Poławiacz to pierwsze i jedyne dotąd dzieło Johna Langana, które zostało przetłumaczone na język polski. Chociaż ten amerykański pisarz ma w swoim dorobku już mnóstwo opowiadań i esejów wydanych w ciągu ostatnich 20 lat, polskim czytelnikom daje się poznać dopiero od swojej drugiej, wydanej w 2016, a przetłumaczonej w 2022 roku, powieści. Ale za to z porażającym efektem!
Tysiące wymiarów jednej, prostej historii
Głównym bohaterem powieści jest Abraham, którego żona zmarła po trudnej walce z rakiem. Mężczyzna wpada w alkoholizm, z którego udaje mu się wyjść dzięki powrotowi do starego zajęcia – wędkowania. Gdy jego znajomego z pracy spotyka tragedia, w której też traci rodzinę, Abe postanawia pomóc mu, wciągając w swoje ulubione zajęcie. Początkowo się to udaje. Jednocześnie daje to początek najdziwniejszej i najstraszliwszej historii jego życia…
O Poławiaczu można by się rozpisywać na wiele, wiele stron, a to dlatego, że dzieło to jest niezwykle wielowymiarowe, choć przedstawiona w nim historia jest – koniec końców – prosta. Porusza tematykę straty, śmierci, tęsknoty, bólu istnienia, desperackiego poszukiwania namiastki szczęścia – a więc uczuć, z którymi wielu z nas może się utożsamić. Tematy te, ubrane w przepełnioną napięciem atmosferę grozy, okraszone mgłą i długotrwałą niepewnością, przykuwają wręcz czytelnika do książki, od której naprawdę trudno się oderwać.
Fabuła wykracza poza sfery znanych nam sposobów poznania i przedstawia każde wydarzenie z różnych perspektyw. Zmusza nas do zastanowienia się: czy faktycznie świat, który znamy, to świat rzeczywisty? Czy jedyny? Ma się wrażenie, że im bardziej chcemy się dowiedzieć, co stanie się dalej, tym bardziej autor oddala od nas puentę, zarysowując jeszcze szerszy obraz całej historii. Dochodzi do tego, że utożsamiamy się z głównym bohaterem jeszcze mocniej, bo jak on pragniemy poznać przyczyny całej tej zawiłości. Czekamy i czekamy, jakbyśmy sami oddawali się wędkowaniu. Jesteśmy wciąż skołowani, ale podskórnie wiemy, że to wszystko ma jakiś sens i rozwiązanie. Obyśmy je tylko poznali, zanim oszalejemy…
Czerpanie z bogactwa literatury bez powielania
Wielowymiarowość Poławiacza polega również na widocznych niemal od razu dla miłośnika literatury klasycznej odniesieniach do największych dzieł gatunków grozy, horroru czy weirdfiction. Już na wstępie czytamy fragment melvillowskiego arcydzieła Moby Dick, prawdopodobnie najwspanialszego w dziejach utworu traktującego o pracy na otwartym oceanie. Nawiązań do niego możemy się dopatrzeć w Poławiaczu mnóstwo. Nie jest to co prawda nic szczególnego, gdyż odwołań takich we współczesnych literaturze, filmie i serialach jest pełno, jednak tutaj są one wyjątkowe, subtelne i, choć często oczywiste, to jakby przypadkowe.
O przypadkach jednak nie ma tutaj mowy. Swoją drugą książkę Langan pisał przez 13 lat! Widać to w absolutnie każdym elemencie tej powieści, w każdym detalu historii, a już szczególnie w jej klimacie. Wszystko jest perfekcyjnie dopracowane, choć przez większość akcji ogarnia nas chaos. Jak się z czasem okazuje, tylko pozorny.
Poza Moby Dickiem w powieści tej widać silne inspiracje Langana twórczością Lovecrafta (co też wyraża się w wielu innych jego dziełach), a także Edgara Allana Poego, Josepha Sheridana Le Fanu, Williama W. Jacobsa czy Stephena Kinga. Nawiązując jednak to tych pisarzy, Langan nie kopiuje, a raczej przedstawia swoją wersję poruszanych przez nich zagadnień.
