Site icon Ostatnia Tawerna

To jest Walka! Recenzja antologii „Gladiatorzy”

Mottem niniejszej recenzji uczyniłam cytat z opowiadania Wojciecha Okrutnego: „Nikt nie pyta kilofa, czy ma ochotę rozłupywać skały”. Gladiator jest przecież często narzędziem różnych grup interesów.

Piekło bohaterów

W zbiorze mamy 21 opowieści różnych autorów. Z tematem zmierzyli się starzy wyjadacze i młodzi adepci. Głównym wątkiem są walki gladiatorskie, choć temat pisarze potraktowali różnie.

Antologie to zawsze zbiór lepszych i gorszych opowieści. Każde opowiadanie jest inne. Niektóre teksty zostaną w pamięci, inne ulecą natychmiast po przeczytaniu.

Wydawać by się mogło, że gladiatorzy to pieśń zamierzchłej przeszłości. Jednak tutaj temat został potraktowany jako baza wypadowa do najgłębszych zakamarków mroku.  Różnorodność to zawsze zaleta, bo każdy może znaleźć coś dla siebie. Miłośnicy sci-fi, dystopii (przeważająca ilość opowiadań), amatorzy światów magii i miecza, jest nawet jeden współczesny „rodzynek”. Dowiemy się, co człowiek jest zdolny zrobić drugiemu człowiekowi. Gladiatorzy walczą o przetrwanie, ale też o władzę, wolność, bogactwo,sławę, czasem dla zabawy. Nie zawsze są głównymi bohaterami danego tekstu. Lub bohaterkami, bo i kobiety mają tu swoją reprezentację. A także androidy, hybrydy, zwierzęta… Ogólnie autorzy dają nam do zrozumienia, że człowiek zawsze będzie potrzebował rozrywki, a im bardziej krwawo, tym lepiej, bo do wszystkiego się stopniowo przyzwyczajamy.

21 opowiadań, 21 światów

Otwierające opowiadanie niniejszego zbioru to „Wszyscy dla jednego” Tomasza Kołodziejczyka. Zaczyna się prowokacyjnymi słowami „Nudy. Nudy. Nudy”. Dalej nie jest jednak nudno. Głównym bohaterem nie jest gladiator, a Łowca, ścigający Spaczonego (skracającego ludziom życie o kilka  tygodni). Jest w nim coś z Wiedźmina tropiącego potwory. Bestii jest co prawda coraz mniej, ale jeszcze kilka się przecież znajdzie. Wręcz wydaje się, że bohaterowi bardziej zależy na samym akcie polowania. Bo czyż ludzie sami sobie nie skracają życia nieodpowiedzialnym zachowaniem? Sprawny warsztat, bogata wyobraźnia autora sprawiają, że opowiadanie czyta się szybko, a zakończenie daje nadzieję na dalszy ciąg.

Reguły gry są czyste. Widzowie płacą za bilet, gladiatorzy odpłacają im swoją krwią. Magdalena Kozak  napisała opowiadanie w nieczęsto spotykanej drugiej osobie liczby pojedynczej.„Ostatni strzał strachu” podkreśla wartość bycia tu i teraz. Nawet jeśli tu oznacza arenę, na której zaraz możesz zginąć. A co by było, gdyby gladiatorzy zamienili się miejscami z widzami?

Magdalena RatajczakArena należy do was”. Nie polubiłam głównej bohaterki Karen. Niestety, nie wzbudza sympatii niepewna siebie przypadkowa zabójczyni, gdzie jej jedynym atutem jest uroda. Nie wiadomo jakim cudem wygrywa wszystkie walki. Ale do czasu… Pomysł opowiadania skojarzył mi się ze starym filmem ze Schwarzeneggerem „Uciekinier” – więźniowie biorą udział w grze,  której stawką jest wolność.

Bartek Biedrzycki ma dar lekkiego pisania. „Stulti et circenses” wprowadza nas w świat postapo. Ale spokojnie, nie popadniemy w depresję. Język jest wartki, akcja toczy się żwawo, bohater ironicznie i z humorem (co za ulga!) komentuje okropną rzeczywistość. Proza dla twardzieli, ale o miękkim sercu. Jest nawet wątek romantyczny. Fajne i szybkie w czytaniu opowiadanie, celne jak kula z karabinu ukraińskiego żołdaka. Uważam, że tekst by zyskał, gdyby końcówka była bardziej rozwinięta. Trafia do  mojego top 7 niniejszej antologii.

