Seria 2 zostawiła fanów z niedosytem, pytaniami i sporymi rozterkami. W sieci co chwilę pojawiały się inne informacje: serial będzie miał nowy sezon, skasowany – nie dla kontynuacji. Siedziałam i trzymałam kciuki, żeby historia przetrwała, ponieważ jest to naprawdę dobre science fiction, które wniosło ciekawe elementy i przyciągnęło rzesze serialomianków. Z zapartym tchem czekałam na wieści i na sezon 3. I się udało! Dziesięć nowych epizodów!
Serial rozwija się z odcinka na odcinek i wprowadza coraz więcej niewiadomych. Główna bohaterka musi zmagać się nie tylko ze swoimi zmieniającymi się uczuciami, ale też „wszywaniem” w martwe osoby, pokręconym ojcem, odnalezioną siostrą oraz rosnącym uczuciem do Camerona. Druga odsłona show należała do udanych, ale trzecia to istna petarda, a zaraz napiszę wam dlaczego.
Pierwszy sezon był swoistym wprowadzeniem do historii Kirsten. Tym, kim jest, dlaczego reaguje w taki, a nie inny sposób. Co znaczy żyć z przypadłością (ogniskowa dysplazja korowa), jaką ma. Nie odczuwa upływającego czasu jak normalni ludzie. Nie wie, czy minęło parę godzin, czy parę minut. Jej choroba objawia się stłumionymi emocjami. Premierowa odsłona pokazała także początki programu Stitchers. Kirsten dzięki swojej inności jest idealną kandydatką do „wszywania” się we wspomnienia martwych ludzi. Doskonały sposób na rozwiązywanie zagadek kryminalnych. W drugim sezonie akcja się rozwijała, wprowadzono trochę niewiadomych, ale coś pozgrzytało, coś pomiziało – tyle. Nie było spektakularnych zwrotów akcji, poza finałowym odcinkiem, jakby producenci obudzili się na koniec i nagle przypomnieli sobie, że trzeba podkręcić śrubkę.
„Stitchers” sezon 3 – zdjęcie z serialu
Historia toczy się dalej…
I nastał sezon trzeci. Z obawą, nadzieją oraz wieeelkimi michami popcornu zasiadłam do dziesięciu odcinków. Moja pierwsza reakcja – wielkie „wow!”. O Panie! Co tam się nie działo? Sam początek, czyli zwolnienie całej ekipy, oprócz Kirsten, był wstrząsający. Następnie wszelkie wątki z poszukiwaniem matki K oraz najlepsze – ujawniono, kto tak naprawdę przydziela sprawy do „wszycia”. Mega zaskoczenie! Każdy odcinek trzymał w napięciu, wprowadzał coś nowego do rozwijającej się fabuły. Z epizodu na epizod było coraz lepiej, aż do dziesiątego odcinka i tego zakończenia… I znowu pozostało czekanie…
Producenci skupili się na paru tematach, ale nie pojawił się przesyt. Po pierwsze, relacja Kirsten z Cameronem. Nareszcie poszło do przodu! Nasz słodki grzywacz skutecznie dobił się do drzwi blond piękności i miało im być jak w niebie. Właśnie, miało być. Na przeszkodzie stanęły zmiany w organizmie głównej bohaterki. Duża część sezonu składała się z słodkich spojrzeń oraz wielu zimnych pryszniców. Mimo że pojawiły się trudności, pokonali je po mistrzowsku.
Po drugie, powrócił temat tatusia Stingera i jego lepkich rączek. Oczywiście Ivy także została wmanewrowana w rodzinne potyczki Nie chcę zdradzać za dużo, ale możecie się spodziewać papcia na ekranie.
Po trzecie, mamusia powraca! Może nie dosłownie. Kirsten odnajduje komorę z matką i przenosi ją w bezpieczne miejsce, z którego znika. I tak w koło Macieju. Muszę przyznać, że co odcinek czekałam na jakieś nowe wiadomości. Kiedy ją wybudzą? Może to już dziś będzie ten dzień, kiedy Kirsten odpowiednio zmapuje swój mózg. Czy się udało? Trzeba się przekonać…
Po czwarte, władza i jeszcze raz władza. Maggie jest coraz częściej na wyjazdowym tournée, a Cameron przejmuje stery. Wynika przy tym parę śmiesznych sytuacji i oczywiście przewija się naburmuszona Camille. I żeby się nie rozpisywać za długo dodam, że nasza przebojowa bohaterka C znajdzie nareszcie swoją bratnią duszę. Tak, tak, nie będzie tak prosto, jakby mogło się wydawać.
