Site icon Ostatnia Tawerna

Spróbujmy przeżyć, zaczynając od zera – recenzja gry „Dead in Vinland”

Wikingowie – skandynawscy wojownicy słynący z tak monotonnych zajęć jak: odległe podróże morskie, palenie wiosek, gwałty i grabieże. W ostatnich latach kultura i wierzenia nordyckie stały się popularnym tematem pojawiając się w serialach, filmach i popkulturze. Francuskie studio CCCP również nie zostało obojętne i chętnie sięgnęło po kawałek tego modnego tortu.

Dead in Vinland to turowa strategia survivalowa, w której poprowadzimy losami rodziny rozbitków walczących o przetrwanie na nieznanej wyspie. Prócz walki z naturą, przyjdzie się nam zmierzyć z bandami rzezimieszków podległych brutalnemu Björnowi Headcleaverowi.

Improwizuj, dostosuj się, przezwycięż

Każdy dzień naszych zmagań podzielony został na trzy etapy. W pierwszych dwóch przydzielamy mieszkańców prowizorycznej osady do poszczególnych zadań, takich jak chociażby polowanie, rąbanie drewna, gotowanie czy uprawa roślin. Nie wszystkie czynności są od razu dostępne, większość bowiem wymaga stworzenia odpowiednich struktur. Właściwe rozplanowanie produkcji oraz zarządzanie zasobami ludzkimi są sprawami kluczowymi, które bezpośrednio wpływają na to jak potoczy się dalsza zabawa. Trzeci etap – nocny – to czas karmienia, wypoczynku, snucia opowieści i podsumowania efektów naszych poczynań. Każdego dnia mierzymy się również z warunkami pogodowymi, które wpływają na jakość pracy podopiecznych, ich samopoczucie oraz dostępność i stopień wykorzystywania surowców.

Ważnym elementem jest również dbałość o samych rozbitków. Wśród mrowia statystyk najważniejszymi są zmęczenie, głód, zdrowie, rany i stopień depresji. Wpływają one na jakość wszystkich pozostałych, czyli także wydajności pracy. Osiągnięcie maksymalnej wartości którejkolwiek z nich jest równoznaczne ze zgonem rozbitka. Dlatego zamiast forsownej aktywności będziemy zmuszeni odesłać członka niewielkiej społeczności na dodatkowy odpoczynek, leczenie czy zrelaksowanie przy kufelku złocistego trunku.

Jednym z zadań, jakie możemy przydzielić obozowiczom, jest eksploracja niewielkiej wyspy. Każdy kwadrat skrywa w sobie jakąś tajemnicę, która może zapewnić nam dodatkowe surowce podstawowe, normalnie niedostępne specjalne materiały, jak również kolejne ręce do pracy. Z tymi ostatnimi jednak należy uważać, gdyż prócz większego zapotrzebowania na jedzenie i wodę, możemy wprowadzić pod swój dach złodzieja lub psychopatycznego mordercę. Zwiedzanie niezbadanych odstępów niesie również ze sobą zagrożenie napaści bandytów, których będziemy musieli unieszkodliwić.

Podobnie jak codzienna praca, walka odbywa się w turach. Naprzeciw siebie stają trzyosobowe drużyny, których członkowie posiadają dość zróżnicowany pakiet umiejętności. W zależności od swej specjalizacji jedni będą lepiej radzić sobie w walce w zwarciu, drudzy w pojedynkach dystansowych, gdy inni mogą wesprzeć nas bonusami dla sojuszników lub osłabieniem oponentów. Odpowiedni dobór walczących może pozwolić nam nie tylko na szybsze uporanie się z przeciwnikami, a co za tym idzie mniejszą ilością ran do leczenia, ale może również chociażby zwiększyć ilość otrzymywanych po zwycięstwie przedmiotów.

Każdy orze tak jak może

W Dead in Vinland zaimplementowane zostały również elementy RPG. Jak już wspomniałem wcześniej, postacie określone są dość sporą ilością statystyk, przez co każda osoba lepiej będzie radziła sobie z konkretnymi zadaniami od pozostałych. Wielokrotne powtarzanie tych samych czynności wpływa pozwala na podwyższanie używanej do niej umiejętności, a wykonywanie prac zapewnia doświadczenie, które owocuje wyborem dodatkowych wzmocnień co każdy poziom. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy nie tylko pogłębić predyspozycje rozbitków, ale również wyuczyć ich nowych, dotychczas słabo rozwiniętych cech, choć oczywiście będzie się to wiązało z początkowo niską wydajnością.

