Podczas testowania najnowszej produkcji zabierającej nas do świata wykreowanego przez J.R.R. Tolkiena mieliśmy unikalną okazję zamienić kilka słów z jej bohaterami! Opowiedzieli oni co nieco o atrakcjach czekających na graczy w Śródziemiu: Cieniu wojny.
O czym jest gra?
TALION: Witajcie! Nazywam się Talion i część z was kojarzy mnie jako głównego bohatera gry Śródziemie: Cień Mordoru. Dawno temu byłem jednym ze zwiadowców pilnujących Czarnej Bramy, jednak wraz z całą rodziną zostaliśmy brutalnie zamordowani podczas ataku orków (spokojnie, można się przyzwyczaić)… Na „szczęście”, dzięki upiorowi, który zamieszkał w moim ciele, udaje mi się wrócić do świata żywych, aby dokonać słodkiej zemsty.
CELEBRIMBOR: Choć nie lubię, kiedy tak się mnie nazywa, to chyba faktycznie słowo „upiór” najlepiej oddaje moją aktualną naturę. Za życia byłem jednym z największych elfickich kowali, jacy kiedykolwiek stąpali po Śródziemiu. Za namową i z pomocą Saurona stworzyłem Pierścienie Władzy, które okazały się być jednym wielkim oszustwem. Za swój błąd zapłaciłem najwyższą cenę, ale nawet śmierć nie jest w stanie odebrać mi prawa do zemsty!
TALION: Jak pewnie zauważyliście, razem z Celebrimborem mamy podobny cel, zatem nasza mniej lub bardziej dobrowolna symbioza okazała się całkiem przydatnym rozwiązaniem. Niestety jedna gra nie wystarczyła, abyśmy mogli dopiąć swego. Wprawdzie nasza pierwsza potyczka z Panem Ciemności nie skończyła się dla nas najgorzej, jednak zostało jeszcze sporo do poprawienia!
A zatem wykuliście nowy Pierścień?
CELEBRIMBOR: Tak, za życia udowodniłem, że jestem jednym z najlepszych w swoim fachu, więc przy drobnym udziale żałosnej ludzkiej powłoki Taliona stworzyłem kolejne narzędzie do walki z siłami zła. Pierścień, w który przelałem część własnej duszy, dał nam wystarczającą potęgę, aby zmusić sługusów Saurona do walki po naszej stronie.
TALION: Jeśli Tolkien uczył nas czegoś we Władcy Pierścieni, to na pewno tego, że nie powinno się zwalczać zła złem. Broń Saurona, nawet użyta w starciu z nim, ostatecznie zawsze obróci się przeciwko osobie, która jej używa. Niestety ani my, ani scenarzyści gry nie wpadliśmy na lepszy pomysł, niż właśnie kolejny Pierścień. Co mogło pójść źle?
Czyli chętnie zmienilibyście historię?
TALION: Pewnie – wolałbym walczyć u boku mych braci w ikonicznych miejscówkach znanych z dzieł Tolkiena lub choćby filmów Petera Jacksona.
CELEBRIMBOR: Skazano nas na ciągłe użeranie się z orkami i trollami w nieustającej walce o jałowe pustkowie, jakim jest kraina Mordoru. Twórcy poziomów dwoili się i troili, aby scenografia co jakiś czas nieco się zmieniała, dlatego na swojej drodze trafiamy choćby na bagna czy ośnieżone zbocza gór. Nie jest zatem bardzo źle, przyznać jednak trzeba, iż nawet osoba nie będąca tolkienologiem mogłaby z głowy wymyślić co najmniej kilka ciekawszych miejsc i epok z historii Śródziemia, które stałyby się źródłem o wiele ciekawszych produkcji…
TALION: Oczywiście jeśli lubicie filmowego Władcę Pierścieni i Hobbita, powinniście być wniebowzięci! Klimat tych produkcji oddano całkiem nieźle, nawet hersztowie orków mówią w bardzo charakterystyczny sposób – jeśli pamiętacie Wielkiego Goblina, wiecie, o co mi chodzi. Czasami aż żal było ich zabijać…
CELEBRIMBOR: Jest to jednak marne pocieszenie, pomyślcie: o ile ciekawsze byłoby zdobywanie i bronienie twierdz na mapie całego Śródziemia? Rekrutowanie w swoje szeregi nie tylko Uruków (swoją drogą, Saruman „wynalazł” tę rasę dopiero ładnych parę lat po wydarzeniach z gry – ktoś chyba nie odrobił zadania domowego), ale także elfów, krasnoludów, synów Gondoru czy Rohirrimów? Ten niewykorzystany potencjał trochę boli…
TALION: Szczególnie, że gra – a w niej także i my – wygląda naprawdę ślicznie! Ładne widoki, płynne animacje i inne graficzne wodotryski sprawiają, że komputerowe Śródziemie wciąga. Brakuje tylko muzyki Howarda Shore’a, bo jedyną zaletą ścieżki dźwiękowej Cienia wojny jest to, że w sumie nie przeszkadza…
Na swojej drodze spotykacie jednak kilka „znanych” postaci?
