Zeszłoroczna część przygód krwawego Puchatka była tak „dobra”, że zgarnęła 5 nagród (w plebiscycie Złote Maliny). Czy nowa odsłona będzie równie udana?
Krzysiu, ty jesteś stuknięty!
Rok po wydarzeniach z pierwszej części, Krzyś (Scott Chambers) stara się żyć spokojnie i pogodzić ze wszystkim, co go spotkało. Jednak mieszkańcy w większości nie wierzą w jego historię dotyczącą morderczych potworów skrywających się w lesie, a ci, którzy wierzą, szukają ich nieprzerwanie, co zmusza Puchatka i jego przyjaciół do zaatakowania bezpośrednio miasta.
Fabuła ma mnóstwo błędów własnych oraz spowodowanych brakiem pomysłów w trakcie tworzenia poprzedniej odsłony. Brak Sowy i Tygryska był spowodowany najpewniej niskim budżetem, więc fabularnie ich zabili, a tutaj nagle się pojawiają i nikt nawet nie chce wyjaśnić dlaczego. Co zabawniejsze, dałoby się to wytłumaczyć, co dwójka później udowadnia. Omawiana produkcja również jako twór traktowany osobno ma problemy: wyjaśnianie wątku przy pomocy jednej postaci, która tylko opowiada przez kilka minut, nielogiczne zachowania ludzi oraz potworów czy brak sensownych zakończeń niektórych wątków. Rzuca się to wszystko w oczy i jest tego sporo, ale tym razem są również pozytywne strony fabuły!
Mówię konkretniej o postaci Krzysia i jego problemach jako ofiary, której nikt nie wierzy. Krzyś chodzi na terapię, stara się jak najlepiej pracować oraz jak najszerzej uśmiechać się do swoich przyjaciół, ale wielu ludzi w mieście traktuje go jak mordercę, bo myślą, że on jest tak naprawdę odpowiedzialny za zeszłoroczną masakrę. Wiele scen wręcz zwiastuje, że zaraz się popłacze, ale on tylko się uśmiecha i mówi, że nic się nie dzieje. Widać to skrzywdzenie i szczerze mu współczujemy.
Po co wam głowy, skoro ich nie używacie?
Zwłaszcza że sposób opowiadania historii się sprawdza. Żeby dawać widzom dawki brutalnej akcji oraz opowiadać o losach cierpiącego protagonisty, mamy naprzemiennie kilka scen walki potworów z ludźmi oraz parę scen z miasteczka, by pod koniec obie perspektywy się złączyły w jedno. Dzięki temu nie jesteśmy znudzeni ciągłym widokiem krwi na ekranie oraz możemy lepiej poznać głównego bohatera.
Jak już o krwi mowa, rzeź jest przedstawiona w dość przekoloryzowany, ale satysfakcjonujący sposób. Złamania, cięcia, przebicia i większość innych obrażeń ciała są ukazywane bez żadnego wstydu i wyglądają dobrze, chociaż niektóre sceny bywają zbyt ciemne, by zamaskować niedociągnięcia. Pojawia się również wykorzystanie starych sztuczek jak np. odcinanie głowy widoczne jedynie w formie rzucanego cienia. Nie licząc tego, gore jest jednym z lepszych aspektów filmu. Czego nie można powiedzieć o ludziach walczących o przetrwanie, czy raczej przeciwko przetrwaniu, bo stanowią jedynie manekiny do rozrywania dla głodnych antagonistów, chociaż poziom i tak jest lepszy, niż w pierwszej części.
Ogólnie sam film jest o wiele poziomów wyżej od poprzednika, zasługa tu jest przede wszystkim budżetu, bo pojawiają się nawet amatorskie błędy. Kilka scen skutkuje wrażeniem, że zostały wrzucone w złej kolejności, a dźwięk w jednym ujęciu się mocno urwał. Co więcej, charakteryzacja bywa niedopracowana, zwłaszcza przy ukazaniu obrażeń jednego z ludzi albo postaci Sowy. Nie wiem, kto zaakceptował ten strój, ale wszystkie stwory prezentują się nawet ok, tylko Sowa wygląda, jakby założyła płaszcz przeciwdeszczowy z przyklejonymi piórami. Przez większość czasu film jest za ciemny i czasami nie zauważymy, co dokładnie się stało, ale za to sceny w klubie pełnym chaotycznego światła mnie oślepiły. I mówię to całkowicie poważnie, musiałem zasłonić na chwilę oczy, bo tak migotało.
Było bardzo źle, teraz jest tylko średnio
Aktorstwo nie wyróżnia się niczym szczególnym, oprócz dwóch wyjątków: Krzysia i Sowy. W przypadku tego pierwszego, mamy prawidłowo pokazaną postać dobrej osoby, która jest oskarżana o złe rzeczy, mimo tego, że w pewnych momentach przemawia przez niego spokój, kiedy nie powinien. Natomiast Sowa swoim głosem przemawia za całą potworną ekipę i czuć w jego zachowaniu żądzę mordu i krwi.
Ostatecznie trzeba napisać jedną rzecz wyraźnie – w porównaniu do pierwszej części, ten film jest arcydziełem. Autorzy mają ambitne plany, zapowiedziane Poohniverse intryguje i niepokoi równocześnie, ale drugi Puchatek jest krokiem w dobrą stronę i jeśli filmy będą się (nawet stopniowo) poprawiać, możemy mieć naprawdę świetne bajkowe uniwersum, w którym dobro nie zawsze wygrywa.
Za możliwość obejrzenia filmu dziękujemy sieci kin Cinema City!
Nasza ocena: 5/10
Zdecydowanie lepsza produkcja od swojej poprzedniczki. Oby tak dalej, bo wciąż widać spore niedociągnięcia.Fabuła: 6/10
Brutalność: 8/10
Oprawa wizualna: 3/10
Oprawa dźwiękowa: 3/10