W grze spotkamy dość sporo osobistości, które posiadają własne historie i cechy charakteru. Niezależnie czy mówimy o rodzinie bohaterów, czy o postaciach werbowanych do osady w późniejszym etapie rozgrywki. Każdy ma swoje sekrety, które z czasem poznajemy dzięki wieczornym rozmową nad ogniskiem. Twórcy przygotowali naprawdę sporą ilość dialogów, nieraz żartobliwych, czasem poważnych czy nawet depresyjnych. Niekiedy otrzymujemy również możliwość wyboru ścieżki dialogowej, lecz nie jest to zbyt częsty przypadek. Jako, że każdy ocalały posiada zupełnie inną osobowość, w produkcji został również uwzględniony poziom relacji pomiędzy poszczególnymi osobami wpływający na ich wspólne stosunki. Niestety, najczęściej jesteśmy biernymi świadkami rozmów obozowiczów, przez co mamy bardzo niewielki wpływ na ten czynnik, co nieraz potrafi frustrować.

Nie możemy również zapomnieć o wspomnianym na wstępie BjörnieHeadcleaverze. Przywódca zgrai bandytów, nazywający siebie właścicielem wyspy, nie należy do najmilszych sąsiadów. Dość powiedzieć, że nasze pierwsze spotkanie z gagatkiem kończy się przetrzepaniem tyłków naszym bohaterom. Jako niepodzielny władca skrawka lądu narzuca nam cotygodniowy trybut, co zdecydowanie utrudnia rozgrywkę. Każdorazowe pojawienie się jego posłańca to jedyny moment w grze, gdzie zawsze otrzymujemy dość spory wachlarz opcji dialogowych. Tak długo, jak będzie udawało się nam spełniać żądania watażki, nie stanie się nam znaczna krzywda. Kolejne roszczenia stają się jednak coraz bardziej wymagające, przez co trudniej będzie nam je zrealizować. Konsekwencje odmowy opłacenia pobytu na wyspie, niezależnie od powodów, potrafią być naprawdę dotkliwe.

Niech na niebie stanie tęcza malowana twoją kredką

Dead in Vinland to gra o bardzo ładnej, komiksowej oprawie graficznej. Lekko rozmazane tła doskonale korespondują z wyrazistymi, bardzo szczegółowymi modelami postaci. Dbałość o detale widać chociażby w bogatych, charakterystycznych strojach. Ba! Nie spotkamy stereotypowych, rogatych hełmów, a przyjdzie nam podziwiać faktyczne uzbrojenie nordyckich wojaków z przed lat. Pod tym względem studio CCCP zdecydowanie odrobiło lekcję historii. Jedyne, do czego można by się doczepić w aspekcie graficznym, to animacje ust podczas dialogów, które bardziej przywodzą na myśl Miasteczko SouthPark niż prace Kate Niemczyk, ale nie jest to aż tak drażniące.

Produkcja prezentuje się bardzo dobrze również pod względem udźwiękowienia. Już w samym menu uderza w nas muzyka doskonale oddająca klimaty mroźnej północy, a potem jest tylko lepiej. Dzikie pląsy podczas walk, frywolne przygrywanie przy luźnych rozmowach, melancholijne tony podkreślające depresyjny klimat. Każda nuta zdaje się być przemyślana i wpasowana w to, co możemy dostrzec na monitorze. Nie raz przestawałem grać i w bezruchu przysłuchiwałem się temu, czym pieściły mnie głośniki. Niestety, nie można tego samego powiedzieć o dialogach. Nie to, żeby były fatalnie zdubbingowane. Po prostu nie zostały udźwiękowione, przez co jesteśmy skazani nieraz na dość długie lektury.

To se ne wrati

Dzieło francuskiego studia to dopracowana gra, gdzie mechaniki i klimat działają tak jak należy. Choć do łatwych nie należy, syndrom „jeszcze jednej tury” jest gwarantowany. Pytanie pozostaje jedno: czy jest to produkcja, do której można często powracać? Co prawda zawsze można zmienić kolejność swoich decyzji, punkty na mapie umieszczane są losowo jak i warunki atmosferyczne oraz można zmienić poziom trudności. Lecz całą re-zabawę zabijają raty na rzecz Björna, które za każdym razem są takie same i zwyczajnie można nauczyć się ich na pamięć. Może dla innych nie będzie to stanowiło jakiejś przeszkody, ale mi zdecydowanie nie przypadło do gustu.

Dead in Vinland jest zdecydowanie urokliwą, miłą dla oka i ucha produkcją, z którą można spędzić długie godziny w przyjemnej, choć wymagającej zabawie. Jeśli lubicie pogłówkować strategicznie, jesteście miłośnikami nordyckich klimatów, a turowa rozgrywka to wasza specjalność – jest to gra, obok której nie możecie przejść obojętnie!

Grę kupicie na GOG.com

Nasza ocena: 9,2/10

Survival, strategiczne myślenie, turowa rozgrywka: jeśli choć przy jednym z tych elementów uśmiechnęła ci się mordka, powinieneś zagrać w tą grę.

Grafika: 10/10
Udźwiękowienie: 10/10
Fabuła: 8/10
Grywalność: 9/10
Exit mobile version