Site icon Ostatnia Tawerna

Starożytni bogowie, mitologiczne stworzenia i areacontrol – recenzja gry „Cyklady”

Mimo wysypu nowych gier, każdy z nas ma takie tytuły na półce, które po upływie kilku lub kilkunastu lat wciąż nas cieszą i przyciągają. Nie muszą być to najlepsze gry w swojej kategorii, nie o to przecież chodzi w sentymentalnych podróżach. Coś jednak sprawia, że do nich wracamy. Sama posiadam parę takich pudełek, a jedno z nich mieści mitologiczne potwory wprost ze starożytnej Grecji. 

Gdy światem rządził Zeus

Cyklady to gra dla od 2 do 5 graczy, skupiająca się na areacontrol, czyli zajmowaniu obszarów na planszy. O panowanie nad wyspami tytułowego archipelagu walczą Sparta, Ateny, Korynt, Teby i Argos. Każdy wybiera lub losuje miasto i otrzymuje przypisane mu komponenty – zasłonkę, statki, oddziały, znaczniki ofiarowania i terytorium, a także 5 monet, które należy schować za zasłonką. Planszę, składającą się z dwóch części, należy dostosować do liczby graczy i rozmieścić na niej statki i oddziały zgodnie z rysunkami w instrukcji. Obok mapy znajduje się miejsce na talię mitologicznych stworzeń, karty filozofów i kapłanów. Znaczniki ofiarowania graczy są ustawiane losowo na torze kolejności. W zasięgu wszystkich należy umieścić budowle, metropolie, kości, żetony dobrobytu i monety.
Najważniejsze w całej grze, bóstwa w postaci płytek są również ustawiane losowo na wyznaczonych miejscach. Wśród nich znajdują się Zeus, Atena, Posejdon i Ares. Pod czterema miejscami znajdziemy jeszcze Apolla, piątego boga, który jest zawsze dostępny i ostatni w kolejności.

Jak zdobyć władzę i chwałę

Na początku aktualizujemy tor potworów. W pierwszej rundzie kładziemy wierzchnią kartę na pierwszym miejscu z lewej strony, w kolejnej przesuwamy ją w prawo i dokładamy następną itd. Są trzy dostępne pola na stwory, które będą zawsze przesuwane o jedno miejsce w prawo, a więc ostatni, jeśli nie zostanie użyty przez graczy, wyląduje na stosie kart odrzuconych. Płytki bóstw również zmieniają się co rundę. W zależności od liczby graczy mogą być dostępne wszystkie lub jedna może być zakryta i niedostępna aż do następnego cyklu. Po rozłożeniu powyższych elementów gracze pobierają znaczniki dobrobytu w liczbie równej posiadanych symboli rogu obfitości na mapie, a więc na kontrolowanych przez siebie wyspach i obszarach morskich.
Następuje faza licytacji, w której gracze zgodnie z torem kolejności umieszczają swoje znaczniki na płytce wybranego boga. Jeśli upatrzone bóstwo zostało już zajęte, możemy przelicytować rywala stawiając swój znacznik na wyższej liczbie. Oznacza ona monety, które będziemy musieli ofiarować w zamian za przychylność boga. Przelicytowany gracz natychmiast przestawia swój znacznik na inne miejsce. Może zmienić płytkę na pustą lub zajętą albo zostać na tej samej, ale wtedy musi zaproponować wyższą ofiarę. Nawet nie mając zbyt wielu monet, zawsze można udać się do Apolla, który jest darmowy i jako jedyny może użyczyć swojej mocy większej liczbie osób. Pozostałe bóstwa przychylnie spojrzą tylko na tego, kto wylicytuje najwyższą ofiarę.

Gdy wszystkie znaczniki są już ostatecznie ustawione, gracze odrzucają odpowiednią liczbę monet i wykonują akcje w kolejności, w jakiej znajdują się bóstwa zaczynając od góry. Znacznik ustawia się na ostatnim dostępnym polu toru, więc gracz rozgrywający swoją turę jako pierwszy, w następnej będzie licytował jako ostatni. Na każdej płytce są informacje, ile kosztują konkretne działania. Posejdon pozwala na pozyskiwanie i poruszanie flotą oraz wybudowanie portu. Dzięki Aresowi zwerbujemy oddziały i przemieścimy je oraz wzniesiemy fortecę. Zeus pomoże w zdobyciu kapłanów, odrzuceniu potwora i zastąpieniu go nowym oraz postawieniu świątyni, a Atena zapewni nam filozofów i możliwość wybudowania uniwersytetu. Apollo daje monety wszystkim, którzy go wybrali, oraz znacznik dobrobytu pierwszemu graczowi na jego polu.

