W 2020 roku Egmont wydał Silver Surfera. Przypowieści, dwa lata później pojawił się Silver Surfer. Czarny, a teraz przyszła pora na pierwszy tom z dwóch poświęcony przygodom Strażnika Kosmicznych Szlaków z Ziemianką Dawn Greenwood. Czy kolejny już komiks o byłym heroldzie Galactusa ma coś ciekawego do zaoferowania?
Niezliczone i różnorodne światy
Silver Surfer spokojnie surfuje po wszechświecie, aż natrafia na wysłanników Impericona! Okazuje się, że miliardy istot zamieszkujące tę planetę potrzebują bohatera, który ocali ich przed Królową Nigdy. Nieufny Zed, przywódca tego świata, aby zmotywować superbohatera, porywa najbliższą mu osobę, Ziemiankę Dawn Greenwood. Silver Surfer przekonany, że uprowadzono jedną z najważniejszych kobiet jego życia, przeżywa spory szok, gdy okazuje się, że jest to zupełnie obca mu osoba! I w ten niespodziewany sposób losy dwóch, zdawałoby się zupełnie odmiennych istot, połączyły się do tego stopnia, że razem wyruszyli w podróż po bezkresnym wszechświecie. W czasie tej wędrówki przyszło im zmierzyć się z Nightmarem nawiedzającym Ziemię, czy skosztować najlepszych lodów na planecie Primasort! Oczywiście mroczna przeszłość Silver Surfera ostatecznie wyszła na jaw i to w niezwykle dramatycznych okolicznościach. Albowiem okazało się, że Galactus we własnej osobie podąża śladem swojego byłego herolda!
Silver Surfer t. 1 liczy prawie czterysta stron, więc nikogo nie powinno zdziwić, że aż tak dużo się dzieje na kartach tego pokaźnego komiksu!
Silver Surfer z dziewczyną
Silver Surfer urzeka przede wszystkim gigantyczną różnorodnością. Wraz ze Strażnikiem Kosmicznych Szlaków i jego towarzyszką podróżujemy przez cały wszechświat i odkrywamy niesamowite światy. Nawet zwyczajny wypad na lody zakończył się zaskakująco, mianowicie pani Greenwood zdobyła swojego pierwszego wroga! Sama zaś planeta Primasort przedstawia społeczność tak skupioną na doskonałości, że z jednej strony przeraża, a z drugiej śmieszy! W ogóle nie spodziewałem się, że komiks o Silver Surferze będzie mnie w stanie rozbawić. O samych postaciach też można dużo dobrego powiedzieć. Szczególnie spodobali mi się rozmaicie przedstawiciele obcych ras. Dla przykładu zielony glut o imieniu Plorp przeżywa katusze, bo uwielbia owoce z planety Wege, na które niestety reaguje „hiperrefluksem”. Co do protagonistów, to także nie sposób ich nie polubić. Tworzą ciekawą parę. Rodzi się między nimi uczucie, a jednak z drugiej strony cała masa rzeczy ich dzieli. Już po przeczytaniu opisu byłem szczerze zaintrygowany tą pozycją i w żadnym razie się nie zawiodłem. Zamiast typowej historii o superbohaterze uczestniczymy w kosmicznej podróży przez przestrzeń i czas. Wypada wspomnieć, że było kilka drobnych niejasności, np. gdy Dawn trafiła do więzienia, to jeden z osadzonych informuje ją, że to ściany boksów umożliwiają im zrozumienie swoich ojczystych języków (dla przykładu Plorp podobnie jak Groot wypowiada tylko jedno słowo, pod którym kryje się wiele znaczeń). Pytanie tylko dlaczego po opuszczeniu cel nadal rozmawiali ze sobą bez pomocy żadnego translatora? Niemniej jednak, takie drobnostki nie odbierają przyjemności z lektury.
Zachwycające srebro
Oprawa graficzna zachwyca już od pierwszych kadrów. Spodobały mi się m.in. projekty planet. Olbrzymi Impericon zdumiewa niezwykłą różnorodnością i barwnością struktur. To w zasadzie planeta-miasto! Mógłbym zachwycać się tez innymi światami czy postaciami, ale przede wszystkim chciałbym wspomnieć o niezwykle ciekawym zabiegu. Mianowicie w późniejszej części trzeba odwrócić książkę do góry nogami! Oczywiście w pierwszej chwili można się zagubić, niemniej ten pomysł jest po prostu świetny i doskonale obrazuje, w jakie tarapaty wpadli bohaterowie! Do wydania nie mam żadnych zastrzeżeń. Na końcu wrzucono dwie zabawne okładki alternatywne oraz szkic postaci. Choć to niewiele, to zawsze jest to jakiś miły dodatek.
Czy warto wskoczyć na deskę z Silver Surferem?
Jakiś czas temu miałem przyjemność recenzować komiks pod tytułem Silver Surfer. Czarny. Już wtedy postać Silver Surfera mnie zaintrygowała. Zatem nie mogłem przejść obojętnie obok pierwszego tomu o przygodach byłego herolda Galactusa. Nie spodziewałem się, że ta historia aż tak mi się spodoba! Kilka różnych przygód w rozmaitych częściach wszechświata, do tego niezwykle barwna plejada bohaterów! Jest to niesamowite przygoda, która zachwyci nie tylko fanów Silver Surfera. Tom pierwszy nie kończy się żadnym cliffhangerem, w zasadzie prawie wszystkie wątki zostały domknięte, aczkolwiek i tak z niecierpliwością będę czekał na kolejny tom!
Nasza ocena: 8,1/10
Silver Surfer to niezwykła kosmiczna podróż przez niesamowite, wypełnione różnorodnymi, zdumiewającymi istotami światy!Fabuła: 8,5/10
Bohaterowie: 8/10
Oprawa graficzna: 8/10
Wydanie: 8/10