Site icon Ostatnia Tawerna

(Too) Early Access? – Trudny start „World War 3”

Gliwickie studio Farm51 postanowiło zafundować nam „polską odpowiedź na Battlefielda” – gra World War 3 została zapowiedziana ponad dwa lata temu i doczekała się wersji we wczesnym dostępie. Czy warto było czekać?

Osobiście oczekiwałem na World War 3 z kilku powodów, a głównym z nich była właśnie tęsknota za bardziej współczesną częścią Battlefielda, mojej ulubionej serii strzelanek. Niestety serwery Bad Company 2 oraz „trójki” świecą pustkami (szczególnie tęsknie za intensywnymi starciami w ciasnych korytarzach z dodatku Walka w zwarciu), a w Battlefieldzie 4 można pograć już w zasadzie tylko na kilku najpopularniejszych mapach. World War 3 od początku wyglądało zatem jak odpowiedź na moje potrzeby.

Freemium isn’t free

Nie będę ukrywał, że pierwsze zapowiedzi – sugerujące, iż World War 3 będzie grą darmową – napawały sporym optymizmem. Wieloosobowa strzelanka, oferująca realistyczny i taktyczny system walki na współczesnym polu bitwy to jest temat, któremu nie potrafiłem się oprzeć. Mapy zlokalizowane w miastach, takich jak Warszawa, Berlin czy Moskwa również zachęcały.

Twórcy chwalili się na każdym kroku, że przy budowaniu gry współpracowali ze służbami mundurowymi i firmami zbrojeniowymi, między innymi z Polską Grupą Zbrojeniową. Miało to pozwolić na pieczołowicie odwzorowane wyposażenie żołnierzy z różnych armii świata, a także ich taktykę i sposób działania na polu walki. Zapowiadało się zatem coś więcej niż radosne hasanie z karabinem, jak to ma miejsce w większości konkurencyjnych produkcji.

Wbrew wcześniejszym doniesieniom twórcy World War 3 zrezygnowali ostatecznie z tworzenia gry free-2-play. Produkcja wylądowała w programie Early Access na Steamie, co oznacza, że po zapłaceniu ok. 100 zł zyskujemy dostęp do nieukończonego jeszcze tytułu. To rozwiązanie nie jest zbyt ciepło przyjmowane w naszym kraju, ale moim zdaniem ma całkiem dużo sensu. Za ułamek kwoty pełnoprawnej produkcji możemy zobaczyć, co też ciekawego nam się szykuje, zatem nie płacimy jedynie za obietnice twórców, jak ma to miejsce na zbiórkach crowdfundingowych.

Trudne dobrego początki?

Niestety niedawna premiera World War 3 we wczesnym dostępie okazała się klęską. Większości graczy nie udało się połączyć z serwerami, czy nawet uruchomić gry, a Steam został zalany negatywnymi recenzjami. Sam miałem kolosalne problemy z ujrzeniem w końcu czegoś więcej niż tylko ekranu ładowania… Nie tylko ja zderzyłem się z tą ścianą, gdyż na forach internetowych zaczęto nazywać produkcję Farm51 Loading Screen Simulator, czyli Symulator Ekranu Wczytywania

Mimo takich bolączek jak niestabilność serwerów, gra sprzedawała się rewelacyjnie w pierwszym tygodniu od debiutu we Wczesnym Dostępie. Może to świadczyć o sporym zapotrzebowaniu na tego typu tytuły – w końcu najpopularniejsze serie strzelanek już od dobrych paru lat albo cofają graczy do czasów Wojen Światowych albo romansują z klimatami science fiction, fanów śladowego chociaż realizmu w grach zostawiając z niemal że pustymi rękami.

Z czym to się je?

World War 3 to pierwszoosobowy shooter przygotowany z myślą o potyczkach sieciowych. Gliwicka firma Farm 51 postawiła sobie za cel rzucenie rękawicy takim seriom, jak Call of Duty czy wspomniany wcześniej Battlefield. „Polskie” podejście do gatunku strzelanek wieloosobowych różni się od tego, co znamy z najpopularniejszych cyklów FPS, ale faktyczne pokonanie takich gigantów jak EA czy Activision-Blizzard już na starcie było w zasadzie przegraną sprawą.