Jeśli smakujecie w dziełach powyższych autorów, Poławiacz to zdecydowanie pozycja dla Was.
Enigmatyczny Poławiacz
Tajemnicze w tej powieści jest niemal wszystko, przynajmniej z początku, ale długo też takim pozostaje. Ciągłe napięcie, w którym trzyma nas autor, tylko wzmaga nasz apetyt na wyjaśnienie licznych zagadek. Wyjaśnienie to długo nie nadchodzi, co wzbudza w nas swojego rodzaju irytację i desperacką chęć dojścia do prawdy. A gdy wraz z głównym bohaterem wreszcie do niej docieramy, zastanawiamy się – czy na pewno chcieliśmy ją poznać?
Sam centralny bohater – tytułowy Poławiacz – odkąd tylko pojawia się o nim wzmianka, owiany jest enigmatyczną mgłą. Wiemy, że jest postacią kluczową w kwestii odkrywania tajemnic przedstawionych wydarzeń, ale dużo wody w Potoku Holendra upłynie, zanim poznamy jego prawdziwe znaczenie dla historii.
Skoro już o nim mowa, enigmatyczny prawie do samego końca jest Potok Holendra, związany ze strasznym sekretem, o którym nikt z miejscowych nie chce mówić. Dopiero historia opowiedziana przez właściciela tawerny, Howarda, wyjaśnia część tych tajemnic, ale wciąż nie wszystkie.
Horror w innym znaczeniu
Poławiacz jest horrorem wyjątkowym. Fakt, mamy w nim do czynienia z potworami i scenami z piekła rodem, są one jednak sporadyczne. Najbardziej przerażające w powieści są te ludzkie, przyziemne aspekty wydarzeń, a więc strata bliskich, samotność i bezbrzeżna tęsknota. To one w końcu zmierzają do tych wszystkich strasznych rzeczy, one są ich przyczyną. Przerażająca jest perspektywa tego, do czego mogą nas doprowadzić.
Mistrzostwo przedakcji
Jak wspomniałam już wcześniej, gdy wydaje nam się, że docieramy do sedna sprawy, nagle wszystko jeszcze bardziej się komplikuje, bo autor rozszerza historię. Robi to poprzez wprowadzenie przedakcji – i trzeba przyznać, że jest to majstersztyk! Znów widoczna jest jego wieloletnia, skrupulatna praca nad książką. W pewnym momencie można zgubić się w treści, zastanawiając się, czy to wypadki dotyczące głównych postaci, czy tylko opowieść jednego z bohaterów. Niemniej jednak akcja zawsze zawiązuje się sensownie, a wszystkie przedstawione światy łączą w końcu w jeden. Co zresztą bywa naprawdę zatrważające…
Wydanie na miarę arcydzieła
Co tu dużo mówić – wydanie polskiego tłumaczenia zachwyca! Już sama okładka zachęca do sięgnięcia po książkę – widnieje na niej impresjonistyczny, bardzo oszczędny w formie i kolorystyce obraz. Spokojne morze budzi grozę, tworzy atmosferę oczekiwania na nadchodzącą burzę. Świetnie zapowiada treść książki. Rysunki wewnątrz to małe dzieła sztuki. Pełne są mroku, a każdy z nich odzwierciedla inną część historii. Nie sposób się przy nich nie zatrzymać przynajmniej na chwilę. Wizualna uczta!
Nasza ocena: 9,7/10
Wspaniałe dzieło grozy na miarę klasyków literatury! Wysmakowane i wypieszczone do najmniejszego szczegółu, ale bez najmniejszej przesady. Pozycja obowiązkowa!Fabuła: 10/10
Bohaterowie: 9/10
Styl: 10/10
Wydanie i korekta: 10/10