Mr. Silence ma zdecydowanie niewdzięczną pracę. Zamiast – ku uciesze publiczności – grać na swoim elektrycznym banjo, staje się katem z instrumentem. Poznajcie jego historię!
Bohater czy łotr?
Akcja Mr. Silence przenosi nas do uniwersum znanego już komiksu Bajabongo. Jego tytułowy bohater to człowiek, którego nieodłącznym atrybutem jest elektryczne banjo. To za jego pomocą przeszywa wszechogarniającą ciszę i zabija słuchających zagranej przez niego muzyki. W ten sposób wykonuje na skazańcach wyroki śmierci, walczy z monstrami nękającymi ludzi czy pomaga swym przełożonym, kiedy miasto atakowane jest przez wrogów. Co się jednak stanie, kiedy sami mieszkańcy wzniecą bunt przeciw rządowi? Mr. Silence będzie musiał z pewnością podjąć bardzo trudną decyzję.
Bądźcie cicho!
Autorem komiksu Mr. Silence jest pochodzący z Zabrza Marek Turek. Odpowiada on zarówno za fabułę, jak i oprawę graficzną zeszytu. Sam album podzielony został z kolei na sześć krótkich opowieści. Każda z nich jest dość makabryczna. Elektryczne banjo głównego bohatera zabija bowiem w sposób niezwykle okrutny i krwawy. Same postaci są z kolei dość tajemnicze i groteskowe, z kolei klimat gęsty i ponury. Twórca postanowił nie dodawać tu żadnych kolorów poza czernią i bielą. Ponadto historia jest niema i pojawiają się w niej jedynie nuty, kiedy ktoś zaczyna grać. Nie tylko Mr. Silence ma bowiem instrument. Najwyraźniej nikomu innemu nie wolno przerywać ciszy, bo za to czeka go najwyższy wymiar kary. Należy jeszcze wspomnieć, że przez takie zabiegi niektóre fragmenty wymagają wnikliwej analizy odbiorcy i jego własnej interpretacji na temat tego, co aktualnie dzieje się na kolejnych kadrach. Przy oglądaniu musimy się więc skupić i poświęcić temu zajęciu trochę czasu. Inaczej możemy nie zrozumieć do końca, co dzieje się w historii i nie docenić płynącego z niej przesłania.
Sprawdźcie sami
Mr. Silence to z pewnością niezwykle ciekawa pozycja i warto się zapoznać. Mroczna i momentami nieco abstrakcyjna. Osobiście przywodzi mi na myśl cykl telewizyjny, w którym wyświetlano krótkie filmy animowane zatytułowany Mała rzecz, a cieszy. Tam również często bywało krwawo, a odcinki niosły w sobie głębszy przekaz. Tak jest i w przypadku tego komiksu. Dodajmy do tego ciekawą kreskę i nieco przerażające postacie. Każdej z nich należy poświęcić kilka chwil, nim przejdziemy do kolejnych stron. Czy historia spodoba się każdemu? Pewnie nie. Jednym nie spodoba się pewnie oprawa graficzna, inni uznają, że niemy komiks nie jest tym, czego szukają. Także kolejne historie, które kończą się za każdym razem większą lub mniejszą rzezią, mogą wydawać się mało interesujące. Mnie jednak dzieło Marka Turka zaintrygowało i po pierwszej lekturze wróciłem do niej, by wyłapać wszystkie mogące mi wcześniej umknąć niuanse. Polecam każdemu. Zapoznajcie się z gościem z elektrycznym banjo i oceńcie, czy jego przygody do Was trafią.
Nasza ocena: 7,5/10
Mroczna i groteskowa pozycja, z którą warto się zapoznać.Fabuła: 6,5/10
Bohaterowie: 8/10
Oprawa graficzna: 7,5/10
Wydanie: 8/10