Pamiętacie cokolwiek z Zielonej latarni poza wielkim dymiącym grzybem w finale i komputerowym kostiumem Ryana Reynoldsa? A jego kumpla inżyniera, którym na pewno nie był Maurcie z IT Crowd?
To był właśnie Taika David Waititi. Scenarzysta, aktor, komik, malarz. Nowozelandczyk Roku 2017. Reżyser prawdopodobnie najbardziej kolorowego filmu Marvela.
Kiwi z kamerą
Urodził się w 1975 roku w Wellington, jako syn Maorysa i Żydówki. Zanim został scenarzystą i reżyserem grywał niewielkie role w niezależnych filmach, ale głównie zajmował się działalnością komediową. Wraz z kolegami ze studiów, wśród których znajdowali się Bret McKenzie i Jemaine Clement, stworzył grupę So You’re a Man. Z tego zespołu narodziły się później kolejne projekty: The Humourbeasts i Flight of the Conchords oraz wieloletnia przyjaźń i współpraca z Clementem.
Jemaine Clement i Taika Waititi
Dwa jego pełnometrażowe filmy były nominowane do głównej nagrody na festiwalu w Sundance: Eagle vs. Shark, dziwna komedia romantyczna z 2007 roku, oraz nakręcony trzy lata później Boy komedio-dramat o chłopcu czekającym na zaniedbującego go ojca.
Wspólnie z Clementem stworzyli również mockument Co robimy w ukryciu o wampirach żyjących na przedmieściach Wellington. Pełen krwi i specyficznego humoru film stał się hitem także poza rodzimą Nową Zelandią. W wachlarzu wampirzych stereotypów (obok średniowiecznego włodarza i sobowtóra Nosferatu) bohater Waititiego, Viago, był nieco nieporadnym dandysem, który przez dekady wspominał swoją niespełnioną miłość.
Clement i Waititi w towarzystwie Jonathana Brugha – „Co robimy w ukryciu”
Przez całą karierę Waititi zajmował się też reżyserią teledysków (także dla Flight of The Conchords) i reklam. To on jest autorem rządowej kampanii dotyczącej niebezpieczeństw prowadzenia samochodu pod wpływem narkotyków. Wystąpił także w kampanii New Zealand Human Rights Commission dotyczącej rasizmu i nawet tutaj prezentuje swój ironiczny styl.
Niedługo przed rozpoczęciem prac nad Thorem, Waititi nakręcił kolejny film w swojej ojczyźnie. Hunt for the Wilderpeople okazał się hitem na możliwości lokalnego rynku, zarabiając osiem milionów dolarów (i dodatkowe piętnaście milionów na świecie). Film, w którym główną rolę zagrał Sam Neill, przebił popularnością Boy’a. Waititi powiedział wtedy, że to “najszczęśliwszy i zarazem najsmutniejszy dzień w jego karierze”.
Outsider w Hollywood
W USA dostrzeżono go po raz pierwszy w 2004 roku. Wtedy otrzymał nominację do Oscara za krótkometrażowy film Two Cars, One Night. Podczas ceremonii udawał, że śpi, gdy Jeremy Irons prezentował jego kategorię. Uważa, że ludzie biorą te wielkie gale i prestiżowe nagrody tak poważnie, jakby dotyczyły nauki o kosmosie. Był zachwycony tegoroczną wpadką z nagrodą dla najlepszego filmu.
Kilkanaście lat później napisał scenariusz disneyowskiej animacji Vaiana – skarb oceanu, której akcja miała rozgrywać się na wyspach Polinezji. W projekcie wzięło udział kilkunastu aktorów i twórców o korzeniach polinezyjskich – w tym jego przyjaciel Jemaine Clement oraz Rachel House, z którą pracował przy kilku projektach (ją także zobaczymy w Thorze).
W ciągu pięciu lat pracy nad filmem z historii Waititiego pozostało niewiele: Vaiana miała na początku sześciu braci, do żeglowania namawiał ją ojciec, a cała historia oparta była na problemach z płcią oraz rodziną. Mimo zmian, które uczyniły z Vaiany niemal zupełnie nową historię, nazwisko Waititiego pojawia się w napisach końcowych. On sam wycofał się z tego projektu dosyć szybko, by zająć się filmem o wampirach.