Powyższe akcje oczywiście kosztują i to właśnie wylicytowana liczba monet stanowi granicę naszych działań. Na przykładzie Posejdona – pobranie pierwszego statku jest darmowe, drugi kosztuje 1 monetę, trzeci 2 monety, a czwarty 3. Chcąc powiększyć flotę o cztery jednostki, należy zapłacić co najmniej 6 monet. Postawienie portu to kolejne 2 sztuki złota, a ruch statków do trzech pól kosztuje 1 monetę. Mając w planach powyższe akcje, należy wylicytować i zapłacić minimum 9 monet.
Gracze mają także możliwość toczenia bitew wchodząc na pola zajęte przez innych. Bitwa odbywa się na morzu statkami i na wyspach oddziałami. Polega na porównaniu liczby jednostek i rzucie kośćmi, które zwiększają naszą siłę o wyrzuconą cyfrę. Dodatkowo w walce pomagają budynki. Jeśli obrońca posiada na spornej wyspie fortecę, otrzymuje +1 do swojego wyniku za każdy taki budynek. To samo dzieje się z bitwą morską, jeśli toczona jest na polu przylegającym do wyspy z portem.

Wszyscy bogowie, prócz Apolla, pozwalają na przywołanie mitycznego stworzenia, a jego koszt zależny jest od miejsca, na którym się znajduje (2, 3 lub 4 monety). Mają one różne umiejętności, które mogą pomóc nam lub zaszkodzić rywalom. Np. Pegaz przeniesie nasze oddziały na inną wyspę, podczas gdy w normalnym trybie może się to udać tylko, gdy mamy połączenie dzięki statkom i użyjemy Aresa do poruszenia jednostkami. Gryf ukradnie dla nas połowę złota wybranego gracza, Satyr uprowadzi czyjegoś filozofa, a Driada kapłana. Pięć potworów ma swoje figurki, ponieważ ich działanie nie jest natychmiastowe i należy ten fakt zaznaczyć poprzez umieszczenie danego stworzenia na mapie. Minotaur walczy dla nas i ma siłę dwóch oddziałów, a Chiron chroni wyspę, na której się znajduje przed Harpią, Pegazem i Gigantem. Polifem odstrasza od wyspy flotę, z kolei Meduza blokuje znajdujące się obok niej oddziały. Mój faworyt w irytowaniu współgraczy, czyli Kraken, zjada statki z pola, na którym go umieścimy.
Zdobywanie przychylności bogów, przemieszczanie oddziałów i statków, wznoszenie budowli i korzystanie z umiejętności potworów trwa do momentu, w którym jeden z graczy będzie posiadał dwie metropolie. Taką płytkę zdobywa się dzięki rozwojowi ekonomicznemu posiadając wszystkie cztery budowle (port, fortecę, uniwersytet i świątynię). Zamienia się je na jedną dużą płytkę i stawia na wyznaczonym dla niej miejscu. Drugim sposobem na zdobycie metropolii jest rozwój intelektualny, czyli zamiana czterech filozofów. Po zdobyciu przez gracza drugiej płytki gra trwa do zakończenia całego cyklu. Może się zdarzyć tak, że zanim dobiegnie on do końca, ktoś przejmie naszą metropolię i gra będzie się toczyła dalej.

Gra (prawie) idealna

Cyklady należą do trylogii mitologicznych gier, które często są ze sobą porównywane. Pozostałe dwie to Inis, w świecie celtyckich mitów, oraz Kemet, którego akcja ma miejsce w starożytnym Egipcie. Gdy 10 lat temu postanowiłam powiększyć kolekcję o trochę większą grę i zobaczyłam krótki opis fabularny o starożytnej Grecji, moja ręka bezwiednie wrzuciła już tę pozycję do koszyka i kliknęła „kup”. Zakochałam się w Cykladach zanim do mnie dotarły i choć wtedy byłam początkującym planszowym zapaleńcem i zasady trochę przystopowały mój zapał, wiedziałam, że to pudełko zostanie ze mną na zawsze. Dwa wspomniane tytuły zostały wydane w Polsce później i choć wielu graczy uważa je za równie dobre, a nawet lepsze, moja miłość do starożytnej Grecji zdecydowała, że nie skusiłam się na ich zakup.

