawną grą bitewną ze świata Gwiezdnych Wojen – Legion.

Star Wars: X-Wing

A co, jeśli chcemy postrzelać się w przestrzeni kosmicznej? Odpowiedzi są dwie: Armada, z którą nie miałem wiele styczności, widziałem jedynie jej skalę i rozmach, oraz bardziej przystępny X-Wing.

X-Wing rozgrywa się na poziomie starcia grup myśliwców (choć oczywiście są i większe bitwy). W ramach puli punktów wybieramy stronnictwo, statki, ich pilotów, wyposażenie i ruszamy do walki. Ta rozgrywa się na powierzchni stołu, gdzie ruch odmierzamy specjalnymi miarkami. Plastikowe miniaturki statków są wstępnie pomalowane, więc gra dobrze prezentuje się na stole.

Siadanie na ogonie, ataki z flanki, ciasne manewry, uniki, haki, torpedy, roboty, lasery – w tej grze jest wszystko, czego można wymagać od walk w kosmosie.

X-Wing dobrze sprawdza się jako domowa rozgrywka dla spokojnych graczy, jednak zaczyna błyszczeć jako gra turniejowa. Każdy punkt musi być optymalnie wykorzystany, by nasza “rozpiska” statków była jak najmocniejsza. To jedynie punkt wyjścia, bo o wygranej decydują umiejętności taktyczne i znajomość sztuczek.

Star Wars: Zewnętrzne Rubieże

Tym razem wcielimy się w najemników wykonujących misje dla tego, kto płaci najwięcej.

Wybieramy postać (tak, jest Han Solo), jeden z dwóch statków, wylatujemy w przestrzeń i staramy się zdobyć jak najwięcej punktów sławy. Te otrzymamy za wykonywanie misji polegających na dostawie towarów w odpowiednie miejsce lub odnajdywanie wskazanych osób (zwane potocznie łowieniem głów).

W międzyczasie kupujemy nowe statki i sprzęt, zdobywamy członków załogi, uciekamy patrolom lub z nimi walczymy – a to wszystko na modułowej mapie tytułowych Zewnętrznych Rubieży galaktyki.

Zewnętrzne Rubieże pod grubą warstwą klimatu są tak naprawdę grą typu “podnieś i dostarcz”, której blisko do gier ekonomicznych. Fani turlania garściami kostek mogą być rozczarowani – po paru partiach opisy na kartach zaczynają się powtarzać i coraz trudniej o efekt “wow”.

Jeśli natomiast oczekujemy przyjemnej gry ze sporą regrywalnością (kombinacji doboru pilotów, załogi, wyposażenia jest mnóstwo), podaną w oprawie Gwiezdnych Wojen, z wieloma znanymi postaciami i wydarzeniami, to na pewno nie będziemy zawiedzeni.

Carcassonne: Edycja Star Wars

Na koniec coś, co wiele osób zna w wersji klasycznej. Zamiast budować zamki, drogi i klasztory, w Carcasonne: Star Wars badamy pola asteroidów, szlaki handlowe i planety.

Rozgrywka znów opiera się na dokładaniu kafelków, wystawianiu swoich ludzików i zbieraniu punktów za zamknięcie obszarów. W tej wersji za to znajdziemy… kostki, które będą służyły do walki o wpływy.

W wersji Star Wars nie ma odpowiednika chłopów, a więc i zdobywania punktów za obszary przestrzeni kosmicznej stykającej się z polami asteroidów. Każdy z graczy ma określoną frakcję, której symbole występują na kaflach – jeśli zajmiemy asteroidy ze swoim symbolem, dostaniemy dodatkowe punkty. Nieco inaczej działają klasztory – czyli tu: planety – o które można się bić. No i właśnie – walka. Podczas konfliktu obydwie strony rzucają kośćmi i porównują najwyższe z wartości, pionek przegranego wraca do właściciela.

Wprowadzone w tej wersji Carcassonne zmiany odświeżają tytuł. Możliwość przejmowania punktów i pewna dawka losowości sprawiają, że lider nie może czuć się bezpieczny. Dodaje to grze emocji, niestety czasem też negatywnych.

Jeśli szukamy sprawdzonej formuły z małym haczykiem, połączonej z lekkim klimatem Gwiezdnych Wojen, to Carcassonne: Star Wars sprawdzi się idealnie.

Exit mobile version