„Igrzyska hańby” EuGeniusza Dębskiego porywają epickimi opisami walk, a zdania tną jak dobrze naostrzona stal. Ciach, ciach. Bach, bach. Wojownicza Gesquena, zamknięta wraz z bratem w Penitencjarium, kopie przeciwników bez śladu zadyszki. Dwóch na jedną to dla niej nie problem, ale z systemem nie można wygrać…

 Andrzej Pilipiuk, ulubiony autor wielu czytelników popełnił opowiadanie o prostym tytule – „Gladiator”. Nie przenosi nas ono w żadne dziwne czasy. Jesteśmy tu i teraz, w typowo polskim, rozciapanym przedwiośniu. Ale za chwileczkę lecimy do słonecznych Włoch, gdzie trwają wykopaliska na dawnej gladiatorskiej arenie. Od pierwszego zdania wiemy, że zaczyna się ciekawa przygoda, choć nie uświadczy się tu epickich walk. Niestety, czuję niedosyt. Wydaje się, że można było z tego pomysłu wyciągnąć o wiele więcej.

Michał Śmielak w „Ostatnim” kreśli krajobraz po bitwie. Spartakus zginął, jego współtowarzysze wiszą na krzyżach. Rzymianin Labienus ratuje życie jednego z gladiatorów. Jakie ma wobec niego plany?

Michał Gołkowski „Sol Invictus” rozpoczyna się klasycznie. Podkute sandały, kaganek, pancerz i hełm… Aż tu nagle centurion wyciąga zza pazuchy zafoliowaną kartkę.  Następnie z drżeniem serca wkracza do jaskini lwa, czyli barłogu Michała Archanioła. Dalej jest coraz ciekawiej…

Wojciecha Kowalskiego „Czempiona” dodaję do top 7-ki tego zbioru. Niedługi tekst (z pewnością go zapamiętacie) oraz wyjątkowe podejście do tematu. Gladiatorami są tu inteligentne karaluchy, które w dodatku myślą (i to literackim językiem). Więcej nie napiszę, przeczytajcie sami.

Marcin Podlewski  – „Colosseum Inferno”. Zgodnie z tytułem mamy tu prawdziwe piekło. Roboty o wyglądzie upiornych dziewczynek, żywe trupy w różnych odmianach, skażona ziemia… Niebiosa teoretycznie przegrały z mocami piekielnymi. W tej okropnej rzeczywistości usiłuje sobie radzić zwykły, przeciętny i swojsko brzmiący Adam Mrowiak.  Mimo wszystko jest w tym opowiadaniu sporo nadziei. Gratuluję autorowi pomysłowości i włączam do mojego top 7.

 Janusz Płonka  – „Amulet”. Widzowie czują to samo, co gladiator, a walki są transmitowane na różnych planetach wszechświata. Nasz bohater ze złamanym sercem i mający ksywę Kapitan dostaje ofertę nie do odrzucenia. Będzie walczył tam, gdzie reguły nie obowiązują. Ale on ma własny plan…

Arkady Saulski w „Największym bohaterze” kreśli nam alternatywny świat z perspektywy nastoletniego niewolnika o imieniu Alva sprzątającego arenę gladiatorską po walkach. Rozczłonkowane trupy nie robią na nim wrażenia,  bo sam marzy o byciu wojownikiem. Choć to prawie nie możliwe, pewnego dnia jego życzenie się spełnia… Czy to zmieni jego życie?

Jarosław Grzędowicz „Murmillo z końca świata”. Kto to jest murmillo? To gladiator w hełmie z grzebieniem na głowie. Gdzie jest koniec świata? Daleko. Na przykład w starożytności. To tam lądują podróżnicy w czasie. W tym tekście znać klasę dobrego pisarza. Możemy się wiele nauczyć o czasach prawdziwych gladiatorów, Grzędowicz prezentuje dobrą znajomość realiów i słownictwa tamtego świata. Mamy też zagadkę do rozwiązania – gdzie zniknął młody temponauta? Oprócz tego doceniam dobrą psychologię postaci i refleksję nad starożytnością. Top 7, zdecydowanie.

„Zakład” Aleksandry Staniewskiej to historia młodego niewolnego Ra’Shrani, który dostaje prezent nie do odrzucenia – wolność i władzę zarządzania Kręgiem Walki. Czy kryje się za tym drugie dno? A za nim jeszcze jedno? Opowiadanie ciekawie się rozwija, by na koniec niestety oklapnąć.

Michał Stanisław Śmietana  – „Ostatni Rzymianie”. Miło dla odmiany przeczytać polskie nazwiska. Rzecz dzieje się w Wiedniu i Krakowie. Edmund Lichnowski, zawołany szermierz wraz z kolegami (i koleżanką) bierze udział w Wielkim Turnieju, w którym, nie wiadomo czemu, szlachta tnie się na plasterki tylko dla chwały swojego bractwa. Siekają się, a na drugi dzień znów stają do walki jak gdyby nigdy nic. Trochę mało prawdopodobne.

 Krzysztof Abramowski z opowieścią „O Lancę Andromedy” trafia do topowej 7. Historia opowiada o Estvanie Atomowym Uderzeniu, czempionie areny. Walki odbywają się w specjalnych skafandrach, które są sprzężone z z neuronami walczącego, a występ oceniają sztuczne inteligencje – Koordynacja, Reputacja i Adoracja. Jednocześnie rozwija się plan ucieczki do innego świata, jego autorem jest inny gladiator. Czy główny bohater zdecyduje się podjąć próbę zmiany życia?