„Stitchers” sezon 3 – zdjęcie z serialu
Ludzie to podstawa
Bohaterowie i ich relacje to ciekawy dodatek we „wszyciowym” eksperymencie. Ciągłe wzloty i upadki. Najciekawszy jest przypadek Kirsten, która nareszcie zaczęła odczuwać, a nie tylko udawać. I to jak! Rozróżnia, kiedy kocha, a upływający czas przestał być dla niej zagadką. Widać, że przyjaźń z Camille jest dla niej ważna, niejednokrotnie musi o nią walczyć. Z nowo odkrytą siostrą też stara się mieć dobre relacje. Czeka je trochę pracy, ale widać, że są na dobrej drodze. Jeśli tylko Ivy nie będzie nic ukrywać. Związek K z Cameronem to istny rollercoaster, który wprowadza wiele śmiechu, wzruszeń i szybkiego bicia serca. Nie zliczę, ile razy popychałam blondynę w ramiona czupryniaka.
Uważam, że Camille jest najlepszą ozdobą całej serii. W trzecim sezonie pokazała nie tylko swoją sarkastyczną postawę, ale także tę romantyczną. Nareszcie się zakochała! Będziecie w szoku. Przez niektóre sytuacje miała parę spięć z przyjaciółmi. Jak zawsze sobie poradziła, cała ona. Ekipa Stitchers jest ważnym elementem jej życia. Szczególnie mocno przejęła się prawdopodobnym wyjazdem Fishera do Waszyngtonu. A jeśli o niego chodzi, to ma ciężką gonitwę myśli. Uwielbia być w programie, ale jego partnerka wyjeżdża do innego stanu. Co zrobi nasz ulubiony policjant? Pojedzie czy zostanie?
Maggie jest szefową! Michell Blair musiał ustąpić ze stanowiska i to właśnie ona jest szychą z NSA. Oczywiście przybyło jej nowych obowiązków. Częste wyjazd jednak nie przeszkadzają jej w trzymaniu ręki na pulsie programu. Ostatnie dwa odcinki pokazały, że jawi uczucia do pewnego mężczyzny z obsady. Nic nie jest potwierdzone, ale producenci wyraźnie dali to do zrozumienia.
Linus wchodzi w bliższe relacje z Ivy. Bardzo się ich obawia i nie wie, czy może zaufać kobiecie. Czy definitywnie skończyła ze Stingerem? Czego tak naprawdę chce? Ostatni epizod ujawnił jej prawdziwe zamiary. Bałam się, że producenci mogą przeciągnąć ten wątek na następny sezon. Para wygląda razem uroczo i mam nadzieję, że Linus będzie nareszcie szczęśliwy.
„Stitchers” sezon 3 – zdjęcie z serialu
Takie dźwięki i obrazy!
Oprawa dźwiękowa jest dopasowana do każdej sceny. Kiedy są chwile romantyczne, słodkie, muzyka zwalnia, a widz rozkoszuje się obrazem złączonym z dźwiękiem. Kiedy jest dynamicznie, morderczo oraz złowieszczo – wpada w wir mocnych bitów, szybkiego dźwięku. Sam obraz jest też bardzo dobrze przemyślany. Ujęcia dostosowane są do chwili. Najbardziej lubię sceny z laboratorium, samego „wszycia” i odliczania do niego oraz uruchamiania całego procesu.
„Stitchers” sezon 3 – zdjęcie z serialu
A na koniec…
Małe podsumowanie. Uważam, że Stitchers to bardz dobry serial sf i rozwija się z sezonu na sezon, a nawet z odcinka na odcinek. Im dalej w las, tym odkrywamy więcej smaczków związanych z samym procesem „wszywania” w zmarłych. Relacje między bohaterami dodatkowo urozmaicają całą fabułę. Tak samo jak dowcip i poczucie humoru postaci. Jest to jeden z tych seriali, który potrafi zaskakiwać i nie wiadomo, co się będzie działo za chwilę. Romantyczne relacje są uzupełnieniem i nie przyćmiewają całej fabuły. Najlepszymi postaciami są Camille i Cameron. Dzięki nim serial jest coraz lepszy. W trzecim sezonie Kirsten pokazała zupełnie inną twarz. Można powiedzieć, że pretenduje do grona ulubionych. Tak naprawdę każdy z bohaterów ma w sobie coś, co przyciąga. Końcówka trzeciego sezonu daje szansę na kontynuację i mam nadzieję, że ta powstanie. Co będzie działo się dalej? Obyśmy przekonali się wkrótce.
Znacie Stitchers? Lubicie czy was odrzuca? Dajcie znać!
Nasza ocena: 9/10
Stitchers z sezonu na sezon zaskakują czymś nowym. Trzecia seria powróciła do korzeni, a zakończenie daje nadzieję na tendencję wzrostową.
Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 10/10
Oprawa wizualna: 8/10
Oprawa dźwiękowa: 9/10