Dziś swoje święto mają wszyscy astronauci, astronomowie i kosmici. Przyłączamy się do celebracji fantazjując o międzygwiezdnych wojażach.
Z Zoltanem Chivayem do Śródziemia
Zoltan Chivay, weteran drugiej wojny z Nilfgaardem, przyjaciel Geralta, krasnolud ubierający mądrości w proste i zrozumiałe słowa. Nietuzinkowa erudycja i pojmowanie świata sprawiają, że w jego towarzystwie mógłbym podróżować w niejedno miejsce z pewnością nie narzekając na nudę. Gdzie w takim razie w pierwszej kolejności udał bym się z Imć Zoltanem? Na pewno była by to Arda, miejsce wojny o pierścień, knowań Saurona i bohaterstwa Aragorna. Z pewnością byłby zainteresowany światem, w którym nieludzie nie są traktowani z pogardą, a miejscowi krasnoludowie mogliby wiele wyciągnąć z jego mądrości. Ktoś jednak mógłby się przyczepić: „ArcziNie, ale miało być o planetach, a nie fantastycznych krainach jak Śródziemie”. Jednak fani prozy mistrza Tolkiena doskonale wiedzą, że po najeździe Ar-Pharazôna Złotego na ziemie Amanu, Eru Ilúvatar odmienił postać Ardy sprawiając, iż stała się ona kulą, a jak wiadomo, oprócz płaskiej ziemi unoszonej przez słonie na olbrzymim żółwiu, planety cechują się właśnie takim kształtem. – Artur Niedoba (ArcziN)
Dungeons and Dragons w kosmosie?
Moją pierwszą przygodą związaną z odwiedzinami Faerunu była gra Neverwinter Nights. Następnie dołączyły do niej Baldur’s Gate i Icewind Dale. Wreszcie zakupiłem podręczniki, zebrałem drużynę śmiałków i wyruszyliśmy w podróż do tego świata dzięki Dungeons and Dragons. Osobiście pokochałem to miejsce. Zaopatrzyłem się oczywiście w Forgotten Realms: Opis świata i studiowałem załączoną do niego mapę kilka razy w tygodniu. Na zawsze pozostał mi sentyment do Wybrzeża Mieczy, ale i Evermeet, Grzbiet Świata czy Amn stały mi się bliskie. Gdybym faktycznie mógł się tam przenieść, to zwiedzanie pewnie rozpoczął bym od Neverwinter, a dalej ruszył do Luskanu czy Wrót Baldura. A kogo zabrałbym ze sobą? Moją drugą ulubioną „miejscówką” jest Azeroth. Lata spędzone przy World of Warcraft zrobiły swoje i jako dumny wojownik Hordy chętnie zabrałbym kogoś właśnie z tego uniwersum. Pewnie sporo osób mnie teraz skrytykuje, ale aktualnie wiernie służę aktualnemu Warchiefowi czyli Lady Sylvanas Windrunner. Zawsze zresztą uwielbiałem łuczników, a Królowa Banshee włada nim jak mało kto. Z jej zdolnościami nie musiałbym się obawiać czyhających na nas niebezpieczeństw. I mam nadzieję, że spodobałoby się jej w Faerunie. Oraz, że po drodze nie musielibyśmy spalić Pradawnego Drzewa (fani WoW-a wiedzą o co chodzi). Jeśli więc będzie okazja to wyruszam choćby dziś!
A tak między nami mówiąc, to w pewien sposób zabrałem już Lady Sylvanas do Neverwinter! Otóż nie tak dawno stworzyłem sobie bohaterkę wzorowaną na postaci Królowej Banshee i to właśnie nią kieruję podczas naszej sesji D&D. Chcieć to móc. – Piotr Markiewicz (Nostalgeek)
Barda pod pachę i w drogę!
Jaskier jest katalizatorem bałaganu w życiu Geralta i przede wszystkim swoim. Wszędzie, gdzie się tylko pojawi, dochodzi do kuriozalnych wydarzeń, które w następstwie prowadzą do fantastycznych przygód. Choć nigdy do końca nie wiadomo, czego można spodziewać się po tym radosnym trubadurze, to w zasadzie jedno można stwierdzić z pełnym przekonaniem – nie da się przy nim nudzić. – Mateusz Gruba
Pandora z Kapitan Marvel
Przyznam szczerze, że początkowo byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej bohaterki przez hype nakręcony w Internecie do granic możliwości. No ale potem zobaczyłam film i wiedziałam, że w całym Marvelu (pomimo mojej miłości do Kapitana Ameryki) nie ma lepszego partnera zbrodni od Carol Danvers! A dlaczego wybrałabym się z nią akurat na Pandorę? Skusiły mnie piękne widoki, lokalna kultura i możliwość latania na Ikaran. – Wiktoria Mierzwińska
Jak wyprawa międzygwiezdna, to tylko z dobrym przewodnikiem
Lubię o sobie myśleć, że jestem bardziej podróżniczką niż turystką, dlatego też wolę zwiedzać w towarzystwie miejscowych. Mogę się w ten sposób dowiedzieć więcej, poznać lokalną społeczność od podszewki i zakosztować „prawdy”.
Pierwszy kurs obrałabym na Asgard. Wraz z Thorem i Lokim polecielibyśmy tam luksusowym statkiem kosmicznym pożyczonym od Rocketa. Jak wiadomo, podróże kształcą, więc pewnie po drodze moi towarzysze przybliżyliby mi nieco różne zagadnienia z mitologii nordyckiej. Po dotarciu na miejsce, trzaśnięciu kilku obowiązkowych fotek i krótkim spacerze po tęczowym moście zwanym Bifrost, skończylibyśmy pewnie w jakimś wesołym lokalu (może nawet sam Odyn by z nami poszedł).
Kolejna wycieczka to również wojaż z lokalsem pod rękę. Vuko Drakkainen i ja, na grzbiecie Jadrana mknęlibyśmy przed siebie po pięknych plażach Midgaardu… – Ola Woźniak (loliek)