Pathologic to gra kultowa, która niegdyś przyciągnęła do siebie niewielkie, lecz bardzo wierne grono fanów, których ta produkcja jednocześnie fascynowała i przerażała. Coś jest w tym ciężkim klimacie, w szarym miasteczku na środku trawiastej równiny, w jego tajemniczych mieszkańcach, w ich zagadkowych wypowiedziach i w prymitywnej stepowej mitologii. Wszystko to przyciąga i odpycha, a tym samym sprawia, że rozgrywka staje się intensywnym, emocjonującym przeżyciem.
Czas na powiew świeżości!
Musimy wyjaśnić sobie coś już na samym początku, by rozwiać wszelkie wątpliwości – Pathologic 2 nie jest sequelem gry Pathologic. Gra została po prostu odświeżona, by mogła być uznana za grywalną przez większość graczy w 2019 roku, bo trzeba to przyznać… Pierwsza wersja nie była powalająca ani pod względem grafiki, ani też pod względem mechaniki – brzydkie modele postaci, toporny system walki, wolne tempo rozgrywki. Ciężko było się również połapać we wszystkim podczas pierwszego odpalenia tytułu, gdyż ten absolutnie nie prowadził gracza za rączkę, do czego jesteśmy jednak trochę przyzwyczajeni, prawda? Wyzwaniem jest zgubienie się w dzisiejszych grach, wystarczy przecież spojrzeć na bijący po oczach znacznik na mapie i już wiemy, gdzie iść. Tymczasem stare Pathologic rzucało nas od razu na głęboką wodę, dawało jedynie delikatne podpowiedzi – takie, które da się wyłapać, lecz nie są do końca oczywiste. Ale wiecie co? Osobiście to kochałam! Świadomość, że łatwo można coś przeoczyć i stracić, ten dreszczyk emocji, gdy po raz piąty w ciągu zaledwie kilku minut rozgrywki zapisywałam grę i zatrzymywałam ją, by jeszcze raz przemyśleć plan działania.
Którą uliczką pójdę? Która droga będzie najprostsza? Czy dam radę na czerstwym chlebie i dwóch sardynkach przeżyć do końca dnia? W którym sklepie dostanę tanio jedzenie oraz leki i czy w ogóle je dostanę? Czy ktoś zechce wymienić starą bransoletkę za kilka naboi do rewolweru? Wystarczył jeden błąd, pominięcie czegoś istotnego, źle podjęta decyzja, a wszystkie dotychczasowe starania szły na marne, co sprawiało, że klimat rozgrywki stawał się jeszcze cięższy i trudniejszy do przełknięcia. Czy Pathologic 2 zatraciło „pazur” poprzedniczki? Obawiałam się, że tak właśnie będzie, lecz zostałam pozytywnie zaskoczona. Twórcy dodali pewne ułatwienia, jak na przykład możliwość podświetlenia postaci, z którymi możemy wejść w istotny dialog, jednak wcale nie czułam się potraktowana jak dziecko, które trzeba na wszystko naprowadzać, o nie! Klimat został po mistrzowsku nie tylko zachowany, ale wspaniale wzmocniony dobrą grafiką i świetną ścieżką dźwiękową!
Wracamy razem z Burakhiem
Naszym protagonistą jest młody chirurg – Artemy Burakh – który, zaniepokojony i jednocześnie zaintrygowany tajemniczym listem od ojca, postanawia wrócić po latach do miejsca swoich narodzin. Żmudną podróż, którą odbywa, jadąc na gapę pociągiem, „umilają” mu senne koszmary i tajemniczy towarzysz, który w gruncie rzeczy sam może być tylko jakimś dziwnym przywidzeniem lub snem. W naszych majakach od samego początku bombardowani jesteśmy przytłaczającym klimatem: egzekutorzy o obliczach wielkich ptaków z kościanymi dziobami, wychudzeni tragicy, olbrzymi byk – jedno ze stepowych bóstw, Kin – lud ziemi i traw, wyznający prastare zasady, zamiana serc i poczucie, że te wszystkie nadnaturalne rzeczy, przepełnione przerażającym absurdem, nie są wcale takie nadnaturalne. Na ziemię sprowadza nas chłodne powitanie trzech lokalnych mężczyzn, które szybko obraca się przeciwko nim. Burakh stoi we mgle, skąpany we krwi swojej oraz cudzej, przed nim tory i zarys miasta, a tuż obok postacie z jego koszmarów. Spragniony, głodny i ranny Artemy wie jedno – czas dokuśtykać do domu.
