Site icon Ostatnia Tawerna

Strategicznie ciężkie czasy

Od targów E3 minęło już trochę czasu, zatem mieliśmy sposobność przetrawić to, co zaprezentowali nam przedstawiciele niemal wszystkich największych wydawców gier. Po opadnięciu emocji związanych z zachwytem nad trailerem oczekiwanego tytułu lub też rozczarowaniem, gdy ten okazał się być niezadowalający, przynajmniej niektórzy z nas zauważyli, że w tej nieco mniejszej niż zwykle puli gier, czegoś zabrakło. Nie chodzi tutaj o konkretną produkcję, ale o gatunek. Gatunek, który dla nas, fanów fantasy zawsze był bardzo ważny.

Przez lata to właśnie w jego ramach twórcy z powodzeniem nadawali nowe życie kultowym i uwielbianym przez nas uniwersom. Władca Pierścieni, Gwiezdne Wojny, Warhammer 40K czy wreszcie Warcraft. To te światy mogliśmy eksplorować głębiej i poznawać kolejne zawarte w nich historie dzięki przeniesieniu tych marek na branże gier. Oczywiście gier strategicznych. Ostatnimi czasy gatunek ten, pomijając odłam 4X, nie cieszy się zbytnią popularnością i nieco zaniepokojony tym faktem postanowiłem zastanowić się nad przyczyną takiego stanu rzeczy.

Na padzie nie pogramy…

Usiadłem na chwilę, żeby pomyśleć nad powodami, dla których o wydawanych ostatnio strategiach jest tak cicho. Próbując zebrać myśli, wodziłem wzrokiem po pokoju i pierwszy z argumentów spłynął mi do głowy wraz z widokiem leżącego na komodzie PlayStation 4. To właśnie popularność konsol wprowadziła w centrum uwagi te gry, które z powodzeniem można obsługiwać za pomocą pada, a do tych niestety strategii zaliczyć nie możemy. Liczba najnowszej generacji konsol sprzedanych przez Microsoft sięgnęła ostatnio niemal 40 milionów egzemplarzy, podczas gdy konkurencyjny produkt Sony trafił do ponad 75 milionów konsumentów. Żaden z nawet największych wydawców gier nie może sobie pozwolić na zignorowanie tak wielkiego rynku. Dlatego też większość pieniędzy przeznaczonych na marketing kierowana będzie na kampanie reklamowe tytułów trafiających na przynajmniej jedną z konsol. Automatycznie zatem gry wychodzące tylko na komputery osobiste będą zdane same na siebie w walce o uwagę graczy.

Casualowa rewolucja

Wraz z rosnącą popularnością konsol na rynku zaczęli pojawiać się nowi gracze. Kiedyś Xboksowy Kinect czy modne teraz gry playlink powodują, że coraz więcej ludzi daje się wciągnąć w gry wideo. Zaliczają się oni do puli użytkowników, chociaż ich umiejętności w elektronicznej rozrywce są niemal żadne. Będą oni szukać gier wciągających, ale prostych, ponieważ z braku chęci lub czasu nie są w stanie pozwolić sobie na poznawanie skomplikowanych elementów rozgrywki i jednoczesne szukanie ich optymalnych zastosowań. Co, jak pewnie przyznacie mi rację, w strategiach jest najlepsze. Uwielbiamy każdy szczególik, każdą umiejętność, budynek, postać czy technologię, które możemy rozwijać zgodnie z pasującym nam stylem grania. Dla casuali będą to elementy zniechęcające do dalszej zabawy, dla nich liczyć się będą produkcje dające frajdę już od pierwszej minuty, czyli często te najprostsze. Dodatkowo nie bez znaczenia pozostaje też możliwość przerwania rozgrywki w dowolnym jej momencie, co jak wiemy w przypadku skomplikowanych i rozbudowanych scenariuszy może być problematyczne, a w potyczkach wieloosobowych wręcz niemożliwe.

Wysoki próg wejścia

Musimy jednak pamiętać, że specyfika tego gatunku czyni go naprawdę trudnym nawet dla starych wyjadaczy. Ten format rozgrywki wyróżnia jego otwartość na nowe rozwiązania. Twórcy jeśli tylko chcą, mogą w swojej grze położyć nacisk na sposób prowadzenia walk, nadać im odpowiednie tempo albo wymagać zastosowania różnego poziomu zaawansowania taktyk lub też przenieść akcenty na aspekt ekonomiczny, zarządzanie zasobami, odpowiednią rozbudowę miast czy dbania o zadowolenie mieszkańców. Każda z tego typu produkcji jest pod jakimś względem unikatowa, a zmiana działania nawet najmniejszych elementów może spowodować, że będzie się w nią grać zupełnie inaczej niż w pozornie podobną grę, co czasem skutkuje odbiciem się od danego tytułu. Nierzadko bowiem nie chce nam się czytać wszystkich poradników czy przechodzić sporej ilości samouczków, przez co przystępujemy do pełnoprawnej rozgrywki bez odpowiedniego przygotowania. Jak się później okazuje, tylko po to, by zostać rozbitym przez sztuczną inteligencję już w jednym z pierwszych etapów.