CELEBRIMBOR: Tak, rzeczywiście. Po raz kolejny krzyżujemy ścieżki z Gollumem, który pomaga nam dopaść kilku kapitanów dowodzących oblężeniem Minas Ithil. Niestety jest to walka z góry skazana na porażkę… Swoją drogą, według znawców tematu Sméagol urodził się mniej więcej czterysta lat po upadku miasta i przemianowaniu go na Minas Morgul. Ale czym są cztery wieki wobec całej wieczności?
TALION: Ach, przestań się czepiać, stary zrzędo! Zresztą znacznie ciekawsze były nasze spotkania z drużyną Nazgûli. Już pierwsze starcie z nimi pozwoliło mi poczuć się niczym Aragorn na Amon Sûl. Sam Czarnoksiężnik z Angmaru w zasadzie przez całą grę dawał nam wyraźnie do zrozumienia, że jego cień ciągle nad nami wisi…
Czy oprócz Golluma i orków spotykacie jakichś sojuszników?
CELEBRIMBOR: Przyjazne dusze spotykamy przede wszystkim w pierwszym akcie – podczas oblężenia Minas Ithil pomagamy jego obrońcom w odpieraniu orków. Przez pewien czas dzielimy informacje z samą Szelobą, której postać bardzo nas zaskoczyła. Biorąc jednak pod uwagę, że próbuje mnie spętać i przywłaszcza sobie nasz Pierścień, sojusznikiem bym jej nie nazwał!
TALION: Prawda jest jednak taka, że w początkowym okresie gry w ogóle byśmy sobie bez niej nie poradzili. Wizje, którymi się z nami dzieli przez cały pierwszy akt, dostarczają nam niezbędnych do planowania dalszych kroków danych. Co do zaskoczenia – Szeloba robi bardzo pozytywne wrażenie! Nie stajemy bowiem oko w oczy z obleśnym włochatym pająkiem, ale z piękną czarnowłosą kobietą, której spojrzenie autentycznie hipnotyzuje.
CELEBRIMBOR: Szeloba jest przy tym postacią niejednoznaczną i wielowymiarową. Jej motywy nie są do końca znane, więc trudno przewidzieć kolejne ruchy pajęczycy. A o zgubnej urodzie niech świadczy choćby fakt, że omotała sobie Taliona wokół małego palca, mimo że truchło jego żony ledwie zdążyło ostygnąć. Twórcy gry podjęli odważną decyzję o zerwaniu z książkowym oraz filmowym wyobrażeniem tej postaci i ten jeden jedyny raz faktycznie udało im się zrobić to dobrze!
A więc Talion i kobiety…?
TALION: (Opuszcza głowę, starając się ukryć rumieniec wstydu).
CELEBRIMBOR: Na swojej drodze spotykaliśmy całkiem sporo (jak na Mordor) przedstawicielek płci pięknej. Oprócz Szeloby natrafiliśmy choćby na Idril – drobną niewiastę będącą córką dowódcy obrońców Minas Ithil i przy okazji dzielną wojowniczką. U boku Taliona (i mojego) stała też Eltariel – elficka zabójczyni przysłana do pomocy przez samą Galadrielę.
TALION: Swoją drogą, Tolkien pewnie przewróciłby się w grobie, gdyby wiedział, że mieszkańcy Lothlorien szkolą spośród siebie asasynów i jakby tego było mało, do tej niewdzięcznej roboty wysyłane są także kobiety. Zabójcy ze szpiczastymi uszami używają w walce między innymi Światła Galadrieli.
