Site icon Ostatnia Tawerna

Szkoła magii, ale trochę inna – recenzja komiksu „Twisted-Wonderland. Zdarzenia w Heartslabyulu”, t. 1

Yuken Enma to młody chłopak, któremu udało się wznowić działalność klubu kendo w swoim liceum i przygotowuje się do pierwszego dużego turnieju. Wszystko jednak idzie na marne, gdy wracając ze szkoły do domu, staje przed tajemniczą karetą. Zanim jednak chłopak zrozumie, co się dzieje… wyskakuje z trumny podczas ceremonii przyjęcia do Night Raven College. Szkoła magii, mroczne rytuały, dziwne stworzenia i Disney? Czy z tego połączenia może wyjść coś dobrego?

To gdzie ja tak w zasadzie jestem?

Na wstępie zaznaczę, że manga oparta jest na grze o tym samym tytule, wydanej na urządzenia mobilne. I cóż… w grę tę nie grałem, ale ponoć osoby jej nieznające niczego nie tracą. Po za tym to w końcu recenzja mangi, a nie gry.

Skoro mamy to już za sobą, to może przejdźmy do tego, o czym w zasadzie jest ten tytuł? Yuken Enma, bo tak na imię ma główny bohater, to młody kapitan licealnej drużyny kendo, którą przygotowuje na nadchodzący turniej. Tak się jednak składa, że wracając ze szkoły do domu, zostaje wciągnięty do tajemniczej karety, która okazuje się być portalem w kształcie trumny! Chłopak bardzo szybko dowiaduje się, że kopnął go zaszczyt zapisania się do Night Raven College – elitarnej szkoły magii i czarodziejstwa… przepraszam, to nie to uniwersum, chociaż śmiem twierdzić, że twórcy mocno się na nim wzorowali. Yuken stwierdza, że wszystko to bardzo interesujące, ale musi już spadać, bo przecież ma turniej do wygrania. O dziwo, wrócić jednak nie może, bo Japonia, z której przybył, tak jakby przestała istnieć. Żeby było ciekawiej, chłopak nie ma za grosz talentu do magii, więc i tak nie może zostać uczniem. Na szczęście dyrektor tej placówki proponuje mu ciepłą posadkę… woźnego.

Akcja mangi rozgrywa się w świecie, który wydaje się być inspirowany Harrym Potterem, złoczyńcami Disneya i Alicją w Krainie Czarów. Pewne nawiązania są raczej oczywiste, bo mamy w końcu szkołę magii, tylko domów w tym przypadku jest więcej. Każdy z nich ma swojego patrona, czyli antagonistę poszczególnych bajek Walta Disneya. Znajdziemy tu Królową Kier z Alicji w Krainie Czarów, Dzafara z Aladyna, Urszulę z Małej Syrenki itp. Są również odniesienia przynajmniej trochę subtelniejsze, bo np. gł. bohater zaprzyjaźnia się z przypominającym tanuki kotem, którego wygląd, ale i zachowanie przywodzi na myśl kota z Cheshire. Zresztą samo przeniesienie się chłopaka z naszego świata do tego bajkowego też trochę przypomina motyw z powieści Lewisa Carrolla (chociaż tutaj pewnie przesadzam). Jak już mówimy o tych hmm… inspiracjach, to dopiero po przeczytaniu mangi przyszło mi do głowy, że postać Enmy i magicznego koto-szopa zahacza trochę o postać Argusa Filcha i Pani Norris. Przypadek? W ogóle wiedzieliście, że nazwisko nowego woźnego – Enma to imię władcy krainy zmarłych w mitologii japońskiej? Jeśli dodać do tego fakt, że wspomniany kot o imieniu Grimm (od tych braci Grimm? hmm) wygląda, jakby wyszedł z piekła i potrafi czarować ogniem, to wszystko ma sens.

Lustereczko, powiedz przecie…

No dobrze, ale o tym już dosyć. Jak Twisted-Wonderland. Zdarzenia w Heartslabyulu prezentuje się od strony graficznej? Za projekty postaci odpowiada Yana Toboso, twórczyni mangi Kuroshitsuji i widać tu jej charakterystyczną elegancję. Rysunki jednak wyszły spod ręki Sumire Kowono, która bardzo dobrze radzi sobie z naśladowaniem stylów z różnych epok Disneya. Wszystkie posągi złoczyńców są natychmiast rozpoznawalne, a domek krasnoludków jest doskonały w każdym szczególe, przywodząc na myśl moment z oryginalnej animacji, w której po raz pierwszy pojawiła się Królewna Śnieżka.

Zastosowano tutaj również bardzo ciekawy zabieg, mianowicie styl graficzny jest inny w zależności od świata, w którym znajduje się gł. bohater. Kiedy spędza czas w naszym świecie, postacie są projektowane bardzo realistycznie, tak aby wyglądały, jakby pochodziły z serialu, którego akcja rozgrywa się we współczesnym liceum. Z kolei, gdy chłopak przenosi się do Twisted Wonderland, ludzkie postacie, których twarze możemy zobaczyć, mają wygląd w stylu bishonen. Jednak kiedy to Yuken jest w bajkowym świecie, nadal wygląda, jakby należał do historii ze współczesnego liceum. Ten zabieg graficzny prawdopodobnie miał podkreślić, że bohater pochodzi z innego wymiaru i nie do końca pasuje do nowej krainy.

Całkiem niezły początek

Tom pierwszy służy w zasadzie jako wprowadzenie do świata Twisted Wonderland. Fabuła głównie opowiada o aklimatyzacji Yukena do nowego życia w Night Raven College oraz jego spotkaniach z innymi uczniami Heartslabyulu. Nasz bohater zawiązuje przyjacielskie więzi z kilkoma postaciami, chociaż nie brakuje tu też tych, którym nowy „uczeń” nie przypadł do gustu. Akcja toczy się w przyzwoitym tempie, mimo że wyraźnie wydaje się, że historia jeszcze się nie zaczęła. Na pewno dużym plusem jest masa kulturowych odniesień.

Mam jednak nadzieję, że fabuła w kolejnych tomach nabierze tempa, a powiązania z oryginalnymi bajkami, czy też baśniami będą silniejsze i lepiej dopasowane. Dostaliśmy, w pewnym stopniu, wprowadzenie do pierwszego antagonisty – Królowej Kier. Część postaci miała nawet imiona odnoszące się do rodzaju i tradycyjnej hierarchii kart, ale wydaje mi się, że to trochę za mało. Oczywiście sam tom czytało się całkiem przyjemnie i jako wstęp do większej historii wypada on po prostu ok. Złoczyńcy Disneya zostali przedstawieni w ciekawy sposób, dobrze komponując się z różnymi stylami graficznymi. Twisted-Wonderland. Zdarzenia w Heartslabyulu kończy się pewnym cliffhangerem, więc nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, co jeszcze przyniesie nam ta seria!


Nasza ocena: 7,5/10

Jeśli lubisz Disneya i magię, a mangi, takie jak Kuroshitsuji nie są Ci obce, to prawdopodobnie sięgając po tę serię, będziesz zadowolony.



Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 7/10
Oprawa graficzna: 7/10
Wydanie: 9/10
Exit mobile version