World War 3 oferuje aktualnie jeden tryb gry: Warzone, w którym walczymy o strategiczne miejsca jako piechota lub korzystając z pojazdów pancernych. Twórcy zapowiadają także dodanie jeszcze jednej opcji zabawy, jaką ma być Recon. Będzie to tryb battle royale, gdzie próbujemy przetrwać jako oddział zwiadowczy na tyłach wroga.

Jak już zagrasz

Kiedy już w końcu uda nam się uruchomić grę i wejść na jakiś serwer, często poczuć możemy lekkie déjà vu. World War 3 jest bowiem produkcją zauważalnie odtwórczą i ciągłe porównywanie jej do Battlefielda 3 nie stanowi przypadku czy zmowy recenzentów. Gdyby po 2-3 minutach rozgrywki ktoś powiedział mi, że mam do czynienia z „przerobieniem” tytułu EA DICE na silnik Unreal Engine, uwierzyłbym. Wiele assetów (na czele z modelami broni) wygląda niemalże identycznie jak w Battelfieldach.

Największe różnice da się odczuć już po pierwszym naciśnięciu spustu. Karabiny zachowują się zupełnie inaczej niż w większości znanych mi shooterów: mają potężnego kopa i przy strzelaniu dłuższymi seriami doznajemy sporego odrzutu, utrudniającego celowanie. Plucie ołowiem jest tutaj naprawdę przyjemne, szkoda tylko, że równie bezwładne bywa sterowanie samą postacią, która czasem sprawia wrażenie reagującej na polecenia z pewnym opóźnieniem i brakiem precyzji. Często daje się również we znaki mniejsza swoboda np. w przeskakiwaniu murków i barierek (która możliwa jest tylko we wcześniej przewidzianych przez twórców miejscach).

Otoczenie

Ogromne wrażenie w World War 3 robi pietyzm, z jakim starano się oddać rzeczywiste lokacje. Zabawa w wirtualną wojnę pod Pałacem Kultury czy Bramą Brandenburską faktycznie zapewnia nieco inny zestaw wrażeń niż wymyślone w głowach projektantów poziomów nieistniejące w rzeczywistości lokacje z innych gier. Brakuje jednak znanej z Battlefielda destrukcji otoczenia.

Choć twórcy z Farm51 kładli w zapowiedziach mocny nacisk na taktyczny charakter starć w World War 3, to niestety nie udało mi się zaznać tego aspektu produkcji. Rozgrywki są mocno chaotyczne, a ich skala nie do końca odpowiada szumnemu tytułowi – ot paru gości biega po ulicach, od czasu do czasu wymieniając się uprzejmościami w postaci garści ołowianych pocisków. Raz na ruski rok można przejechać się (lub dać się przejechać) czołgiem czy innym wozem opancerzonym – pojazdy zapewniają jakieś urozmaicenie, ale jeśli liczyliście na zorganizowanie bitwy pancernej o Złote Tarasy, będziecie czuli się zawiedzeni.

Płać i płacz?

W ogólnym rozrachunku World War 3 jest shooterem poprawnym, któremu jeszcze sporo brakuje do najwyższej ligi. Gdyby zgodnie z pierwotnymi założeniami jego dystrybucja odbywała się w systemie free-2-play, myślę, że mielibyśmy murowany hit. Teraz jego cena nie jest wprawdzie specjalnie wysoka, ale myślę, że Farm51 zaliczyło spory falstart z umieszczaniem gry w Early Access. W końcu przez pierwsze kilka dni spora część graczy nie mogła tytułu nawet uruchomić.

Przed rodzimą ekipą jeszcze sporo pracy, ale już teraz widać, że kilka szlifów oraz parę urozmaiceń może uczynić z tego tytułu solidną strzelaninę z wierną społecznością. Najgorsze już World War 3 spotkało, więc teraz powinno być już tylko lepiej.

Exit mobile version