Site icon Ostatnia Tawerna

To jak powrót do domu. „Hobbit, czyli tam i z powrotem” J.R.R Tolkiena – recenzja książki

Hobbit jest książką dla dzieci, tak mówili w 1937 roku Tolkien, jego wydawca i krytycy. Jej pierwszym w historii recenzentem był dziesięciolatek. Ale czy to automatycznie wyklucza dorosłych jako odbiorców historii Bilba Bagginsa i kompanii Thorina? Absolutnie nie!

Od Hobbita często zaczyna się przygodę z fantasy. Dlatego ta powieść wielu osobom może kojarzyć się z dzieciństwem. Czytanie jej po latach przypomina powrót do magii pierwszego razu, nawet gdy — już jako dorośli — widzimy, że być może książka ta nie jest do końca idealna. Nie musi zresztą dotyczyć to samej fabuły, a konkretnego wydania.

Pan Baggins nie szuka przygód

Główny bohater, Bilbo Baggins, to szanowany obywatel swojej społeczności, hobbit stroniący od awantur i nieoczekiwanych decyzji. Jego życie jest wyjątkowo spokojne, wypełnione posiłkami, paleniem fajki i spacerami po sielankowym Shire. I pozostaje takie aż do dnia, w którym w jego drzwiach staje czarodziej Gandalf oraz trzynastu krasnoludów. To z nimi pan Baggins wyrusza na wyprawę po ich utracone dziedzictwo (i skarb). W drodze przyjdzie im zmierzyć się z wielkimi pająkami, goblinami i… smokiem. Ta przygoda na zawsze odmieni życie Bilba oraz jego kompanów, a także wpłynie na losy całego świata.

Ta opowieść Tolkiena niesie wyjątkowo uniwersalny i ponadczasowy przekaz. Nawet jeżeli ktoś nie podejmuje nigdy ryzyka — czy to boi się to robić, nie czuje się na siłach, lub nigdy nie miał okazji — to może zmienić swoje życie, nabrać odwagi poprzez stawianie czoła niebezpieczeństwom.

W Hobbicie zawsze podobało mi się też to, że Tolkien zwracał się bezpośrednio do czytelnika. To dobry zabieg, szczególnie kiedy wykorzystany jest dowcipnie i nienadużywany. Tutaj tworzy wrażenie, jakoby narrator chciał wtajemniczyć młodego czytelnika w sekrety świata, uczynić go swego rodzaju honorowym członkiem wyprawy pod Samotną Górę.

Ssskarbie, mój najdrożssszy!

W tym eleganckim wydaniu, po raz pierwszy zetknęłam się z tłumaczeniem, którego autorką jest Paulina Braiter. Do tej pory czytałam wydanie Marii Skibniewskiej, a z wersją Andrzeja Polkowskiego nie miałam styczności. I choć była to dla mnie nowość, przez większość lektury specjalnie mi nie przeszkadzała, choć zauważałam różnice. W mojej głowie Bilbo zawsze będzie żuł biszkopt, słuchając narady krasnoludów w swoim domu, zamiast go pogryzać. Jednakże, powieść w przekładzie Braiter czytało mi się przyjemnie. Humor i puszczanie oka do czytelnika wypadły świetnie, a poza tym rozmowę Thorina z królem elfów mogę czytać w każdym wydaniu.

Problem pojawił się w dwóch miejscach: przy pieśniach, które traciły w tłumaczeniu Braiter melodię, oraz przy najważniejszym słowie wypowiadanym przez Golluma. O wiele łatwiej wypowiedzieć nam pod nosem to ssskarbie, niż używane tutaj, przeciągane najdrożssszy. Te elementy już trudniej było mi zignorować.

Każdy może mieć swojego ulubionego tolkienowskiego tłumacza, na którego wersjach się wychował. Skibniewska również popełniała błędy i czasami dodawała swoje trzy grosze, co zmieniało niekiedy sens zdania lub fragmentu (Tukowie w oryginalne nigdy nie poślubiali goblinów, nieważne co mówiły plotki), wszyscy też wiemy, jak totalnym tłumaczem był Jerzy Łoziński. Po prostu trudno zapomnieć wersję przeczytaną za młodu, którą utożsamia się z daną książką.

W tej wersji znajdziemy zarówno ilustracje w kolorze, zajmujące całą stronę, ale także szkice wykonane ołówkiem i dopasowane do konkretnych fragmentów. Po wewnętrznej stronie okładki umieszczono także dwie mapy: Śródziemia oraz Samotnej Góry. Wszystkie te rysunki wykonał Alan Lee, świetnie znany każdemu fanowi książek Tolkiena brytyjski artysta. Jego prace czynią Hobbita od wydawnictwa Zysk i Spółka jednym z piękniejszych wydań, w klasycznej odsłonie, która będzie dobrze prezentować się na półce.

Magia dla wszystkich

Pisanie recenzji Hobbita, książki wydanej ponad 80 lat temu, mogłoby niektórym wydać się zbędne. Wiele zostało już o niej napisane i powiedziane, a samą historię udało się rozciągnąć na trzy filmy. Ci, którzy tę powieść znają, mają własne doświadczenia związane z jej odbiorem, a także okolicznościami czytania tej książki. Może sięgnęliście po nią tylko raz, a może — jak ja — odświeżacie sobie przygody Bilba co roku.

Hobbit to bardzo dobrze napisana, nie rozwleczona, jak niektórzy mówią o Władcy pierścieni, historia, z ciekawymi postaciami, uniwersalnym przesłaniem i niezwykle bogatym światem, który możemy eksplorować również w innych dziełach pisarza. Warto się z nią zapoznać, ponieważ to już klasyk fantastyki. I albo przeczytacie ją ten jeden raz, albo będziecie jeszcze wiele razy powracać do wędrówki Bilba Bagginsa i jego spotkanie ze smokiem.

Exit mobile version