CELEBRIMBOR: I kto tu się teraz czepia, śmiertelny człowiecze? Fakt pozostaje jednak faktem, że płeć piękna w książkowym Śródziemiu była wielbiona i otoczona czcią, jednak drogie panie chwytały za miecz tylko w ostateczności (lub gdy nazywały się Éowyn z Rohanu i ich przeznaczeniem było zabicie jednej z najpotężniejszych i najbardziej przerażających istot na świecie). Mordor jest jednak najwyraźniej krajem bardzo postępowym i obie płcie mają nie tylko takie same prawa, ale i obowiązki. Walcz albo giń.
Opowiedzcie może coś więcej o systemie Nemezis
TALION: O tak, to cudeńko napsuło nam sporo krwi. Wielu spośród naszych przeciwników cechowało się ambicją, która motywowała ich do pięcia się po szczeblach wojskowej kariery. Niektórzy okazali się prawdziwymi twardzielami i parę razy dosłownie masakrowali mnie w walce – gdyby nie upiorne moce Celebrimbora, nie pohasałbym długo po Mordorze… Oczywiście po pokonaniu nieumarłego strażnika, ork stawał się prawdziwą gwiazdą, co tylko jeszcze bardziej umacniało jego poczucie siły.
CELEBRIMBOR: Największą zmianą w systemie Nemezis jest generalnie rozbudowanie go o liczne nowe funkcje. Kapitanowie walczący po naszej stronie mogą dla nas zabijać innych orków lub szpiegować ich, a także bronić podbitych przez Taliona twierdz. Jest to w zasadzie esencja gry – pozbywać się silnych przeciwników, słabszych natomiast werbować we własne szeregi i rozwijać. Dzięki temu nasza armia z czasem staje się siłą liczącą się w Mordorze.
Zatem macie za sobą pewnie sporo walki?
TALION: Sporo? A czy elfy żyją dość długo?
CELEBRIMBOR: Zależy które… (patrzy na swoją upiorną powłokę).
TALION: Niemalże cały czas przebywamy na wrogim terytorium, otoczeni przez niezliczone hordy wrogów. Jestem pewny, że niejeden przycisk odpowiedzialny za atak będzie smutną ofiarą poniesioną na rzecz naszej gry…
CELEBRIMBOR: System walki jest przy tym intuicyjny i całkiem rozbudowany. Różnych przeciwników możemy pokonywać na kilka sposobów – jednak czasem ciężko nad tym zapanować w bitewnym chaosie. Nie raz i nie dwa zdarzył nam się przypadkowy zgon, gdyż Talion zamiast wspinać się na mur, skakał Urukowi nad głową…
TALION: Tak było głównie na początku gry, kiedy nie odblokowałem jeszcze wszystkich umiejętności – a tych jest naprawdę cała masa! Nie rozumiem tylko, czemu grę zaczynamy jako przysłowiowy gołodupiec? Na końcu Cienia Mordoru mieliśmy w zanadrzu kilka naprawdę świetnych sztuczek, których teraz musiałem uczyć się od nowa! Skandal!
Ale za to jest i ciekawy system craftingu?
CELEBRIMBOR: Owszem, chociaż jako najgenialniejszy kowal w dziejach czuje się trochę oszukany, gdyż crafting ogranicza się tak naprawdę do umieszczania kryształów w odpowiednich slotach, które zapewniają różne premie, na przykład do zadawanych obrażeń.
TALION: Tylko po co tworzyć nowe bronie? Po Mordorze walają się dosłownie tony żelastwa! I to nie byle jakiego – kapitanowie w służbie Saurona noszą przy sobie sztylety pamiętające czasy Númenoru i elfie łuki sprzed tysiąca lat. Nic tylko brać, bo co jeden to lepszy.
A jak wyglądają wasze plany na przyszłość?
CELEBRIMBOR: (Patrzy na redaktora z groźbą w pustych oczodołach).
GOLLUM: Ssssspoiler mój sssssskarbie! Sssssspoiler!
TALION: Niestety nie możemy powiedzieć w tej kwestii za dużo… Ale chcielibyśmy jeszcze wrócić na dyski konsol/komputerów!
Bardzo dziękuję za rozmowę!
Nasza ocena: 7/10
Gra, która skutecznie naprawia większość grzeszków poprzedniczki. Niektóre rozwiązania fabularne przyprawią fanów Tolkiena o ból głów, ale nie zmienia to faktu, że siekanie orków na kawałki nigdy nie było tak przyjemne!Grafika: 9/10
Udźwiękowienie: 7/10
Fabuła: 3/10
Grywalność: 9/10