Życie nie jest bajką
Oj nie! Tym bardziej życie w samym sercu stepu, gdy jest się swoim i obcym jednocześnie. W sklepach mało jest czegokolwiek, twarde suchary trzeba sowicie popijać, by jakoś przeszły przez gardło. Woda to osobny problem – ta zdatna do picia została niedawno dowieziona, ale na jak długo wystarczy? To ważne pytanie, bo po tej lokalnej można się tylko pochorować, a dostawy do serca stepu nie należą do najczęstszych. Ludzie są podejrzliwi, łypią na Burakha przekrwionymi oczyma, nie chcą zbyt wiele mówić, jakby niewypowiedziane słowa mogły naprawić to, co już się stało. Ktoś zabił, a w tak małej społeczności podobna informacja skutkuje niechęcią do najbliższych sąsiadów… Nie mówiąc już o nagle pojawiającym się potomku nieszczęsnej ofiary. Co robić, gdy rozwścieczeni ludzie chcą sami wymierzyć sprawiedliwość? Gdzie szukać mordercy? Komu ufać, a komu nawet nie patrzeć zbyt długo w oczy? Czy przesłanki o tajemniczej chorobie mogą być kolejnym powodem do niepokoju? Tyle pytań, a czasu tak mało… Mamy dwanaście dni na to, by uratować miasteczko od upadku i przy tym samemu przeżyć. To trudne zadnie, lepiej od razu wziąć się do roboty, każda minuta jest na wagę złota.
Survival potrafi być upierdliwy
Podobnie jak w oryginale, Pathologic 2 wymusza na nas dbanie o naszego bohatera. Jeśli chodzi o te najbardziej podstawowe potrzeby, to trzeba zaspokajać jego głód, pragnienie, a także dać mu odpocząć od czasu do czasu. Przeżycie z dnia na dzień będzie coraz trudniejsze, więc należy wykazać się kreatywnością – wymieniajcie się z mieszkańcami (zwłaszcza z dzieciakami, za ładny śmieć można dostać od nich przydatne przedmioty), szperajcie w śmietnikach, kradnijcie, jeśli sytuacja Was do tego zmusi. Rozwiązywanie narastających problemów i zagadek jest istotne, ale przecież nie da się tego robić, będąc martwym, prawda? Ta część rozgrywki może skutecznie odstraszyć niektórych, ponieważ aspekt przetrwania jest istotnym elementem i czasem chcielibyśmy po prostu popchnąć fabułę do przodu, ale najpierw musimy kupić jedzenie lub leki, by utrzymać Burakha przy życiu. Gdziekolwiek nie pójdziemy, towarzyszą nam paski potrzeb bohatera, będące kolejnym źródłem stresu, dodatkowo nasilanego świadomością, że grę zapisać możemy tylko w konkretnych miejscach… Ale przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Udało się
Z ręką na sercu i całkowicie szczerze – Pathologic w swojej oryginalnej wersji od zawsze wprawiało mnie w dziwny rodzaj strachu, który może wydać się absurdalny. Ktoś bardziej sceptyczny powie, że był to przecież brzydki symulator chodzenia urozmaicony rozmowami z NPC-ami, które w dodatku często niesamowicie bredziły i ciężko było zrozumieć sens ich wypowiedzi. Ja natomiast wiem, że po dłuższej rozgrywce czułam się autentycznie przygnębiona i spięta. Pathologic 2 wprawiło mnie w ten sam nastrój beznadziei i zaszczucia, za co oczywiście mam ochotę wyściskać twórców i powiedzieć: „Dobra robota, znów mnie zestresowaliście!” – oni sami wcale nie kryją się z tym, że ich dzieło nie ma być przyjemnym doświadczeniem. To tytuł trudny i męczący, lecz właśnie w tym tkwi cała „magia”. Są pewne rzeczy, które należałoby doszlifować, np. okropnie „drewniana” walka, bardzo podobna do tej z Pathologic, dająca praktycznie zero satysfakcji, ale w ostatecznym rozrachunku zdecydowanie więcej jest pokaźnych plusów niż drobnych minusów. Poza tym twórcy obiecali również dodać rozgrywkę dwiema innymi postaciami, które były grywalne w pierwszej części, więc jest na co czekać!
Za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji (PC) dziękujemy firmie Tiny Build.
Nasza ocena: 8,2/10
Pathologic 2 zdecydowanie nie jest grą dla wszystkich, ale na pewno dzięki poprawionej rozgrywce oraz ładnej oprawie graficznej zyska większą rzeszę fanów niż toporna poprzedniczka.Grafika: 8/10
Udźwiękowienie: 10/10
Fabuła: 8/10
Grywalność: 7/10