Immigrant Song
Ta piosenka zdefiniowała styl Thora: Ragnarok. Przynajmniej tak uważa szef Marvel Studios Kevin Feige, który stał się wielkim fanem Taiki i namawia go teraz na dalszą współpracę. Kiedy Waititi przygotowywał dla Marvela swoją wizję filmu, opatrzył ją właśnie tym utworem Led Zeppelin. Trudno mu się dziwić, skoro tekst traktuje o wikingach i wspomina nawet o młocie bogów. Użyto jej już w zwiastunach i w filmie.
Obsada „Thor: Ragnarok” jest super-poważna na San Diego Comic Con
Waititi od początku dostał sporą swobodę pracy nad Thorem. Sam nawet przyznał w kilku wywiadach, że spora część dialogów była improwizowana – jak na przykład kwestia Thora o Hulku jako koledze z pracy. Jest to o tyle interesujące, że Disney zwolnił niedawno duet reżyserski Phila Lorda i Christophera Millera, pracujących nad filmem Solo. A Star Wars Story. Tymczasem Waititi mógł krzyczeć zza kamery na swoich aktorów, jeżeli do głowy przyszła mu jakaś kwestia, która pasowała do sceny. Podczas tegorocznego San Diego Comic Con wspominał nawet, że Mark Ruffalo potrafił podejść do niego po skończonym dniu zdjęciowym i zapytać, jakim cudem nie zostali jeszcze zwolnieni.
Opublikowane do tej pory zdjęcia i zwiastuny pokazały, że Marvel w końcu pozwolił reżyserowi w pełni zrealizować swoją wizję (podczas gdy Edgar Wright pożegnał się ze studiem przy Ant-Manie przez kreatywne różnice). Pierwsze recenzje, które już pojawiły się w sieci, świadczą o tym, że zmiana pompatycznego tonu poprzednich dwóch filmów na coś lżejszego, okraszonego neonowymi kolorami i mnóstwem żartów wyszła serii na dobre.
Bubbles i cała reszta
Podczas pracy na planie Thora Waititi nie chciał się rozpraszać żadnym innym projektem, bo przyznał kiedyś, że ma problemy ze skupieniem uwagi. Ale kiedy tylko skończy się szał na boga piorunów, zabierze się za coś innego. Ma w planach film na podstawie własnego scenariusza – jakąś beztroską historię, spin-off o wilkołakach, które pojawiły się w Co robimy w ukryciu, a także animację poklatkową o szympansie Michaela Jacksona imieniem Bubbles.
Wszystko to brzmi jak skromne produkcje, do jakich Waititi przyzwyczaił się przez dwadzieścia lat swojej kariery. Oczywiście dostawał scenariusze produkcji z wielomilionowymi budżetami, jednak dopiero historia Thora pozbawionego mocy poruszyła go na tyle, że zdecydował zgłosić się na fotel reżysera. Nawet wynajął biuro w Los Angeles, czego nigdy by się pewnie sam po sobie nie spodziewał. A potem, w tym ujmującym jego duszę scenariuszu, wprowadził swoje zmiany, bo tak właśnie pracuje Taika Waititi.
Ragnarok, czyli przełom?
Powyższe pytanie może nie mieć znaczenia, jeżeli Waititi zwyczajnie nie będzie chciał podążać dalej tą ścieżką. O Thorze: Ragnarok mówił jeszcze niedawno, że to prawdopodobnie jego jednorazowa przygoda z blockbusterem i dlatego chce zrobić z niego film, który można obejrzeć bez znajomości poprzednich części. Teraz jednak zmienił zdanie i chętnie znowu odwiedziłby Asgard w kolejnym sequelu.
W niedawnym wywiadzie dla „The Guardian” przyznał, że nie czuje potrzeby wyrwania się z domu, by coś osiągnąć – jak robi to wielu nowozelandczyków. Do końca roku pozostaje w Los Angeles ze względu na promocję Thora. Potem chętnie powróci do kręcenia niezależnych filmów w Nowej Zelandii. Ma tam stałą publiczność, doświadczenie w branży i renomę – w końcu nie otrzymał tytułu Człowieka Roku tylko za ładny uśmiech.
Zapisz
Zapisz