Amerykańskie teorie spiskowe nie są wybawieniem, a przekleństwem. Cole Turner, bohater Departamentu prawdy zajmował się nimi całe życie. Dziś jednak nie wie, o jakie ideały tak naprawdę walczył… Autorzy James Tynion IV i Martin Simmonds zadbali o czytelnika i dostarczyli mu więcej, niż być może oczekiwał.
Z życia zwykłego (?) człowieka
Cole Turner jest agentem FBI. W swojej pracy poświęca szczególną uwagę teoriom spiskowym, które – a czemu by nie – zaczynają dominować w jego życiu. Przywołany w tytule Departament prawdy to natomiast agencja, której zadaniem, przynajmniej w założeniu, jest tłumić wszelkie teorie spiskowe, a raczej wyjaśniać, co jest prawdą, a co nią nie jest. Sposób, w jaki James Tynion IV (Coś zabija dzieciaki) opisuje świat, na pewno spodoba się fanom komiksu wielowarstwowego – tom bowiem możemy czytać wielokrotnie i nigdy nie przestanie nas on zaskakiwać. Co prawda z łatwością możemy odnaleźć w nim nieco absurdalne pomysły, jednak pamiętając, że jest on pewną kreacją autorską, łatwiej będzie nam je przełknąć. Należy uznać Departament prawdy za współczesny przykład mrocznego sci-fi, z dodatkiem political ficion i sensacją. Daje on nam nadzieję, że to, co najlepsze, jest dopiero przed nami, wszak Departament prawdy można analizować również z uwzględnieniem minihistorii zawartych w głównej fabule.
Intryga goni intrygę
Komiks to w równym stopniu współpraca scenarzysty i ilustratora. W Departamencie prawdy wszystko może się podobać! Grafiki wzmagają nastrój tajemniczości, który towarzyszy dociekaniom agenta. Co prawda autorom nie udało się uniknąć nieco przewidywalnej fabuły, ale na tle całości zupełnie nie razi to odbiorcy. Grafiki Martina Simmondsa wynagradzają wiele i podkreślają jego kunszt jako artysty. W komiksie dominują dwa symboliczne kolory: czerń i czerwień, często rozmazane, rozmyte, które umiejętnie podkreślają istotę przekazu. Simmonds opowiada swoją własną historię! Należy podkreślić, że autorzy nie poruszają wyłącznie błahych (z punktu widzenia odbiorcy w danym wieku) tematów; czasem uruchamiają machinę, którą niezwykle ciężko zatrzymać – wtenczas czytelnik sam zastanawia się, co jest prawdą, a co tylko ułudą. Wątpliwości najpewniej pojawiają się z uwagi na sposób zachowania protagonisty. Nie jest on detektywem z krwi i kości, raczej agentem poszukującym prawdy w nieco wolniejszym tempie.
Niech trwa
Komiks jest niedługi – zaledwie 152 strony, niemniej tyle w zupełności wystarczy, aby czytelnik dał się wciągnąć w świat spisków, utarczek słownych, wszechobecnych zagrożeń. Na uwagę zasługuje również tłumaczenie Pauliny Braiter, która współtworzy dziełko godne uwagi. Wydawnictwo Non Stop Comics wydało prawdziwą perełkę, która na długo pozostanie w pamięci czytelnika. Na szczęście kontynuacja serii jest już dostępna!
Nasza ocena: 8,2/10
Teorie spiskowe zamknięte tymczasem w jednym tomie. Polecam!Fabuła: 8/10
Bohaterowie: 9/10
Oprawa graficzna: 8/10
Wydanie: 8/10