Choć Cyklady początkowo mogą wydawać się skomplikowane, to uważne przeczytanie paru stron instrukcji jest wystarczające do opanowania zasad. Kolory przypisane bogom pomagają znaleźć informacje dotyczące danych akcji, a przykładowe ruchy są dobrze opisane i zilustrowane. Osoby na poziomie gier familijnych chcące spróbować czegoś trudniejszego powinny sobie poradzić i po paru rundach nie mieć problemu z zasadami.

Wykonanie gry, mimo upływu lat, nadal mi się podoba. Gdyby została wydana obecnie, na pewno podrasowano by figurki i poprawiono grafiki, ale dla mnie są one wystarczająco dobre. Mowa oczywiście o potworach, bo statki i oddziały mogłyby być trochę porządniejsze. Mimo tego komponenty nie uległy zniszczeniu, chociaż pudełko bardzo często lądowało na moim stole.

Mimo prostych zasad musimy trochę się wysilić przy planowaniu akcji. Nie możemy wszystkiego zrobić przy pomocy jednego boga, więc zaplanowane działanie będzie wymagało rozłożenia go na więcej rund. Przeprowadzenie ataku to użycie Aresa do powiększenia wojska, następnie Posejdona do zdobycia statków i połączenia drogą morską dwóch wysp i znowu Aresa, do przemieszczenia się na wyspę rywala. Szczęście przy wykładaniu kart potworów może nam pomóc w skróceniu tego planu, ale nie tylko my czekamy na przydatne akcje. Poza tym są jeszcze budynki do wzniesienia, bo to one zapewnią nam metropolię, oraz monety do zgromadzenia, bo bez nich nie uzyskamy łaski upatrzonego bóstwa.

Trzeba myśleć nie tylko o tym co chcemy osiągnąć i jak wygrać, ale też pilnować tego, co robią przeciwnicy. Bardzo łatwo jest przegapić moment, w którym ktoś zebrał czterech filozofów i w ten sposób zdobył wymagany do zwycięstwa żeton. Gdy już mamy metropolię na swojej wyspie, musimy z kolei pamiętać o jej obronie. Owszem, rozwój ekonomiczny i intelektualny jest ważny, ale nie pomoże nam w zwycięstwie żmudne budowanie swojej potęgi, jeśli wrogie wojsko wkroczy na nasz teren i po prostu zabierze nam metropolię, której zdobycie zabrało nam tyle czasu i pieniędzy.
Cyklady są dla mnie grą prawie idealną. Tematyka – najlepsza z możliwych. Wykonanie – piękne, a powyższe „prawie” odnosi się do mniejszych figurek. Klimat – dobrze odczuwalny, chociaż to nie gra przygodowa. Mechanika licytacji, zazwyczaj bardzo mnie irytująca, tutaj świetnie pasuje w połączeniu z dostępnymi akcjami i areacontrol, przez co gra jest płynna i nie ma większych przestojów. Zmienna wielkość mapy dostosowana do graczy i ograniczony dostęp do bogów sprawiają, że gra się dobrze w każdym składzie, co przy rozpiętości od 2 do 5 nie jest częste. Losowość ograniczona jest do pojawiających się potworów i kolejności bóstw, więc działa dobrze na regrywalność i nie przeszkadza. I w końcu negatywna interakcja, która jest nieodzownym elementem tego tytułu. Jest jej nawet dosyć sporo, ale w takiej idealnej dawce, że małżeństwa się nie rozpadną, co najwyżej kilka dni pomilczą. Zachwycać się nad Cykladami mogłabym jeszcze długo, ale myślę, że lepiej po prostu wypróbować samemu. Jeśli jakimś cudem jeszcze nie słyszeliście o tej grze, to teraz już naprawiłam wasz niewybaczalny błąd. Nie ma za co.

Nasza ocena: 9,5/10

Cyklady to prosta gra z grupy zaawansowanej, która ma szansę spodobać się każdemu. 

Grywalność: 10/10
Jakość wykonania: 9/10
Regrywalność: 10/10
Exit mobile version