Ciężko się to ogląda

W czasach popularności streamerów, youtuberów czy innego rodzaju influencerów nie bez znaczenia pozostaje też to, czy daną grę dobrze się ogląda. Pod tym względem strategie również przegrywają z innymi gatunkami. Po pierwsze przypadkowy widz, szukający czegoś do obejrzenia znacznie szybciej odnajdzie się w popularnym ostatnio Fortnite, gdzie widzi, że grający pokonuje kolejnych przeciwników i cieszy się z efektownych headshotów. Tutaj krótkodystansowo widać efekty działań użytkownika, w związku z czym łatwo połączyć fakty i zrozumieć na czym rozgrywka polega, a być może i samemu dać się w nią wciągnąć. Inaczej wygląda to w strategiach, zawczasu należy wykonać konkretne czynności by o pewne rzeczy już się później nie martwić. Osoba, która nie wie na co należy zwrócić uwagę, zapewne zgubi się gdzieś w trakcie i nie zrozumie na czym polega geniusz grającego oraz co powoduje taki, a nie inny obrót spraw. Szczególnie, że olbrzymia część akcji wykonywana jest w bardzo wysokim tempie i naprawdę niełatwo dostrzec co się właściwie dzieje.

Kooperacja

Ostatnim powodem jaki przychodzi mi do głowy jest naprawdę rzadka możliwość pogrania w gry z tego gatunku razem z przyjaciółmi. Oczywiście, większość z nich oferuje jakąś formę multiplayera, ale zakładają też, że gracze nauczyli się już niemal wszystkich mechanik i najlepiej jakby przebyli już całą kampanię fabularną. Taki system zakłada, że lwią część zabawy spędzimy samotnie lub grając równolegle ze znajomymi. Nie muszę mówić, że większości z nas nie będzie to odpowiadać i odbierze sporą część frajdy z rozgrywki. Rozwiązanie tego problemu zaproponowała gra Dungeons 3, w której całą kampanię możemy rozegrać w trybie kooperacji, dowodząc wspólnie tym samym lochem. Co prawda formuła tej produkcji jest dość nietypowa (jednocześnie musimy rozwijać loch, bronić go, rozwijać badania itp. i równocześnie działać na powierzchni za pomocą wytworzonej armii) i w tej sytuacji sprawdza się to bardzo dobrze, ale nie wszędzie taki system będzie pasował. Dlatego też gracze posiadający swoją ekipę rzadziej sięgną po jedną ze strategii.

Naprawdę jest tak źle?

Może sytuacja nie jest aż tak zła, na jaką mogłaby wyglądać. Przecież nie tak dawno premierę miała najnowsza część Warhammera 40,000: Dawn of War, również swoją trzecią część otrzymała poniekąd legendarna seria Spellforce, a kolejne strategie wciąż wychodzą na rynek tylko, że spod skrzydeł mniejszych i niezależnych studiów. Aczkolwiek świadomość ograniczeń z jakimi borykają się deweloperzy gier indie powoduje, że niewiele się po ich produktach spodziewamy, zwłaszcza w kontekście multiplayera, a nie ukrywajmy, że to właśnie ten aspekt decyduje o żywotności gry w okresie późniejszym, niż kilka tygodni po jego premierze. Co więcej, sądząc po niskiej popularności wyżej wymienionych tytułów, wydawcy z jeszcze większym niż do tej pory dystansem zapatrywać się będą na RTS’y. Co zdaje się potwierdzać nieobecność strategii na targach E3.

Nie ma więc żadnej nadziei?

Dodając do siebie wszystkie argumenty dochodzę do wniosku, że no nie ma nadziei. Przynajmniej dla RTS’ów. Inaczej sprawa może się mieć ze strategiami turowymi, czego przykładem jest chociażby podgatunek 4X. Co prawda wciąż nie jest on na tyle popularny i medialny by zaistnieć na salonach gier, ale… chyba mógłby taki być. Gdyby na przykład przyspieszyć rozgrywkę, tak by pojedynczą partię dało się rozegrać w przedziale czasowym od pół do półtorej godziny. Zaimplementować działający system znajdowania przeciwników o podobnym poziomie umiejętności i nawet wyposażyć go w możliwość rozgrywania gier rankingowych, a także pozwolić graczom na rywalizację, na przykład w trzyosobowych zespołach. Dodajmy do tego jeszcze kilka grywalnych i zbalansowanych frakcji pozwalających na uwydatnienie swojego stylu grania i proszę. Hit, przywracający strategie na szczyt popularności. Hit, który idealnie odnalazłby się w settingu Heroes of MIght & Magic. Oczywiście nie ma żadnych przesłanek ku temu, że Ubisoft pracuje nad czymś podobnym, ale w moim serduszku, fana Heroesów nigdy nie przestanie tlić się nadzieja na wydanie kolejnej części tej kultowej serii.

A Wy jak ostatnimi czasy zapatrujecie się na gry strategiczne? Brak Wam klasycznych RTS;ów czy może zapotrzebowanie na ten gatunek zaspokajacie przy mniejszych tytułach? Albo całkowicie nie zgadzacie się ze mną twierdząc, że czasy dla strategii wcale nie są takie złe? Dajcie znać.

Exit mobile version