 Maja Lidia Kossakowska  – „Na rozkaz Cezara”. Mamy tutaj ciekawą zagadkę kryminalną w zimnym świecie Rozpadliny. Lockhett nienawidzi tej ciemności i niskiej temperatury, ale cóż… robota musi być zrobiona. A właśnie na Arenie Olimpu doszło do zbrodni. Ktoś wykończył walczące androidy, a przy okazji sprzężonych z nimi patronów. Jak złapać wyrodnego androida? Należy zatrudnić czarownika, oczywiście… Moje top 7.

Po tytule może się wydawać, że cofniemy się w przeszłość, ale nie. „Gniezno piękne jak dziś” Huberta Olkowskiego przenosi nas do miasta w Lechii, jakiego nie znamy. Główny bohater Ulryk to jakaś przedziwna mieszanka, częściowo mechaniczny człowiek, który czuje się samotnym dziwadłem. Pragnie żyć prawdziwym życiem, mieć przyjaciół, ale takich jako on nie ma wielu. Pewnego dnia znika gladiator Mściwój, a jego niewolnicy leżą martwi. Ulryk postanawia rozwiązać tę zagadkę, my ostrzymy sobie zęby na więcej przygód i… niestety, rozczarowanie.

Wojciech Okrutny to pisarz okrutnie pomysłowy, a „Cybernezis” jest świetne.

Zakończenie jest ponure i zaskakujące, a opowiadanie trafia do mojego top 7 tej antologii. Mamy tu świat, w którym ludzie już praktycznie nie widują się twarzą w twarz (można powiedzieć, że wizja pisarza zaczyna się spełniać już teraz…). Żyje się wirtualnie, każdy może wejść do głowy, powiedzmy, gladiatora, i razem z nim przeżywać przygody na arenie. Oczywiście wszystko jest przepuszczane przez bezpieczne filtry. Margaret Guynard chce ten świat zniszczyć. Czy pomoże jej w tym stworzony dla rozrywki człowiek z próbówki?

Alicja Janusz „Na ubitej ziemi”. Tu wreszcie mamy chwilę oddechu od maszyn, cyborgów, hologramów i strasznej przyszłości, która czeka ludzkość. Dla odmiany trafiamy do nieco mniej strasznej przeszłości, gdzie królują bardowie, lutniści i żerczynie. Rębajłowie i najemnicy.  Nie brak tam także czarodziejsko uzdolnionych ludzi. Może nawet zbyt wiele jest postaci, jak na krótkie opowiadanie. Młoda szlachcianka Nasława postanawia urządzić magiczny turniej. Bierze w nim udział obdarzona wielką mocą Badylara. Jakie są prawdziwe zamiary gospodyni?

Opowiadanie Michała Puchalskego „Hymn do Pierzastego Węża”, jako jedyne ze zbioru, toczy się tuż przed ekspedycją Hernána Cortésa. Mexikowie pokonują mieszkańców Tlaxcala. Jeńcem zostaje ich władca, wytypowany następnie do walki na Kamieniu Wojowników. Choć sama historia jest dość prosta, widać, że autor uczynił wysiłek, by poznać świat wierzeń dawnych ludów Mezoameryki.

 Warto, czy nie warto

Antologia Gladiatorzy” to ponad 750 stron gęstego tekstu, na dodatek wydanego w małym formacie, który utrudnia czytanie (trzeba siłować się z książką, by dostatecznie szeroko ją otworzyć). Mimo to zawartość broni się sama (gladiusem). Oczywiście, czytając kolejne opisy krwawych walk, latających kończyn i rozłupywanych głów możemy poczuć się nieco zmęczeni tematem. Ale warto przeczytać całość, bo każde następne opowiadanie to niespodzianka. Ta antologia jest jak pudełko czekoladek, czasem trafisz na ulubioną orzechową, a czasem na znienawidzoną rumową. Będzie słodko, czy wytrawnie?  A może całkiem niestrawnie? Tutaj wszystkie „czekoladki” są co najmniej strawne. Brawa dla Fabryki Słów za danie szansy „świeżakom”. Niektóre ich opowiadania są naprawdę świetne, więc radzę zapamiętać nazwiska. Oby był to dla nich pierwszy krok do fantastycznego panteonu.

Nasza ocena: 7,2/10

Trudno jest ocenić antologię, bo każdy autor reprezentuje swoistą wrażliwość. Opowiadania jednak nie schodzą poniżej pewnego poziomu, więc czytanie jest przyjemnością. Takiej propozycji jeszcze na polskim rynku nie było. Plusik za nowe nazwiska, kilka jest z pewnością wartych uwagi.

Fabuła: 7,5/10
Bohaterowie: 7,5/10
Styl: 7,5/10
Wydanie: 6,5/10
Exit mobile version