Nikt nie spodziewał się, że film Patty Jenkins tak spodoba się widowni na całym świecie. Pani reżyser została nawet nominowana do nagrody Człowieka Roku przez amerykański tygodnik „Time”. Może sam fakt nie zrobiłby na mnie takiego wrażenia, gdyby nie to, że Jenkins jest jedyną kobietą na liście pretendentów do tego wyróżnienia!
Siła dodatków specjalnych
Przyznam szczerze, że poza wydaniami de luxe albo jubileuszowymi nie widziałam wcześniej na płycie Blu-Ray tylu dodatków. W przypadku Wonder Woman umieszczono ich aż trzynaście! Niestety, szczerze mówiąc, wolałabym, żeby były tylko trzy. Dlaczego?
Po pierwsze dodatki trwają ponad dwie godziny, czyli o około dwadzieścia minut mniej niż sam film. Miałoby to sens, gdyby na płycie umieszczono wycięte sceny, które rozszerzałyby fabułę. Po drugie materiał bonusowy jest bardzo pocięty. Mam wrażenie, że mądre głowy od wizerunku uradziły, iż należy zrobić dokument z pracy na planie. W końcu w Wonder Woman pokładano wielkie nadzieje. Reportaż został jednakże pocięty na tematyczne segmenty (aczkolwiek są one rozgraniczone w sposób umowny). Niestety tak na dobrą sprawę z każdego z jedenastu materiałów filmowych – bo nie mówię o wszystkich dodatkach – płynie ten sam przekaz, siła kobiet. Jest to ciekawe, dobrze się ogląda, ale odczuwam silny przesyt. W niektórych momentach wręcz miałam wrażenie, jakbym obserwowała materiał propagandowy.
Właściwie jedynymi ciekawymi rzeczami, których się dowiedziałam z klipów reportażowych były: po pierwsze inspiracja Patty Jenkins obrazami Johna Singera Sargenta (stąd pomysł na określoną kolorystykę filmu), po drugie fakt użycia autentycznego aparatu z epoki do wykonania zdjęcia przedstawiającego Dianę z drużyną, pojawiającego się zarówno w Wonder Woman, jak i Batman vs Superman: Świt sprawiedliwości oraz po trzecie, dlaczego Patty Jenkins zdecydowała się na tak wiele scen w zwolnionym tempie (co było przez wielu ostro krytykowane).
Dlaczego trzeba to nieustannie podkreślać?
Patty Jenkins, komentując postać Wonder Woman i jej miejsce w kulturze masowej, w pewnym momencie wypowiada zdanie: „To wyidealizowany uniwersalny obraz kobiety”. Właśnie w tonie tej wypowiedzi zmontowano i przygotowano dodatki specjalne. Piszę to z pełną świadomością, jako kobieta, w dodatkach za dużo podkreśla się damską siłę. Ja rozumiem, że heroina, amazonki i girl power, ale umiar nie bez powodu uznawany jest za cnotę! Fakt, wynika to z takiej, a nie innej promocji Wonder Woman, ale dla mnie to przesada. Podkreślanie kobiecości rzuca się w oczy przede wszystkim wtedy, gdy pokazywany jest materiał z wycieczki uczniów szkoły filmowej na plan produkcji. Wśród nich nie ma ani jednego chłopca! Aż mi tu kipi feminizmem.
Chociaż i tak najsłabszym dodatkiem jest ten zatytułowany Finding the Wonder Woman Within (w luźnym tłumaczeniu: odnajdź w sobie Wonder Woman), w którym młodzi ludzie recytują fragmenty poezji do określonych haseł – takich jak odwaga, empatia czy równość – a później do danego wystąpienia wypowiadają się różne persony z przemysłu filmowego. Jak to się ma do Wonder Woman? Nijak.
Kwestie techniczne
Menu w języku angielskim może nieco utrudniać oglądanie. Mnogość dodatków specjalnych przekłada się na nieczytelność interfejsu. Przyznam szczerze, że miałam problem z oceną, czy jakiś materiał specjalny podzielono na dwa – bo tak to wyglądało – czy każdy z nich jest autonomiczny. Jeśli chodzi o kwestię audio, w systemie Dolby Atoms-TrueHD film możemy obejrzeć po angielsku i niemiecku, zaś w Dolby Digital w pięciu wersjach językowych (z polskim dubbingiem oraz czeskim, węgierskim, rosyjskim i tureckim lektorem). Co ciekawe, opcji ustawienia napisów zamieszczono na płycie aż dwadzieścia (polskie, arabskie, bułgarskie, chińskie, chorwackie, hiszpańskie, czeskie, portugalskie, estońskie, greckie, hebrajskie, węgierskie, koreańskie, litewskie, łotewskie, rumuńskie, rosyjskie, słoweńskie, tajskie i tureckie)! Przy czym zaznaczam, że jakość polskich napisów prezentuje bardzo dobry poziom. Obraz i kolory są o wiele lepsze niż w kinie (z tego, co zrozumiałam z materiałów dodatkowych, ostre kontrasty są celowym zabiegiem estetycznym).
Podsumowanie
Nie sądziłam, że kiedykolwiek stwierdzę, że na płycie z filmem umieszczono za dużo dodatków specjalnych. Jednak, jak się okazuje, zdecydowanie lepiej jest, gdy bonusy są krótkie aczkolwiek treściwe, niż długie i rozwleczone z powielającą się treścią. Nie oszukujmy się, ponad dwie godziny to stanowczo za wiele!
Nasza ocena: 10/10
Ze względu na to, jakim fenomenem okazała się Wonder Woman, ten film po prostu trzeba mieć w swojej kolekcji. Wspaniałe kolory, piękna Diana, a i scenariusz nienajgorszy. Polecam!
Fabuła: 10/10
Obraz i dźwięk: 10/10
Wydanie: 10/10
Lokalizacja: 10/10